Był to piękny, letni dzień, taki sam jak każdy. Gdy wstałam jeszcze nie wiedziałam, że ten dzień zapamiętam bardzo długo. Po umyciu się i zjedzeniu śniadania postanowiłam wybrać się na długi spacer, ponieważ była piękna pogoda. Szłam długo aż zauważyłam, że nie poznaję miejsca, w którym się znalazłam. Nie przestraszyłam się, bo lubię poznawać nową okolicę. Rozejrzałam się w poszukiwaniu ciekawego obiektu do zwiedzenia. Mój wzrok zatrzymał się na jakichś starych ruinach. Podeszłam bliżej, obeszłam je dookoła i stwierdziłam, że to kiedyś musiał być jakiś pałacyk. Po krótkim namyśle weszłam do środka. Chodziłam, przyglądałam się wnętrzu budynku ale cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Przeszedł mnie zimny dreszcz gdy usłyszałam za sobą kroki, jednak kiedy się obejrzałam nikogo za mną nie było. Zdecydowałam, że czas wracać do domu, ale coś mnie zatrzymało. Zobaczyłam jakąś postać na końcu korytarza. Strach sparaliżował wszystkie moje mięśnie. Nie mogłam się ruszyć. Wtedy istota przemówiła do mnie: - Co tu robisz? - Ja tylko zwiedzam. Czy jesteś duchem? - zapytałam. - Tak. Byłem właścicielem tego dworku. Dawno tu nikogo nie widziałem i nie miałem okazji z nikim porozmawiać. Możesz coś dla mnie zrobić? Przychodź tu co tydzień i zostawiaj w tym miejscu jakiś kwiat. - powiedziało widmo i rozpłynęło się a ja wyszłam zszokowana z pałacyku. Przez całą drogę do domu rozmyślałam o tym dziwnym dniu. Spełniłam prośbę ducha. Co tydzień chodzę w tamto miejsce i zostawiam jakiś kwiat zerwany po drodze. Do końca życia nie zapomnę tego spotkania.
Pewnej nocy śniły mi się koszmary. Strasznie się bałem. Obudziłem się przerażony , gdy też zauważyłem 3 duchy przedemną . To było przerażające , ale i byłem zdziwny. Jeden z nich podszedł do mnie i chycił mnie za ramię . Przestraszony tym odskoczymem. Om mi powiedział żebym się niemał. Wtedy zrozumiałem że te duchy niechcom mnie zabić. Ulżyło mi , jednak czułem nadal strach. Pozostałe 2 duchy zaczeły latać po moim pokoju jak opętani. Skryłem się pod pierzynom ze strachu , ale nagle te duchy odeszły sobię . Wyszły przez okno. Nagle zerwałem się z łóżka. To spotkanie było zwykłym snem . Wtedy zrozumiałem że duchy nieistniejom.
Był to piękny, letni dzień, taki sam jak każdy. Gdy wstałam jeszcze nie wiedziałam, że ten dzień zapamiętam bardzo długo.
Po umyciu się i zjedzeniu śniadania postanowiłam wybrać się na długi spacer, ponieważ była piękna pogoda. Szłam długo aż zauważyłam, że nie poznaję miejsca, w którym się znalazłam. Nie przestraszyłam się, bo lubię poznawać nową okolicę. Rozejrzałam się w poszukiwaniu ciekawego obiektu do zwiedzenia. Mój wzrok zatrzymał się na jakichś starych ruinach. Podeszłam bliżej, obeszłam je dookoła i stwierdziłam, że to kiedyś musiał być jakiś pałacyk. Po krótkim namyśle weszłam do środka. Chodziłam, przyglądałam się wnętrzu budynku ale cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Przeszedł mnie zimny dreszcz gdy usłyszałam za sobą kroki, jednak kiedy się obejrzałam nikogo za mną nie było. Zdecydowałam, że czas wracać do domu, ale coś mnie zatrzymało. Zobaczyłam jakąś postać na końcu korytarza. Strach sparaliżował wszystkie moje mięśnie. Nie mogłam się ruszyć. Wtedy istota przemówiła do mnie:
- Co tu robisz?
- Ja tylko zwiedzam. Czy jesteś duchem? - zapytałam.
- Tak. Byłem właścicielem tego dworku. Dawno tu nikogo nie widziałem i nie miałem okazji z nikim porozmawiać. Możesz coś dla mnie zrobić? Przychodź tu co tydzień i zostawiaj w tym miejscu jakiś kwiat. - powiedziało widmo i rozpłynęło się a ja wyszłam zszokowana z pałacyku. Przez całą drogę do domu rozmyślałam o tym dziwnym dniu.
Spełniłam prośbę ducha. Co tydzień chodzę w tamto miejsce i zostawiam jakiś kwiat zerwany po drodze. Do końca życia nie zapomnę tego spotkania.
dostałam 5 :)
Pewnej nocy śniły mi się koszmary. Strasznie się bałem. Obudziłem się przerażony , gdy też zauważyłem 3 duchy przedemną . To było przerażające , ale i byłem zdziwny. Jeden z nich podszedł do mnie i chycił mnie za ramię . Przestraszony tym odskoczymem. Om mi powiedział żebym się niemał. Wtedy zrozumiałem że te duchy niechcom mnie zabić. Ulżyło mi , jednak czułem nadal strach. Pozostałe 2 duchy zaczeły latać po moim pokoju jak opętani. Skryłem się pod pierzynom ze strachu , ale nagle te duchy odeszły sobię . Wyszły przez okno. Nagle zerwałem się z łóżka. To spotkanie było zwykłym snem . Wtedy zrozumiałem że duchy nieistniejom.
MAM NADZIEJE ŻE POMOGŁEM