Moje spotkanie z bohaterem literackim -opowiadanie z dialogiem
Zgłoś nadużycie!
Właśnie skończyłam czytać ósmą część z serii ,,Pamiętnik narkomanki” barbary rosiek. Jeszcze dziś mogłam oddać książkę do biblioteki. A więc o 15 00 wyszłam z domu. W wypożyczalni nie było nikogo. Tylko w kawiarni siedział jakiś chłopak. Oddałam książkę i poszłam odłożyć ja na półkę. Szukałam 2 części „Pamiętnika”. Jest! Otworzyłam książkę na pierwszej stronie… - Gdzie…ja…jestem? – byłam zdziwiona - Przepraszam – zapytałam jednego przechodnia – gdzie jesteśmy? - Hahaha, nie żartuj sobie ze starego człowieka, przecież wiesz, że jesteśmy w czestochowie Jaka teraz młodzież… Nie! To musiał być sen. Właściwie szkoda,, bo kiedyś chciałam odwiedzić czestochowe - Dobra, budzimy się! – uszczypnięcie bolało. O matko! Byłam naprawdę w czestochowie gdzie biblioteka?!~ Szłam ulicą miasta, które liczyło około 10000 mieszkańców. W oddali widziałam rezydencje barbary. To tam mieszkała barbara rosiek W książce opisane było wnętrze domu, ale nie było ani sowa o tym, że z zewnątrz jest taki piękny. Po godzinie spaceru i oglądania wystaw sklepów, dotarłam do bram rezydencji. Właściwie czestochowe wyobrażałam sobie jak XVII w. Polskę. Okazało się, że jednak jest to ucywilizowane miasto. . Wokoło kręciło się mnóstwo ludzi z aparatami,ktorzy robili basi zdjecia.Ja też ją zobaczyłam. czternastolatka w sukni, brunetka, kroczyła po czerwonym dywanie. Zatrzymywała się przy każdym, kto chciał mieć jej autograf. Miałam przy sobie notesik i długopis. Napisałam na karteczce, z jestem z innego wymiaru. Bo tak było. Ja, trzynastolatka z gdanska, zwykłej miejscowości znalazłam się w świecie mojej ulubionej bohaterki książkowej . barbara złożyła mi podpis na kartce. A właściwie napisała, żebym poszła potem pod bramę jej rezydencji. Pojawiłam się tam zaraz po audiencji. pisarka nakazała mnie wpuścić. Dziwnie się czułam idąc ścieżkami opisanymi w powieści. W ogrodzie siedziała jej mama ze swoim ochroniarzem Larsem. - Cześć! To ty jesteś tą przybyszką? – powiedziała i uśmiechnęła się. - Tak. Cześć. Właściwie to bardzo trudne do wyjaśnienia. - Zapewne… Jak się tu dostałaś? Jak mas na imię? Skąd jesteś? – te pytania jej mamazadawała z łatwością. - No cóż, jestem z Polski, mam na imię ewelina przeszła tu… przez książkę. – byłam zakłopotana i nadal niesamowicie zdziwiona. - Aha. Wiesz, mi się takie rzeczy zdarzają, jestem pechowcem… - Nie prawda. – zaprzeczyłam – Przecież… Wiesz, co robisz najlepiej. Piszesz pamiętnik
W wypożyczalni nie było nikogo. Tylko w kawiarni siedział jakiś chłopak. Oddałam książkę i poszłam odłożyć ja na półkę. Szukałam 2 części „Pamiętnika”. Jest! Otworzyłam książkę na pierwszej stronie…
- Gdzie…ja…jestem? – byłam zdziwiona
- Przepraszam – zapytałam jednego przechodnia – gdzie jesteśmy?
- Hahaha, nie żartuj sobie ze starego człowieka, przecież wiesz, że jesteśmy w czestochowie Jaka teraz młodzież…
Nie! To musiał być sen. Właściwie szkoda,, bo kiedyś chciałam odwiedzić czestochowe
- Dobra, budzimy się! – uszczypnięcie bolało. O matko! Byłam naprawdę w czestochowie gdzie biblioteka?!~
Szłam ulicą miasta, które liczyło około 10000 mieszkańców. W oddali widziałam rezydencje barbary. To tam mieszkała barbara rosiek W książce opisane było wnętrze domu, ale nie było ani sowa o tym, że z zewnątrz jest taki piękny.
Po godzinie spaceru i oglądania wystaw sklepów, dotarłam do bram rezydencji. Właściwie czestochowe wyobrażałam sobie jak XVII w. Polskę. Okazało się, że jednak jest to ucywilizowane miasto. . Wokoło kręciło się mnóstwo ludzi z aparatami,ktorzy robili basi zdjecia.Ja też ją zobaczyłam. czternastolatka w sukni, brunetka, kroczyła po czerwonym dywanie. Zatrzymywała się przy każdym, kto chciał mieć jej autograf. Miałam przy sobie notesik i długopis. Napisałam na karteczce, z jestem z innego wymiaru. Bo tak było. Ja, trzynastolatka z gdanska, zwykłej miejscowości znalazłam się w świecie mojej ulubionej bohaterki książkowej .
barbara złożyła mi podpis na kartce. A właściwie napisała, żebym poszła potem pod bramę jej rezydencji. Pojawiłam się tam zaraz po audiencji. pisarka nakazała mnie wpuścić. Dziwnie się czułam idąc ścieżkami opisanymi w powieści. W ogrodzie siedziała jej mama ze swoim ochroniarzem Larsem.
- Cześć! To ty jesteś tą przybyszką? – powiedziała i uśmiechnęła się.
- Tak. Cześć. Właściwie to bardzo trudne do wyjaśnienia.
- Zapewne… Jak się tu dostałaś? Jak mas na imię? Skąd jesteś? – te pytania jej mamazadawała z łatwością.
- No cóż, jestem z Polski, mam na imię ewelina przeszła tu… przez książkę. – byłam zakłopotana i nadal niesamowicie zdziwiona.
- Aha. Wiesz, mi się takie rzeczy zdarzają, jestem pechowcem…
- Nie prawda. – zaprzeczyłam – Przecież… Wiesz, co robisz najlepiej. Piszesz pamiętnik