wskazówki do napisania pracy masz tam gdzie są kryteria (że masz opisać jak wygląda postać, jak wygląda to miejsce w którym się znajdujecie i podsumowanie spotkania np. jak ono wyglądało jak się skończyło itp. i czy ci się podobało lub coś takiego)
Jak większość wie,życie nie zawsze bywa łatwe. Zwłaszcza gdy się dorasta lub już jest się dorosłym. Szkoła, praca, brak znajomych, odstawanie od środowiska i wiele innych przytłacza. Niestety i tak też było ze mną gdy już dorosłem. Zastanawialem się czasem jak mogłem być tak glupi w dzieciństwie że chciałem dorosnac,a wręcz nie mogłem się tego doczekać. Dopiero z perspektywy lat zauważyłem że to dzieciństwo było najlepszym okresem w moim zyciu,a ja nie byłem w stanie tego zauważyć. Gdy wspominałem wczesne lata,zawsze nasuwala mi się jedna pełniąca ważna rolę ulubionego bohatera książki postać. Mianowicie Mały książę. Długo o tym myślałem,ale pewnego dnia stwierdziłem że i tak nie mam nic do stracenia więc postanowilem pojechać na Saharę. Może i dla normalnego dorosłego czlowieka było by nie do pomyślenia żeby pojechać na odległa pustynię by spotkać się z ,,nieistniejącym księciem z bajki dla dzieci",ale cóż,nikt nie powiedział że ja jestem normalnym dorosłym,prawda? Mały książę rzeczywiście miał rację- dorośli są na prawdę dziwni. Nie dość że nie mają wyobraźni,to jeszcze ani krzty nadzieji,która mnie akurat pozostała. Była to chyba ostatnia rzecz która mi pozostała,wszystko inne mnie już opuściło i zawiodło... Dokładnie o 10 rano wysiadałem z samolotu i stanąłem na gorącym rozżarzonym piasku. Cieszyłem się że mogłem odetchnąć świeżym powietrzem,jednak ono rowniez było niezwykłe gorące i duszne. Złoty piasek zapadał mi się pod nogami,a jego pas sięgał aż do samych piramid piętrzących się na horyzoncie.Widok był niesamowity. Morze zlotego piasku odcinało piękne,bezchmurne niebo w kolorze lazuru nad którym górowało słońce w postaci wielkiej,ognistej ale równie pięknej choć przytłaczającej swoją temperaturą kuli. Przez chwilę stałem z zapartym tchem,dopuki jakiś arab mnie nie zaczepił i kazał się kierować ,a nim. Szliśmy tak już parę godzin,aż nagle on i jego towarzysze stwierdzili że musimy wracać,ale ja nie chciałem. Chwilę nalegali ale ponieważ byłem uparty,po prostu odeszli,nawet się nie żegnając. Ja szedłem dalej. było koło 17 a słońce nadal grzało niemiłosiernie. Po drodze zgubiłem swoją czapkę więc już nic nie chroniło mojej głowy,która zaczęła mnie bolec. Jakiś czas później ból nasilił się,a ja zacząłem mieć mroczki przed oczami i być senny. Starałem się jeszcze iść,ale stwierdziłem że już nie dam rady więc po prostu napiłem się i położyłem w cieniu skały oparty o nią. Zanim się spostrzeglem-zasnalem.
Obudził mnie dźwięk czyiś kroków na piasku i cichutki śmiech. Wcześniej może i zasnąłem w cieniu ale teraz leżałem w pełnym słońcu,które za chwilę przysłoniła mi mała postać.
-Narysuj mi baranka.- usłyszałem i otworzyłem oczy szerzej. Myślałem że dostałem udaru od tego słońca i mam halucynacje czy cos,ale głos znowu się odezwał.
-Prosze,niech narysuje mi pan baranka.- głos ten był dość wysoki,ale z pewnością należał do chłopca. Małego chłopca. Niestety samemu chłopcu nie mogłem się przyjrzeć z tej perspektywy,więc powoli usiadłem nie odrywając od niego wzroku.
-Narysujesz mi baranka,proszę?- mały chłopiec ciągle mówił z niezwykłym spokojem w głosie.Gdy siedziałem,mogłem zauważyć dokładniej jego drobna posturę,szalik powiewający delikatnie przy każdym choćby najmniejszym podmuchu wiatru,złociste,piękne włosy z kosmykami opadającymi mu na czoło i jego choć poważne,to niezwykle przyjazne i pełne empatii oczy.
-To jak będzie z tym barankiem?- powiedział i uśmiechnął się widzac że zaczynam kontaktować ze światem.
