Mam takie zadanie: Opisz ciekawą przygodę, którą przeżyłaś w czasie wakacji. Jakich wrażeń ci ona dostarczyła?
Nie wiem jak to napisać pomóżcie proszę...
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Pewnego wakacyjnego postanowiłam wraz z kuzynka zorganizowac rowerowa wycieczke nad jezioro.
Wczesnym rankiem wyposazone w rowery, plecaki z napojami i zywnoscia wyruszylysmy w strone lasu.
Jechalysmy kreta sciezka rowerowa. Po lewej stronie miatysmy strzeliste sosny i piekne romantyczne brzozy. Z prawej rozciagal sie pagorkowaty krajobraz naszego regionu. W oddali bylo widac nasze miasto. Miedzy galeziami drzew przedzieraly sie promienie porannego letniego slonca. w powietrzu byla jeszcze wilgoc, a na trawie zauwazalysmy krople rosy. pomiedzy drzewami bylo juz widoczne jezioro. Promienie slonca odbijaly sie w jego tafli tworzac basniowa atmosfere.
Nagle w oddali cos, co mnie zaciekawilo. Szybko podzielilam sie spostrzezeniem z kuzynka.
- Monika, popatrz - pokazalam jej obiekt mojego zainteresowania
- Co to jest? - spytala.
- Nie wiem - odpowiedzialam - niebieski kolor wyklucza mozliwosc, ze jest to jakiekolwiek zwierze.
- Wyglada jak kawalek materialu - powiedziala Monika - Ale po co zostawiac material na srodku drogi rowerowej?
- A moze to recznik kapielowy? - zgadywalam - Moze komus po prostu wypadl z plecaka, a ten wcale sie ni zorientowal.
- To co robimy?
- Nie wiem jak ty, ale ja jade nad jezioro i zaden recznik mi w tym nie przeszkodzi!
- Ale zatrzymajmy sie kolo niego. Jestem bardzo ciekawa czy to na pewno jest recznik.
Powoli zblizylysmy sie w tamtym kierunku. Naszym oczom ukazalo sie male zawiniatko okryta niebieskim kocem.
Delikatnie odwinelam kocyk. Ujrzalysmy pare slicznych, czarnych oczek zwroconych w nasza strone. Ich wlascicielem okazal sie slodziutki szczeniaczek. Mial zlota siersc i smieszne rude latki. Byl takze wlascicielem wielkiego czarnego noska. Jego krotki ogonek byl nieustannie w ruchu. Lapy malca byly duze i nieproporcjonalne wzgledem reszty ciala.
- Co z nim zrobimy? - spytala Monika - Widziala, jak on na nas patrzyl?
- Jest sliczny, ale co nam z tego? Czy sliczny, czy brzydki to i tak klopot. Ja juz mam psa. Rodzice nie zgodza sie na nastepnego.
- Ja go wezme! - zaproponowala.
- Przeciez Twoja mama od dawna powtarza, ze jest przeciwna wszelkim zwierzakom w waszym domu - probowalam jej uswiadomic.
- Pokaze mamie, ze jestem odpowiedzialna - oznajmila - Nie zostawie go tu.
- Dobrze, wezmy go, ale na twoja odpowiedzialnosc. Widac, ze ktos go tu zostawil, a sadzac po koszyku, zrobil to umyslnie.
- Bez naszej pomocy dlugo nie pozyje...
Zamontowalysmy koszyk z pieskiem na bagaznik roweru i pojechalysmy do domu.
Nie przypuszczalysmy, ze tak zakonczy sie nasza eskapada nad jezioro, na ktore ostatecznie nie dotarlysmy.
Ciapek, bo tak wabi sie szczeniak, ma sie dobrze. Ciocia od razu zakochala sie w nim, a Monika wykazala sie odpowiedzialnoscia podczas opieki nad zwierzakiem. Na zawsze pozostanie nam w pamieci ta wyprawa nad jezioro.