Moja zimowa przygoda - opowiadanie. Minimum 2 strony A5. Za najlepszą odpowiedź dam naj.
DiaRosse
Heja. :-D . Rozumiem, że Twoje wymagania to tylko zima i 2 strony A5? ;-) No więc okej, da się zrobić. Oto moja propozycja:
Siedziałam przed oknem uporczywie wpatrując się w klimat jaki panował na dworze. Śnieg pokrywał wszystkie domy i drzewa, a mimo to ciągle padał. Mimo, że wszystko tak pięknie wyglądało nie lubiłam zimy. Lód, na którym możne było się przewrócić w każdej chwili i zimno zniechęcały mnie. Jednak kiedy pewnego dnia, w zimne popołudnie wracałam ze szkoły mój stosunek do zimy zmienił się. Idąc już kilka minut na tym mrozie mój nos zrobił się czerwony tak samo jak policzki. Stojąc przy przystanku autobusowym spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze 20 minut do przyjazdu mojego autobusu, który zawoził mnie do domu. W czasie tych 20 minut czekania na autobus na dworze mogłam zamarznąć! Postanowiłam wejść do pobliskiej kawiarenki, aby się trochę ogrzać. Usiadłam przy stoliku, który znajdował się najbliżej okna i zamówiłam herbatę. Wolno popijając gorący napój patrzyłam na płatki śniegu, które osadzały się na parapecie okna. Nagle mój wzrok przykuł pobliski karton, który niespokojnie od czasu do czasu się poruszał. Szybko dopiłam herbatę, chcąc sprawdzić cóż to takiego. Gdy znalazłam się przy kartonie, niespokojnie rozejrzałam się wokół. Ulice puste - nic dziwnego, kto w taki mróz chciałby chodzić po dworze? Szybkim ruchem otworzyłam wielkie pudło, które stało przede mną i to co zobaczyłam, sprawiło, że nagle zrobiło mi się bardzo gorąco. W kartonie bowiem był malutki, puszysty piesek. Rozejrzałam się jeszcze raz. Nadal nikogo nie było. Więc ktoś porzucił tego słodkiego psiaka. W dodatku w taki mróz! Postanowiłam, że nie przejdę biernie obok małego bezradnego zwierzęcia i nie dam mu zginąć. Niewiele myśląc wsadziłam psinę pod kurtkę i ruszyłam w stronę domu. Do przyjazdu autobusu zostało jeszcze 10 minut. Dużo czasu, jeśli miałabym stać z psem pod kurtką na tym zimnie. W drodze do domu zastanawiałam się jak powiem rodzicom o moim małym, nowym zwierzątku. Czy zgodzą się, żebyśmy go zatrzymali? Nigdy nie rozmawialiśmy o zwierzętach. Gdy doszłam do domu, byłam pełna obaw, że mama nie zechce przyjąć psa pod swój dach. Zastanawiałam się co będzie z nim dalej jeśli tak się stanie. Jednak, gdy tylko weszłam do domu i wypuściłam małą kulkę, która niecierpliwie motała się pod moją kurtką, mama od razu polubiła pieska i postanowiliśmy wspólnie go zatrzymać. Dziś przypominając sobie tą historię wiem, że gdyby nie ta sroga zima nigdy nie miałabym tak wspaniałego przyjaciela jakim jest Miś. Pozdrawiam.
Siedziałam przed oknem uporczywie wpatrując się w klimat jaki panował na dworze. Śnieg pokrywał wszystkie domy i drzewa, a mimo to ciągle padał. Mimo, że wszystko tak pięknie wyglądało nie lubiłam zimy. Lód, na którym możne było się przewrócić w każdej chwili i zimno zniechęcały mnie.
Jednak kiedy pewnego dnia, w zimne popołudnie wracałam ze szkoły mój stosunek do zimy zmienił się. Idąc już kilka minut na tym mrozie mój nos zrobił się czerwony tak samo jak policzki. Stojąc przy przystanku autobusowym spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze 20 minut do przyjazdu mojego autobusu, który zawoził mnie do domu. W czasie tych 20 minut czekania na autobus na dworze mogłam zamarznąć! Postanowiłam wejść do pobliskiej kawiarenki, aby się trochę ogrzać. Usiadłam przy stoliku, który znajdował się najbliżej okna i zamówiłam herbatę. Wolno popijając gorący napój patrzyłam na płatki śniegu, które osadzały się na parapecie okna. Nagle mój wzrok przykuł pobliski karton, który niespokojnie od czasu do czasu się poruszał. Szybko dopiłam herbatę, chcąc sprawdzić cóż to takiego. Gdy znalazłam się przy kartonie, niespokojnie rozejrzałam się wokół. Ulice puste - nic dziwnego, kto w taki mróz chciałby chodzić po dworze? Szybkim ruchem otworzyłam wielkie pudło, które stało przede mną i to co zobaczyłam, sprawiło, że nagle zrobiło mi się bardzo gorąco. W kartonie bowiem był malutki, puszysty piesek. Rozejrzałam się jeszcze raz. Nadal nikogo nie było. Więc ktoś porzucił tego słodkiego psiaka. W dodatku w taki mróz! Postanowiłam, że nie przejdę biernie obok małego bezradnego zwierzęcia i nie dam mu zginąć. Niewiele myśląc wsadziłam psinę pod kurtkę i ruszyłam w stronę domu. Do przyjazdu autobusu zostało jeszcze 10 minut. Dużo czasu, jeśli miałabym stać z psem pod kurtką na tym zimnie. W drodze do domu zastanawiałam się jak powiem rodzicom o moim małym, nowym zwierzątku. Czy zgodzą się, żebyśmy go zatrzymali? Nigdy nie rozmawialiśmy o zwierzętach. Gdy doszłam do domu, byłam pełna obaw, że mama nie zechce przyjąć psa pod swój dach. Zastanawiałam się co będzie z nim dalej jeśli tak się stanie.
Jednak, gdy tylko weszłam do domu i wypuściłam małą kulkę, która niecierpliwie motała się pod moją kurtką, mama od razu polubiła pieska i postanowiliśmy wspólnie go zatrzymać. Dziś przypominając sobie tą historię wiem, że gdyby nie ta sroga zima nigdy nie miałabym tak wspaniałego przyjaciela jakim jest Miś.
Pozdrawiam.