Pewnego słonecznego dnia siedziałem na kamieniu w Tęczowej Krainie Delos i grałem na flecie moją ulubioną melodię. Oczywiście, towarzyszyło mi siedem muz, ale nie zwracałem na nie najmniejszej uwagi. Byłem całkowicie pochłonięty muzyką. Grając, rozmyślałem nad swoim życiem. Nie pamiętałem z niego wiele, gdyż kilka lat temu, przez przypadek utraciłem większość wspomnień. Wiedziałem jedynie, że kiedyś miałem siostrę Artemidę, ale dopuściła się ona wielkiego przestępstwa i została skazana na zwykłe życie pośród ludzkości. Ostatnio wiele o niej myślałem i wydaje mi się, że byliśmy ze sobą bardzo zżyci. Coraz bardziej za nią tęsknie... Z zamyślenia wyrwał mnie głos Heliosa, który chował słońce za widnokręgiem, podśpiewując coś pod nosem. Zdziwiłem się, że już zmierzcha. Pozdrowiłem boga gestem ręki i udałem się w stronę góry Olimp, do siedziby mojego ojca, Zeusa. Idąc raźnym krokiem do sali narad czułem, że nie wytrzymam już dłużej bez mojej siostry. Otworzyłem duże, drewniane drzwi, wiedząc że znajdę w pokoju Zeusa. Nie myliłem się. Bóg bogów, jak zawsze siedział na tronie przed Akwarium Ziemi i obserwował poczynania ludzi. - Ojcze, spraw proszę, aby Artemida wróciła! - mój głos wyraźnie wyrwał go z Krainy Snów Ludzkich. -Przykro mi, synu, ale nie mogę. Artemida tak została ukarana za swój podły czyn i nie zmienię tego. - odpowiedział po chwili Zeus. - A więc mnie także uczyń człowiekiem! - rozkazałem pewny swojej decyzji. - Może mu powiesz, za co jego siostra została skazana na wygnanie? - podsunęła pomysł Atena wchodząc do sali. - Nie Ateno! Niestety nie mogę. - odpowiedział jej Zeus, po czym zwrócił się do mnie - Dobrze. Jeśli tego sobie życzysz... Ale wiesz, że nie będzie odwrotu? Nie odpowiedziałem, tylko pokiwałem delikatnie głową. Władca Olimpu gestem ręki wezwał do siebie pioruny, błyskawice i huragan. Wziął swój Złoty Grzmot i wskazał na mnie. Nagle coś wbiło mi się w głowę. Usłyszałem przeraźliwy huk i jęk. Na całym świecie nastąpiła światłość tak rażąca, iż nic nie było widać. Po chwili wszystko ucichło. Ostatnim obrazem jaki został mi w pamięci był Zeus, przyzywający tęczę, aby na nowo nadała kolory całemu światu. Potem zasnąłem. Obudził mnie przeraźliwy ból, wydobywający się z mojej klatki piersiowej. Czułem, jakby ogień rozszarpywał moje ciało. Ten ból był nie do wytrzymania. Przy życiu podtrzymywała mnie tylko jedna myśl - już niedługo zobaczę Artemidę. Minęło kilka godzin, a może nawet dni, lecz ból nadal nie ustępował. Byłem już tak słaby, nie miałem siły dłużej walczyć, gdy usłyszałem ten anielski głos. - Chłopcze, nic ci nie jest? - zapytała zmartwiona dziewczyna. Próbowałem otworzyć oczy, aby zobaczyć tę piękną twarz po tak wielu latach, jednak ból był za silny. Dziewczyna przyłożyła policzek do mojej klatki piersiowej, aby sprawdzić czy oddycham. I wtedy poczułem w sercu to miłe uczucie. Ból zaczął ustępować, ogień zgasł. Odzyskałem siły. Poruszyłem lekko palcami,a dziewczyna od razu przyłożyła do nich swoją dłoń. W końcu mogłem otworzyć oczy. Gdy tylko ujrzałem jej postać uśmiechnąłem się szeroko. - Artemida! Siostro moja! - zawołałem, rzucając się jej w ramiona. - Apollo? - zapytała zdziwiona. - Ale jak ty...? Co