-Jasne,jasne..-wstalem i zauważyłem że jestem ze dwa razy wyższy od małego księcia,więc z powrotem wróciłem do pozycji siedzącej.- Ale powiedz mi mój mały,czy ty czasem nie masz już jednego baranka?
-Mam. Ale dlaczego mój baranek ma być samotny? Chciałbym żeby miał przyjaciela.-odpowiedzial jak gdyby nigdy nic ciągle z uśmiechem na twarzy.
-Jestes małym księciem? Pochodzisz z planety B-612? Jak się tu z powrotem znalazłeś?
-Prosze,narysuj mi baranka.-Swoim zwyczajem nie odpowiedział na moją lawinę pytań,a jedynie powtórzył swoją prośbę. Posłusznie wyciągnąłem mały notesik i ołówek który włożyłem wcześniej do kieszeni i naszkicowanem pudełko z trzema dziurkami-takie samo jakie narysował wcześniej pilot.
-Wow..- chłopczyk wziął ode mnie rysunek i zaczął oglądać go na wszystkie strony-Jest idealny!-wynagrodzil mnie krótkim ślicznym i melodyjnym smiechem- Wiesz,mój stary przyjaciel zdołał narysować to o co mi chodziło dopiero za 4 razem,a ty dałeś radę za pierwszym,brawo!-znow się roześmiał
-Pilot..-wyszeptalem a książę spoważniał.
-Znasz go?
-Osobiscie to nie... Ale czytałem jego książkę o tobie.
-Ksiazke?
-Tak,książkę.-przez chwilę stał zapatrzony ale nagle się uśmiechnął- To miło że wciąż o mnie pamięta. Jest na prawdę dobrym dorosłym-znow się uśmiechnął po czym popatrzył na mnie. Wiesz gdzie mieszka,zawsze chciałem go odwiedzić! Nie widzieliśmy się już dosyć długo,mam mu dużo do opowiedzenia!-widac że był szczęśliwy na wieść że kojarzę pilota i że on napisał o nim książkę ale nieco spochmurnialem.
-Cos się stało?-zapytal patrząc się na mnie. Nie wiesz gdzie mieszka? Nieszkodzi. Poszukamy go razem. -usmiechnal się i odwróciwszy się odszedł kawałek.
-Tylko...-nieco się zawahałem ale wiedziałem że muszę mu to powiedziec- Tylko,że on już od dawna nie żyje...-Chlopiec stanął,odwrócił się i spojrzał na mnie, a ja widziałem że w jego oczach pojawiły się łzy.
-Nie żyje..?-Czulem że jego głos się załamuje a pierwsza łza pociekła po bladym policzku. Ja tylko polowałem głową. Wtedy książę podbiegł do mnie i wtulił się we mnie zaczynając płakać więc też go przytuliłem.
-Ale wiesz...Tak jak ty sam mówiłeś,śmierć to tylko taki etap,on tylko wrócił do domu i na pewno jest szczęśliwy..-staralem się go uspokoić.
-Masz rację,ale ten etap boli... Ale nie osobę go przechodząca,a inne osoby które kochały tamtą osobę...-nie wiedziałem co odpowiedzieć więc tylko mocniej go przytuliłem a w końcu zmęczony plakaniem zasnął. Przeniosłem go w cień,a sam usiadłem obok niego i również zasnąłem. Śnił mi się mój książę mówiący mi że wróci już na swoją planetę ale obiecał mi że będzie na mnie patrzył i będzie moim aniołem stróżem. Przyjdzie kiedy będę go potrzebować,a kiedy będę potrzebować pocieszenia-mam popatrzeć w gwaizdy-tak jak pilot. Bo wtedy wszystkie będą się do mnie śmiały. Gdy się obudziłem,leżałem w moim łóżku,ale garść złotego jak włosy małego księcia piasku leżała na poduszce obok,a dźwięczny śmiech chłopca przerywany obietnicą bycia moim aniołem,w mojej głowie, Nie pozwolił mi stwierdzić że to wszystko było snem. To wszystko było na prawdę. Muszę przestać się przejmować szkołą,praca,brakiem znajomych- mały książę nie pozwoli mnie skrzywdzić. Mój aniołek stróż zawsze bedize przy mnie.
Wyjaśnienie:
Tak jak się umawialiśmy (: Może i zajęło mi to chwilke,ale mam nadzieję że będzie ok (:
bannan06
dzięki (: Mam nadzieję że pomogłem,obyś dostał dobra ocenę (:
wiedza12341
witaj banan umiałbys napisac jeszcze rozprawke albo znalazł byś czas na napisanie ROZPRAWKA Ambitna kobieta czy bezlitosna zbrodniarka, a może nieszczęśliwa kobieta? Uzasadnij swoje stanowisko przykładami z utworu "Balladyna". Pamiętaj o poprawności językowej, ortograficznej i interpunkcyjnej. Praca na ocenę w Word.
