Któregoś pięknego dnia wiatr, deszcz i słońce rozmawiały o tym w jaki sposób można zmusić kogoś do zrobienia czegoś. Czasem może to być problemem, zwłaszcza, jeśli chce się kogoś zmusic, do zrobienia czegoś, na co ten ktoś wcale nie ma ochoty. Właśnie o tym dyskutowały wiatr, deszcz i słońce pewnego pięknego ranka.- Zabawmy się - powiedziało słońce - widzicie tego chłopca jadącego na rowerze w czerwonej kurtce? Zobaczymy, które z nas sprawi, że chłopiec tę kurtkę zdejmie.- Dobrze, ja spróbuję pierwszy - powiedział podniecony wiatr. W tym momencie wiatr zaczął wiać w ucho chłopca szepcąc na początku: - Zdejmij kurtkę, zdejmij kurtkę - szeptał wiatr ale chłopiec jechał na rowerze, myśląc o tym jak pięknie się jedzie w taki dzień i wcale nie myślał o tym, żeby zdjąć kurtkę.Wiatr zaczął dąć troszkę silniej i wołać trochę głośniej do ucha chłopca, ale czym bardziej dął, tym zimniej było chłopcu, który coraz bardziej otulał się kurtką. Wiatr naprawdę się zdenerwował i wiał już teraz bardzo silnie, prawie krzycząc:- Zdejmij tę kurtkę, zdejmij ją.Czym bardziej krzyczał, tym bardziej chłopiec się otulał bo było mu coraz zimniej.- Daj, ja spróbuje - powiedział deszcz - widać, że twoja metoda nie działa na chłopca. Widzisz przecież, że nie ma sensu na niego krzyczeć bo czym bardziej krzyczysz, tym bardziej chłopiec otula się kurtką.Deszcz zrobił to, co deszcze robią najlepiej, zaczął padać. Przelatując delikatną mżawką koło chłopca, szeptał mu do ucha:- Zdejmij kurtkę, zdejmij ją, nie jest ci potrzebna - ale chłopiec czując deszcz na policzkach otulił się trochę mocniej i zapiął kurtkę pod samą szyję.Deszcz zaczął padać odrobinę intensywniej wciąż wołając do chłopca:- Zdejmij kurtkę, zdejmij kurtkę.Chlopiec czując coraz silniejszy deszcz wcale nie myślał o zdjęciu kurtki, wręcz przeciwnie. Otulił się nią jeszcze bardziej i nałożył na głowę kaptur. Tym razem deszcz zdenerwowany okrutnie i zupełnie zapominając o tym, co powiedział wiatrowi, że siłą się nic się nie zdziała, rozpoczął prawdziwą ulewę, krzycząc:- Jeśli nie chcesz zdjąć kurtki, to ja cię do tego zmuszę, i zaatakował chłopca prawdziwą ulewą, krzycząc w złości - Zdejmij tę kurtkę!!!Chlopiec oczywiście kurtki nie zdjął, tylko jeszcze bardziej się w nią opatulił i naciągnął kaptur tak mocno, że prawie zakryło mu twarz.Deszcz w końcu się poddał.- Chyba przyszła moja kolej - powiedziało cichutko słońce. Nic więcej już nie powiedziało, tylko zaczęło delikatnie świecić. Ciepłymi promieniami osuszyło powoli kurtkę chłopca, który poczuł sie pewniej i ściągnął kaptur z głowy. Słońce zaczęło grzać trochę mocniej ale nie za mocno, żeby nie było zbyt gorąco. Chłopiec rozpiął kurtkę i jechał sobie drogą uśmiechając się od ucha do ucha. Tym czasem słońce dalej świeciło, aż temperatura podniosła się na tyle, że chłopiec czując przyjemne ciepło zdjął swoją czerwoną kurtkę, wieszając ją na ramie roweru, jadąc sobie polną drogą i myśląc o tym jaki piękny słoneczny dzień nastał...