ty tu robisz? -Poprosiłem Zeusa, aby cię uwolnił. nie zgodził się, więc sam postanowiłem zostać człowiekiem. Nie cieszysz się , że mnie widzisz? - Ależ oczywiście, że się ciesze! - odpowiedziała odwzajemniając uścisk. - Jednak Apollo... Minęło wiele lat... Wszystko się zmieniło... Ja mam teraz nowa rodzinę. Czasy wśród bogów to już przeszłość, do której nie chcę wracać. Dalej jestem bardzo związana z lasem. ale to nie to samo... Proszę cię odejdź! Zniknij z mojego życia i już nigdy się nie pojawiaj! Nawet nie wiesz, jak to mnie boli... Swoją obecnością przywołujesz straszne wspomnienia. Przykro mi... Żegnaj. - powiedziała i z płaczem uciekła. Wiedziałem, że to koniec. Będzie tak ,jakbym nie miał siostry... Wszystko stracone. Teraz nie mam po co być człowiekiem. Musze ukoić ból po stracie ukochanej osoby. Wątpię, żeby czas coś dał w tym przypadku. I tak żyłem już dostatecznie dużo lat. Znalazłem w swojej białej szacie nóż, zapewne do polowań i wbiłem go sobie prosto w serce. Dookoła zaczęła tryskac krew, zabarwiła na czerwono całą szatę. Przyłożyłem do czoła dłoń. Była blada, a czoło zimne... Nieżywe... Moje serce przestało bić, ale zmysły nadal dobrze działały. Przed oczami przeleciało mi całe życie. Wszystkie wspomnienia, które utraciłem. Chwile radości, smutku i cierpienia. Po jakimś czasie w mojej głowie zapanowała ciemność. Ostatnie, co usłyszałem był płacz mojej matki Latony i surowy głos ojca. Jednak nie zrozumiałem, co powiedział. Już nic nie czułem... Umarłem... Śmierć jest spokojna, łatwa. Życie jest trudniejsze. Koniec.
Może być coś takiego? Jeślibyś mogła to proszę o naj :D
Pewnego słonecznego dnia siedziałem na kamieniu w Tęczowej Krainie Delos i grałem na flecie moją ulubioną melodię. Oczywiście, towarzyszyło mi siedem muz, ale nie zwracałem na nie najmniejszej uwagi. Byłem całkowicie pochłonięty muzyką. Grając, rozmyślałem nad swoim życiem. Nie pamiętałem z niego wiele, gdyż kilka lat temu, przez przypadek utraciłem większość wspomnień. Wiedziałem jedynie, że kiedyś miałem siostrę Artemidę, ale dopuściła się ona wielkiego przestępstwa i została skazana na zwykłe życie pośród ludzkości. Ostatnio wiele o niej myślałem i wydaje mi się, że byliśmy ze sobą bardzo zżyci. Coraz bardziej za nią tęsknie...
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Heliosa, który chował słońce za widnokręgiem, podśpiewując coś pod nosem. Zdziwiłem się, że już zmierzcha. Pozdrowiłem boga gestem ręki i udałem się w stronę góry Olimp, do siedziby mojego ojca, Zeusa.
Idąc raźnym krokiem do sali narad czułem, że nie wytrzymam już dłużej bez mojej siostry. Otworzyłem duże, drewniane drzwi, wiedząc że znajdę w pokoju Zeusa. Nie myliłem się. Bóg bogów, jak zawsze siedział na tronie przed Akwarium Ziemi i obserwował poczynania ludzi.
- Ojcze, spraw proszę, aby Artemida wróciła! - mój głos wyraźnie wyrwał go z Krainy Snów Ludzkich.
-Przykro mi, synu, ale nie mogę. Artemida tak została ukarana za swój podły czyn i nie zmienię tego. - odpowiedział po chwili Zeus.
- A więc mnie także uczyń człowiekiem! - rozkazałem pewny swojej decyzji.
- Może mu powiesz, za co jego siostra została skazana na wygnanie? - podsunęła pomysł Atena wchodząc do sali.
