Wylądował w miejscu pełnym muzyki. Z każdej strony w jaką by niespojrzał słychać było głośną muzykę. Planeta dosłowieni zmieniała kolory. Raz Mały Książę widział fiolet, raz niebieski, a raz czerwony. Póżniej nadchodziła fala różu, pomarańczu i czerni. I tak cały czas. Muzyka była piękna. Melodyjna, przyjemna dla ucha i ciekawa. Aż chciało się tu dłużej zostać. Książę wiedział, że nie może, jeżeli chce szybko znaleźć się przy swojej Róży. Postanowił przejść się szybko krętą brązową drogą. W połowie drogi zobaczył chłopca z gitarą w ręku. Podszedł bliżej. Odgadł, że chłopiec jest może sześć lat starszy od niego. - Kim jesteś? - Zapytał chłopca. Ten natomiast podniusł głowę i spojrzał na Księcia. - Jestem grajkiem. - Odparł wskazując na swoją gitarę. - Gram na całej planecie ponieważ to sprawia mi przyjemność. - Ja jestem Małym Księciem. Pochodzę z małej planety, na której słońce zachodzi 43 razy. - Dlaczego więc jesteś tutaj? - Zaciekawił się grajek. - Byłem w Niebie, a teraz udaję się na swoją planetę. - Odpowiedział Książę już po raz drugi. - Życzę ci powodzenia. - Powiedział chłopiec i zaczął grać piękną melodię. Mały Książę podróżował przez galaktykę. Chciał dostać się już do domu. Przed nim jeszcze kilka planet i zobaczy się z ukochaną. Do okoła pełno gwiazd. Dużych i małych. Tęsknił trochę za lisem i pilotem, ale wiedział, że teraz będzie już tylko dobrze. W niedługim czasie zabaczył swoją maleńką planetę. Ucieszył się od razu. W jego oczach można było dostrzec iskierki radości i ulgi. Wkońcu postawił stopy na ziemi swojego domu. Stał tak przez chwilę nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście. Pokonał wszystkie przeciwności losu i to była jego nagroda. Powrót do domu. Wszedł do swojego ogródka i zobaczył ją w śród trawy. Swoją Różę.
Wylądował w miejscu pełnym muzyki. Z każdej strony w jaką by niespojrzał słychać było głośną muzykę. Planeta dosłowieni zmieniała kolory. Raz Mały Książę widział fiolet, raz niebieski, a raz czerwony. Póżniej nadchodziła fala różu, pomarańczu i czerni. I tak cały czas.
Muzyka była piękna. Melodyjna, przyjemna dla ucha i ciekawa. Aż chciało się tu dłużej zostać. Książę wiedział, że nie może, jeżeli chce szybko znaleźć się przy swojej Róży. Postanowił przejść się szybko krętą brązową drogą. W połowie drogi zobaczył chłopca z gitarą w ręku. Podszedł bliżej. Odgadł, że chłopiec jest może sześć lat starszy od niego.
- Kim jesteś? - Zapytał chłopca. Ten natomiast podniusł głowę i spojrzał na Księcia.
- Jestem grajkiem. - Odparł wskazując na swoją gitarę. - Gram na całej planecie ponieważ to sprawia mi przyjemność.
- Ja jestem Małym Księciem. Pochodzę z małej planety, na której słońce zachodzi 43 razy.
- Dlaczego więc jesteś tutaj? - Zaciekawił się grajek.
- Byłem w Niebie, a teraz udaję się na swoją planetę. - Odpowiedział Książę już po raz drugi.
- Życzę ci powodzenia. - Powiedział chłopiec i zaczął grać piękną melodię.
Mały Książę podróżował przez galaktykę. Chciał dostać się już do domu. Przed nim jeszcze kilka planet i zobaczy się z ukochaną. Do okoła pełno gwiazd. Dużych i małych. Tęsknił trochę za lisem i pilotem, ale wiedział, że teraz będzie już tylko dobrze. W niedługim czasie zabaczył swoją maleńką planetę. Ucieszył się od razu. W jego oczach można było dostrzec iskierki radości i ulgi. Wkońcu postawił stopy na ziemi swojego domu. Stał tak przez chwilę nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście. Pokonał wszystkie przeciwności losu i to była jego nagroda. Powrót do domu.
Wszedł do swojego ogródka i zobaczył ją w śród trawy. Swoją Różę.