Oto spełniam po brzegi winogradu kielich Przy uczcie Twej niebiańskiej - rozmodlony sługa - Wdzięcznością, żeś mi młodość dziwnie rozanielił, Żeś z lipowego pniaka kształt jędrny wystrugał.
Tyś jest najcudowniejszy, wszechmogący Świątkarz - - pełno jest brzóz na drodze mojej, pełno dębów - Otom jest niwa wieśnia, podsłoneczna grządka, Otom jest młodociana grań tatrzańskich zrębów.
Błogosławię Twój posiew Wschodem i Zachodem - Obsiewaj, Gospodarzu, niwę Twą sowicie, Łanem niech będzie żytnim, smreczynowym grodem Młodość rozkolebana tęsknotą i życiem.
"Myśli człowieka"
Nazwiska nie wymieniaj. Zwiąż z jakimkolwiek "ja" to wszystko, co się otwiera i zamyka pod tchnieniem ust, to wszystko, co czasem umiera w klimacie serca, co chodzi za człowiekiem po całych dniach, co światło w noc przemienia i ciepło w mróz - to wszystko. Żyją ludzie i rodzą się pokolenia niosąc wraz z sobą ramiona, gwoździe i dziwny uraz. Wciąż się od Ciebie odsuwa, a nie oddziela się ziemia - więc rośnie w prostych myślach i niespodzianych konturach. Tak nie dorastać do ludzi, nie dorastać do różnych ludzi, których prawda, zawisa nade mną jak konar smutnego drzewa. A przecież wciąż próbuję i nieraz nawet się trudzę, i jeden profil rozumiem - ten właśnie, który opiewam. Nie dość jednakże niosę i nie dość ciężary dzielę. Nie dość, a myślę "zanadto", ileż razy myślę tak. Nazwisko moje zamilcz. Nie pozwól mi szukać siebie. Niech ślady moich stóp w własnej myśli zawiewa piach.
Nazwiska nie wymieniaj. Zwiąż z jakimkolwiek "ja" to wszystko, co się otwiera i zamyka pod tchnieniem ust, to wszystko, co czasem umiera w klimacie serca, co chodzi za człowiekiem po całych dniach, co światło w noc przemienia i ciepło w mróz - to wszystko. Żyją ludzie i rodzą się pokolenia niosąc wraz z sobą ramiona, gwoździe i dziwny uraz. Wciąż się od Ciebie odsuwa, a nie oddziela się ziemia - więc rośnie w prostych myślach i niespodzianych konturach. Tak nie dorastać do ludzi, nie dorastać do różnych ludzi, których prawda, zawisa nade mną jak konar smutnego drzewa. A przecież wciąż próbuję i nieraz nawet się trudzę, i jeden profil rozumiem - ten właśnie, który opiewam. Nie dość jednakże niosę i nie dość ciężary dzielę. Nie dość, a myślę "zanadto", ileż razy myślę tak. Nazwisko moje zamilcz. Nie pozwól mi szukać siebie. Niech ślady moich stóp w własnej myśli zawiewa piach.
Uwielbiaj, duszo moja, chwałę Pana Twego,
Ojca Wielkiej Poezji - tak bardzo dobrego.
On młodość moją rytmem cudnym obwarował,
On pieśń mą na dębowym kowadle ukował.
Rozebrzmij, duszo moja, chwałę Pana twego,
Sprawcy Wiedzy anielskiej - Sprawcy łaskawego.
Oto spełniam po brzegi winogradu kielich
Przy uczcie Twej niebiańskiej - rozmodlony sługa -
Wdzięcznością, żeś mi młodość dziwnie rozanielił,
Żeś z lipowego pniaka kształt jędrny wystrugał.
Tyś jest najcudowniejszy, wszechmogący Świątkarz -
- pełno jest brzóz na drodze mojej, pełno dębów -
Otom jest niwa wieśnia, podsłoneczna grządka,
Otom jest młodociana grań tatrzańskich zrębów.
Błogosławię Twój posiew Wschodem i Zachodem -
Obsiewaj, Gospodarzu, niwę Twą sowicie,
Łanem niech będzie żytnim, smreczynowym grodem
Młodość rozkolebana tęsknotą i życiem.
"Myśli człowieka"
Nazwiska nie wymieniaj.
Zwiąż z jakimkolwiek "ja" to wszystko,
co się otwiera i zamyka pod tchnieniem ust,
to wszystko, co czasem umiera w klimacie serca,
co chodzi za człowiekiem po całych dniach,
co światło w noc przemienia i ciepło w mróz -
to wszystko.
Żyją ludzie
i rodzą się pokolenia niosąc wraz z sobą ramiona, gwoździe i dziwny uraz.
Wciąż się od Ciebie odsuwa,
a nie oddziela się ziemia -
więc rośnie w prostych myślach i niespodzianych konturach.
Tak nie dorastać do ludzi,
nie dorastać do różnych ludzi,
których prawda, zawisa nade mną jak konar smutnego drzewa.
A przecież wciąż próbuję i nieraz nawet się trudzę,
i jeden profil rozumiem - ten właśnie, który opiewam.
Nie dość jednakże niosę i nie dość ciężary dzielę.
Nie dość, a myślę "zanadto", ileż razy myślę tak.
Nazwisko moje zamilcz.
Nie pozwól mi szukać siebie.
Niech ślady moich stóp w własnej myśli zawiewa piach.
Nazwiska nie wymieniaj.
Zwiąż z jakimkolwiek "ja" to wszystko,
co się otwiera i zamyka pod tchnieniem ust,
to wszystko, co czasem umiera w klimacie serca,
co chodzi za człowiekiem po całych dniach,
co światło w noc przemienia i ciepło w mróz -
to wszystko.
Żyją ludzie
i rodzą się pokolenia niosąc wraz z sobą ramiona, gwoździe i dziwny uraz.
Wciąż się od Ciebie odsuwa,
a nie oddziela się ziemia -
więc rośnie w prostych myślach i niespodzianych konturach.
Tak nie dorastać do ludzi,
nie dorastać do różnych ludzi,
których prawda, zawisa nade mną jak konar smutnego drzewa.
A przecież wciąż próbuję i nieraz nawet się trudzę,
i jeden profil rozumiem - ten właśnie, który opiewam.
Nie dość jednakże niosę i nie dość ciężary dzielę.
Nie dość, a myślę "zanadto", ileż razy myślę tak.
Nazwisko moje zamilcz.
Nie pozwól mi szukać siebie.
Niech ślady moich stóp w własnej myśli zawiewa piach.