Mam opisać z punktu widzenia Nemeczka pierwszą wyprawę do ogrodu botanicznego. To jest z lektury pt. "Chłopcy z placu broni".
klaudsia12
Pewnego dnia Boka wybrał mnie i Czonakosza jako najodważniejszych członków z Placu Broni.Mieliśmy przedostać się do Ogrodu Botanicznego.Zostawimy w nim kartkę z napisem:,,TU BYLI CHŁOPCY Z PLACU BRONI''.Miało to oznaczać,że nie boimy się Feriego Acza.Możemy też wkroczyć na ich teren,gdy są na wyspie.Po chwili wyruszyliśmy do ich kryjówki.Dotarliśmy na miejsce o zmierzchu.Czonakosz wdrapał się na akację i przypatrywał się dwóm postaciom na moście.Następnie wyruszyliśmy do ruin zamku.Czołgalismy się,a potem rozległ się gwizd.Myśleliśmy,że odkryto naszą obecność.Czekalismy,lecz nikt nie przyszedł.Gwizd oznaczał zmianę warty.Ruszyliśmy w stronę wzgórza i Boka kazał nam być ostrożnym.Nagle usłyszeliśmy jakieś kroki.Przestraszyliśmy się.Cały czas powtarzałem,że nie chce iść do domu.Okazało się,że to był stróż Ogrodu Botanicznego.Kamień spadł nam z serca i czym prędzej ukryliśmy się w ruinach.Znależliśmy tam tomahawk i siedem toporków.Czonakosz chciał wziąż łup,lecz Boka nie wydał na to zgody.Więc rozrzucili je po kryjówce na znak,że tu byli.Janosz wyjął lornetkę i zobaczył przez nią pewną postać,nie powiedział kto to był.Mówił tylko,że to ktoś ze związku.