- Nie Ateno! Niestety nie mogę. - odpowiedział jej Zeus, po czym zwrócił się do mnie - Dobrze. Jeśli tego sobie życzysz... Ale wiesz, że nie będzie odwrotu? Nie odpowiedziałem, tylko pokiwałem delikatnie głową.
Władca Olimpu gestem ręki wezwał do siebie pioruny, błyskawice i huragan. Wziął swój Złoty Grzmot i wskazał na mnie. Nagle coś wbiło mi się w głowę. Usłyszałem przeraźliwy huk i jęk. Na całym świecie nastąpiła światłość tak rażąca, iż nic nie było widać. Po chwili wszystko ucichło. Ostatnim obrazem jaki został mi w pamięci był Zeus, przyzywający tęczę, aby na nowo nadała kolory całemu światu. Potem zasnąłem.
Obudził mnie przeraźliwy ból, wydobywający się z mojej klatki piersiowej. Czułem, jakby ogień rozszarpywał moje ciało. Ten ból był nie do wytrzymania. Przy życiu podtrzymywała mnie tylko jedna myśl - już niedługo zobaczę Artemidę. Minęło kilka godzin, a może nawet dni, lecz ból nadal nie ustępował. Byłem już tak słaby, nie miałem siły dłużej walczyć, gdy usłyszałem ten anielski głos.
- Chłopcze, nic ci nie jest? - zapytała zmartwiona dziewczyna.
Próbowałem otworzyć oczy, aby zobaczyć tę piękną twarz po tak wielu latach, jednak ból był za silny. Dziewczyna przyłożyła policzek do mojej klatki piersiowej, aby sprawdzić czy oddycham. I wtedy poczułem w sercu to miłe uczucie. Ból zaczął ustępować, ogień zgasł. Odzyskałem siły. Poruszyłem lekko palcami,a dziewczyna od razu przyłożyła do nich swoją dłoń. W końcu mogłem otworzyć oczy. Gdy tylko ujrzałem jej postać uśmiechnąłem się szeroko.
- Artemida! Siostro moja! - zawołałem, rzucając się jej w ramiona.
- Apollo? - zapytała zdziwiona. - Ale jak ty...? Co ty tu robisz?
-Poprosiłem Zeusa, aby cię uwolnił. nie zgodził się, więc sam postanowiłem zostać człowiekiem. Nie cieszysz się , że mnie widzisz?
- Ależ oczywiście, że się ciesze! - odpowiedziała odwzajemniając uścisk. - Jednak Apollo... Minęło wiele lat... Wszystko się zmieniło... Ja mam teraz nowa rodzinę. Czasy wśród bogów to już przeszłość, do której nie chcę wracać. Dalej jestem bardzo związana z lasem. ale to nie to samo... Proszę cię odejdź! Zniknij z mojego życia i już nigdy się nie pojawiaj! Nawet nie wiesz, jak to mnie boli... Swoją obecnością przywołujesz straszne wspomnienia. Przykro mi... Żegnaj. - powiedziała i z płaczem uciekła.
Wiedziałem, że to koniec. Będzie tak ,jakbym nie miał siostry... Wszystko stracone. Teraz nie mam po co być człowiekiem. Musze ukoić ból po stracie ukochanej osoby. Wątpię, żeby czas coś dał w tym przypadku. I tak żyłem już dostatecznie dużo lat.
Znalazłem w swojej białej szacie nóż, zapewne do polowań i wbiłem go sobie prosto w serce. Dookoła zaczęła tryskac krew, zabarwiła na czerwono całą szatę. Przyłożyłem do czoła dłoń. Była blada, a czoło zimne... Nieżywe... Moje serce przestało bić, ale zmysły nadal dobrze działały. Przed oczami przeleciało mi całe życie. Wszystkie wspomnienia, które utraciłem. Chwile radości, smutku i cierpienia. Po jakimś czasie w mojej głowie zapanowała ciemność. Ostatnie, co usłyszałem był płacz mojej matki Latony i surowy głos ojca. Jednak nie zrozumiałem, co powiedział. Już nic nie czułem... Umarłem...
Śmierć jest spokojna, łatwa. Życie jest trudniejsze.
Koniec.
Może być coś takiego? Jeślibyś mogła to proszę o naj :D