Tomek nie miał rodziców, wychowywała go ciotka Polcia. Mieszkali w miasteczku nad ogromną rzeką Missisipi. ciocia , w gruncie rzeczy bardzo kochająca chłopca, miała z Tomkiem sporo problemów, bowiem nie był on najgrzeczniejszy i żadna z psot właściwych jego wiekowi nie była mu obca. Do szkoły chodził niechętnie, wciąż pociągały go wagary, rzeka, rozliczne przygody. Nieodłącznym towarzyszem tych wypraw był Huckleberry Finn, syn miejscowego pijaka. Huck nie uczył się, sypiał w różnych miejscach, całymi dniami włóczył się po okolicy. Pewnego razu chłopcy wybrali się nocą na cmentarz. Byli tam świadkami morderstwa, o czym nie wiedzieli jego sprawcy. Indianin Joe zabił nożem miejscowego doktora. Dokonanie zabójstwa zdołał wmówić staremu Potterowi, który w chwili szamotaniny był zupełnie pijany. Chłopcy przerażeni uciekli z cmentarza. Bojąc się zemsty, przysięgli trzymac język za zębami i nikomu nie wyjawiać nazwiska rzeczywistego sprawcy nieszczęścia. Bali się Joego, ale równocześnie sumienie nie dawało Tomkowi spokoju. Stał się osowiały, jego zachowania nie pojmowali zarówno koledzy, jak i ciotka. Huck, Joe Harper i Tomek postanowili zastać piratami, uznali, że bęabrali nieco prowiantu i przeprawili się na wyspę na rzece. Czas spędzali kąpiąc się, bawiąc, próżnując. Tymczasem w miasteczku uznano, że chłopcy z pewnością utopili się. Gdy poszukiwania ich ciał nie przyniosły rezultatu, postanowiono urządzić im symboliczny pogrzeb. Ciocia opłakiwała Tomka, wygłoszono piękne przemówienia sławiące cnoty chłopców. Wtedy właśnie pojawili się oni na własnym pogrzebie: cali i zdrowi. Pastor skamieniał, widząc ich kroczących przez kościół - przecież w intencji tych nieboszczyków właśnie odprawiał nabożeństwo.
Odbyła się rozprawa sądow, na której oskarżono Pottera o zabicie doktora. Tomek nie chciał dłużej milczeć, obciążać swego sumienia skazaniem niewinnego człowieka. Powiedział w sądzie, kto zabił. Indianin Joe uciekł przez okno, chłopiec mógł spodziewać się jego krwawej zemsty. Chodził za to w blasku sławy bohatera.
Huck i Tomek postanowili odnaleźć skarb. Kopali tu i tam - bez skutku. Skarb znalazł natomiast, w opuszczonym domu, Joe, czego chłopcy znów byli przypadkowymi świadkami. Zaczęli śledzić Indianina i jego wspólnika. Dzięki temu Huck uratował wdowę Douglas przed napadem Joego.
Tomek i Becky wybrali się na zwiedzanie podmiejskich pieczar. Długo nie wracali, na poszukiwanie wyruszyło aż dwustu mężczyzn. Chłopiec i dziewczynka błądzili po korytarzach, nie mogli znaleźć wyjścia. Zmęczona i głodna Becky płakała. Kolejne poszukiwania drogi kończyły się fiaskiem. Dopiero nocą we wtorek odnaleziono dzieci. Natomiast Indianin Joe nadal ukrywał się w tych pieczarach, ale wejście do nich, po incydencie z dziećmi, zamknięto mocną kratą. Po dwóch tygodniach otworzono ją - Joe leżał martwy przy samej bramie. Huck i Tomek wydobyli skarb, skrzynię złotych monet. Wdowa Douglas przyjęła Hucka do swego domu.
Tomek nie miał rodziców, wychowywała go ciotka Polcia. Mieszkali w miasteczku nad ogromną rzeką Missisipi. ciocia , w gruncie rzeczy bardzo kochająca chłopca, miała z Tomkiem sporo problemów, bowiem nie był on najgrzeczniejszy i żadna z psot właściwych jego wiekowi nie była mu obca. Do szkoły chodził niechętnie, wciąż pociągały go wagary, rzeka, rozliczne przygody. Nieodłącznym towarzyszem tych wypraw był Huckleberry Finn, syn miejscowego pijaka. Huck nie uczył się, sypiał w różnych miejscach, całymi dniami włóczył się po okolicy. Pewnego razu chłopcy wybrali się nocą na cmentarz. Byli tam świadkami morderstwa, o czym nie wiedzieli jego sprawcy. Indianin Joe zabił nożem miejscowego doktora. Dokonanie zabójstwa zdołał wmówić staremu Potterowi, który w chwili szamotaniny był zupełnie pijany. Chłopcy przerażeni uciekli z cmentarza. Bojąc się zemsty, przysięgli trzymac język za zębami i nikomu nie wyjawiać nazwiska rzeczywistego sprawcy nieszczęścia. Bali się Joego, ale równocześnie sumienie nie dawało Tomkowi spokoju. Stał się osowiały, jego zachowania nie pojmowali zarówno koledzy, jak i ciotka. Huck, Joe Harper i Tomek postanowili zastać piratami, uznali, że bęabrali nieco prowiantu i przeprawili się na wyspę na rzece. Czas spędzali kąpiąc się, bawiąc, próżnując. Tymczasem w miasteczku uznano, że chłopcy z pewnością utopili się. Gdy poszukiwania ich ciał nie przyniosły rezultatu, postanowiono urządzić im symboliczny pogrzeb. Ciocia opłakiwała Tomka, wygłoszono piękne przemówienia sławiące cnoty chłopców. Wtedy właśnie pojawili się oni na własnym pogrzebie: cali i zdrowi. Pastor skamieniał, widząc ich kroczących przez kościół - przecież w intencji tych nieboszczyków właśnie odprawiał nabożeństwo.
Odbyła się rozprawa sądow, na której oskarżono Pottera o zabicie doktora. Tomek nie chciał dłużej milczeć, obciążać swego sumienia skazaniem niewinnego człowieka. Powiedział w sądzie, kto zabił. Indianin Joe uciekł przez okno, chłopiec mógł spodziewać się jego krwawej zemsty. Chodził za to w blasku sławy bohatera.
Huck i Tomek postanowili odnaleźć skarb. Kopali tu i tam - bez skutku. Skarb znalazł natomiast, w opuszczonym domu, Joe, czego chłopcy znów byli przypadkowymi świadkami. Zaczęli śledzić Indianina i jego wspólnika. Dzięki temu Huck uratował wdowę Douglas przed napadem Joego.
Tomek i Becky wybrali się na zwiedzanie podmiejskich pieczar. Długo nie wracali, na poszukiwanie wyruszyło aż dwustu mężczyzn. Chłopiec i dziewczynka błądzili po korytarzach, nie mogli znaleźć wyjścia. Zmęczona i głodna Becky płakała. Kolejne poszukiwania drogi kończyły się fiaskiem. Dopiero nocą we wtorek odnaleziono dzieci. Natomiast Indianin Joe nadal ukrywał się w tych pieczarach, ale wejście do nich, po incydencie z dziećmi, zamknięto mocną kratą. Po dwóch tygodniach otworzono ją - Joe leżał martwy przy samej bramie. Huck i Tomek wydobyli skarb, skrzynię złotych monet. Wdowa Douglas przyjęła Hucka do swego domu.