Mam z polskiego napisać opowiadanie na 2 strony temat:Byłem rozbitkiem na bezludnej wyspie.
kacper3014
Od lat marzyłem by popłynąć statkiem w rejs na Karaiby. Pracowałem wiele lat i piatego dnia czerwaca udało mi się to. Zarobiłem dużo pieniędzy i wykupiłem rejs. Rzuciłem wszystko w imię marzeń. Pierwszego dnia lipca stanąłem na statku i ostatni raz pomachałem mojemu bratu. Jedynemu człowiekowi, który był jakkolwiek pozytywnie ze mną związany. Było naprawdę pięknie. Płynąłem wiele dni. Statek był ogromny. Był tam basen, sztuczny ogród, a nawet teatr. I wiele innych atrakcji, których było za dużo by wymieniać je w tak krótkim opoiwadaniu. Szóstego dnia lipca, wieczorem pierwszy raz w życiu zobaczyłęm delfiny. Potrafiłem patrzeć na nie wiele godzin, a one radśnie skakały do mojej ręki. Co jakiś czas udawało mi się je pogłaskać. Wieczorrem położyłem się spać. Gdy się obudziłem woda dotykała moioch kostek. Nie wiedziałem co się dzieje. Wszędzie słyszałem krzyk. W nocy z piątego na szóstego lipca mój statek zatonął, a na najbliższą nieznaną mi wyspę zabrały mnie delfiny. Gdy się obudziłem słońce świeciło mocno, a przed moimi oczami widziałem dżicz. Obeszłem wyspę naokoło. Zajęło mi to parę godzin. W każdym razie na miejsce gdzie się obudziłem doszłem późnym wieczorem. Wiedziałem, że to tu, bo tylko tu leżał ogromny kamień, którego nei było nigdzie indziej. Byłem wykończony i zasnąłem. Mój drugi dzień wyglądał niecoweselej. Niedaleko mnie rozła pochylona nad wodą palma, a na niej kokosy. Weszłem więc na nią bez trudu. Długo mocowałem się z kogosem, ale w końcu wygrałem. Spadł prosto na ogromny kamień. Patykiem obok palmy wydłubałem miąsz i zjadłem go na oe śniadanie. Kolejne dni wyglądały podobnie. Nauczyłem się rozłupywać kokosy tak by wypijać mleczko kokosowe. Naostrzyłem kij i jakieś parę dni później upolowałem moją pierwszę rybę. Trochę zajęło mi znalezienie dwuch krzemieni. Gdy je znalazłem to nazbierałem dużo patyków i zacząłem trzeć kamień o kamień. Zajeło mi to długo. Traciłem nadzieję i bolały mnei ręce. Bałem się, że ryba się zepsuje, a naprawde miałem dość kokosów i niskorosnących bananów. Ostatnie moje potarcie wlaściwie było walnięciem kamień o kamień ze złości. Wtedy pierwszy raz poleciała moja nadziejodajna iskra. To ona zapoczątkowała następne noce, które nei spędzałem już w ciemności i obiady składające się z pysznych ryb. Wiele dni później zauważyłem, że jakiś statek dobił do brzegu. Otkryłem, że to anglicy. Umiałem mówić po angielsku, więc sięz nimi dogadałem. Na początku zauważyłęm, że się mnie przestraszyli, ale po mojej opowieści obiecali, że podrzucą mnie do Polski. Marzenia są piękne, ale na własnej skórze doświadczyłem, że trzeba uważać o czym się marzy, bo marzenia się spełniają. Parę dni później byłem już w Polsce i jak narazie nie zamierzam się już z tąd nigdzie ruszać.KONIEC.