Nie bardzo wiem o co chodzi..ale może pomogę. ;)
Któregoś pięknego dnia wiatr, deszcz i słońce rozmawiały o tym w jaki sposób można zmusić kogoś do zrobienia czegoś. Czasem może to być problemem, zwłaszcza, jeśli chce się kogoś zmusic, do zrobienia czegoś, na co ten ktoś wcale nie ma ochoty. Właśnie o tym dyskutowały wiatr, deszcz i słońce pewnego pięknego ranka.- Zabawmy się - powiedziało słońce - widzicie tego chłopca jadącego na rowerze w czerwonej kurtce? Zobaczymy, które z nas sprawi, że chłopiec tę kurtkę zdejmie.- Dobrze, ja spróbuję pierwszy - powiedział podniecony wiatr. W tym momencie wiatr zaczął wiać w ucho chłopca szepcąc na początku: - Zdejmij kurtkę, zdejmij kurtkę - szeptał wiatr ale chłopiec jechał na rowerze, myśląc o tym jak pięknie się jedzie w taki dzień i wcale nie myślał o tym, żeby zdjąć kurtkę.Wiatr zaczął dąć troszkę silniej i wołać trochę głośniej do ucha chłopca, ale czym bardziej dął, tym zimniej było chłopcu, który coraz bardziej otulał się kurtką. Wiatr naprawdę się zdenerwował i wiał już teraz bardzo silnie, prawie krzycząc:- Zdejmij tę kurtkę, zdejmij ją.Czym bardziej krzyczał, tym bardziej chłopiec się otulał bo było mu coraz zimniej.- Daj, ja spróbuje - powiedział deszcz - widać, że twoja metoda nie działa na chłopca. Widzisz przecież, że nie ma sensu na niego krzyczeć bo czym bardziej krzyczysz, tym bardziej chłopiec otula się kurtką.Deszcz zrobił to, co deszcze robią najlepiej, zaczął padać. Przelatując delikatną mżawką koło chłopca, szeptał mu do ucha:- Zdejmij kurtkę, zdejmij ją, nie jest ci potrzebna - ale chłopiec czując deszcz na policzkach otulił się trochę mocniej i zapiął kurtkę pod samą szyję.Deszcz zaczął padać odrobinę intensywniej wciąż wołając do chłopca:- Zdejmij kurtkę, zdejmij kurtkę.Chlopiec czując coraz silniejszy deszcz wcale nie myślał o zdjęciu kurtki, wręcz przeciwnie. Otulił się nią jeszcze bardziej i nałożył na głowę kaptur. Tym razem deszcz zdenerwowany okrutnie i zupełnie zapominając o tym, co powiedział wiatrowi, że siłą się nic się nie zdziała, rozpoczął prawdziwą ulewę, krzycząc:- Jeśli nie chcesz zdjąć kurtki, to ja cię do tego zmuszę, i zaatakował chłopca prawdziwą ulewą, krzycząc w złości - Zdejmij tę kurtkę!!!Chlopiec oczywiście kurtki nie zdjął, tylko jeszcze bardziej się w nią opatulił i naciągnął kaptur tak mocno, że prawie zakryło mu twarz.Deszcz w końcu się poddał.- Chyba przyszła moja kolej - powiedziało cichutko słońce. Nic więcej już nie powiedziało, tylko zaczęło delikatnie świecić. Ciepłymi promieniami osuszyło powoli kurtkę chłopca, który poczuł sie pewniej i ściągnął kaptur z głowy. Słońce zaczęło grzać trochę mocniej ale nie za mocno, żeby nie było zbyt gorąco. Chłopiec rozpiął kurtkę i jechał sobie drogą uśmiechając się od ucha do ucha. Tym czasem słońce dalej świeciło, aż temperatura podniosła się na tyle, że chłopiec czując przyjemne ciepło zdjął swoją czerwoną kurtkę, wieszając ją na ramie roweru, jadąc sobie polną drogą i myśląc o tym jaki piękny słoneczny dzień nastał...