Mam za zadanie napisac na jedną strone zeszytu minimum czyli a5 kartka takie wypracowanie na temat "moja miłość" Pomóżcie
Milaaa
Moja miłość. Zacznijmy od tego, że miłość jest pojęciem względnym. Nie zawsze interpretujemy ją w sposób dosłowny, a jako zauroczenie. Gdy mamy 15 lat nie możemy mówic o miłości, jednakże wiele z nas tak to tłumaczy. Pewnego jesiennego poranka wyszłam na balkon, aby sprawdzić jaka pogoda czeka mnie na mojej wymarzonej wycieczce do Białegostoku. Jednak moje przeczucia się sprawdziły. Lało jak z cebra. Gdy spędziłam na balkonie 5 sekund, ciekło ze mnie. Wróciłam do pokoju i ubrałam się ciepło. Wybiegłam z domu, lecz po chwili wróciłam, bo zapomniałam telefonu. Godzina wybiła 10:00. Autokar nie przyjeżdżał. Myślałam, że już o mnie zapomnieli. Lecz wtem w mojej kieszeni coś zawibrowało, dzwoni Przemysław. Nogi pode mną się zachwiały, a deszcz stanął. Wyszło piękne żółciutkie słoneczko. Zapomniał o wycieczce, o pogodzie, o rodzicach, autokarze trombiącym pod moim domem. Dla mnie było ważne Przemysława dzwonienie. Ocknęłam się jednak i odebrałam komórkę. "Hej, to ja Przemysław, niestety nie mogę jechać na wycieczkę, mam pryszczyce..." I czar prysnął. Wsiadłam do autobusu, a wycieczkę spędziłąm fatalnie. Choć Białystok był jak z marzeń, dla mnie nie liczyło się nic. Chciałam pomóc dla Przemysława... Po powrocie wzięłam maść od mamy z pracy i pobiegłam do niego. Już od progu powitała mnie jego piękna twarz z bulgoczącym pryszczem na nosie. Nie zraziło mnie to. Następnego dnia, wyglądał już nieco lepiej. Poszliśmy do parku, gdzie razem uczyliśmy się z muzyki :) Wiem, że to co czuję do Przemysława nie jest zwykłym zauroczeniem, a miłością na całe życie.
Pewnego jesiennego poranka wyszłam na balkon, aby sprawdzić jaka pogoda czeka mnie na mojej wymarzonej wycieczce do Białegostoku. Jednak moje przeczucia się sprawdziły. Lało jak z cebra. Gdy spędziłam na balkonie 5 sekund, ciekło ze mnie. Wróciłam do pokoju i ubrałam się ciepło. Wybiegłam z domu, lecz po chwili wróciłam, bo zapomniałam telefonu. Godzina wybiła 10:00. Autokar nie przyjeżdżał. Myślałam, że już o mnie zapomnieli. Lecz wtem w mojej kieszeni coś zawibrowało, dzwoni Przemysław. Nogi pode mną się zachwiały, a deszcz stanął. Wyszło piękne żółciutkie słoneczko. Zapomniał o wycieczce, o pogodzie, o rodzicach, autokarze trombiącym pod moim domem. Dla mnie było ważne Przemysława dzwonienie. Ocknęłam się jednak i odebrałam komórkę.
"Hej, to ja Przemysław, niestety nie mogę jechać na wycieczkę, mam pryszczyce..."
I czar prysnął. Wsiadłam do autobusu, a wycieczkę spędziłąm fatalnie. Choć Białystok był jak z marzeń, dla mnie nie liczyło się nic. Chciałam pomóc dla Przemysława... Po powrocie wzięłam maść od mamy z pracy i pobiegłam do niego.
Już od progu powitała mnie jego piękna twarz z bulgoczącym pryszczem na nosie. Nie zraziło mnie to. Następnego dnia, wyglądał już nieco lepiej. Poszliśmy do parku, gdzie razem uczyliśmy się z muzyki :)
Wiem, że to co czuję do Przemysława nie jest zwykłym zauroczeniem, a miłością na całe życie.
ZGŁOŚ NAJ :) HISTORIA Z ŻYCIA WZIĘTA ! :D