Odpowiedź:
wskazówki do napisania pracy masz tam gdzie są kryteria (że masz opisać jak wygląda postać, jak wygląda to miejsce w którym się znajdujecie i podsumowanie spotkania np. jak ono wyglądało jak się skończyło itp. i czy ci się podobało lub coś takiego)
Wyjaśnienie:
mam nadzieję że pomogłam :)
Odpowiedź:
Jak większość wie,życie nie zawsze bywa łatwe. Zwłaszcza gdy się dorasta lub już jest się dorosłym. Szkoła, praca, brak znajomych, odstawanie od środowiska i wiele innych przytłacza. Niestety i tak też było ze mną gdy już dorosłem. Zastanawialem się czasem jak mogłem być tak glupi w dzieciństwie że chciałem dorosnac,a wręcz nie mogłem się tego doczekać. Dopiero z perspektywy lat zauważyłem że to dzieciństwo było najlepszym okresem w moim zyciu,a ja nie byłem w stanie tego zauważyć. Gdy wspominałem wczesne lata,zawsze nasuwala mi się jedna pełniąca ważna rolę ulubionego bohatera książki postać. Mianowicie Mały książę. Długo o tym myślałem,ale pewnego dnia stwierdziłem że i tak nie mam nic do stracenia więc postanowilem pojechać na Saharę. Może i dla normalnego dorosłego czlowieka było by nie do pomyślenia żeby pojechać na odległa pustynię by spotkać się z ,,nieistniejącym księciem z bajki dla dzieci",ale cóż,nikt nie powiedział że ja jestem normalnym dorosłym,prawda? Mały książę rzeczywiście miał rację- dorośli są na prawdę dziwni. Nie dość że nie mają wyobraźni,to jeszcze ani krzty nadzieji,która mnie akurat pozostała. Była to chyba ostatnia rzecz która mi pozostała,wszystko inne mnie już opuściło i zawiodło... Dokładnie o 10 rano wysiadałem z samolotu i stanąłem na gorącym rozżarzonym piasku. Cieszyłem się że mogłem odetchnąć świeżym powietrzem,jednak ono rowniez było niezwykłe gorące i duszne. Złoty piasek zapadał mi się pod nogami,a jego pas sięgał aż do samych piramid piętrzących się na horyzoncie.Widok był niesamowity. Morze zlotego piasku odcinało piękne,bezchmurne niebo w kolorze lazuru nad którym górowało słońce w postaci wielkiej,ognistej ale równie pięknej choć przytłaczającej swoją temperaturą kuli. Przez chwilę stałem z zapartym tchem,dopuki jakiś arab mnie nie zaczepił i kazał się kierować ,a nim. Szliśmy tak już parę godzin,aż nagle on i jego towarzysze stwierdzili że musimy wracać,ale ja nie chciałem. Chwilę nalegali ale ponieważ byłem uparty,po prostu odeszli,nawet się nie żegnając. Ja szedłem dalej. było koło 17 a słońce nadal grzało niemiłosiernie. Po drodze zgubiłem swoją czapkę więc już nic nie chroniło mojej głowy,która zaczęła mnie bolec. Jakiś czas później ból nasilił się,a ja zacząłem mieć mroczki przed oczami i być senny. Starałem się jeszcze iść,ale stwierdziłem że już nie dam rady więc po prostu napiłem się i położyłem w cieniu skały oparty o nią. Zanim się spostrzeglem-zasnalem.
Obudził mnie dźwięk czyiś kroków na piasku i cichutki śmiech. Wcześniej może i zasnąłem w cieniu ale teraz leżałem w pełnym słońcu,które za chwilę przysłoniła mi mała postać.
-Narysuj mi baranka.- usłyszałem i otworzyłem oczy szerzej. Myślałem że dostałem udaru od tego słońca i mam halucynacje czy cos,ale głos znowu się odezwał.
-Prosze,niech narysuje mi pan baranka.- głos ten był dość wysoki,ale z pewnością należał do chłopca. Małego chłopca. Niestety samemu chłopcu nie mogłem się przyjrzeć z tej perspektywy,więc powoli usiadłem nie odrywając od niego wzroku.
-Narysujesz mi baranka,proszę?- mały chłopiec ciągle mówił z niezwykłym spokojem w głosie.Gdy siedziałem,mogłem zauważyć dokładniej jego drobna posturę,szalik powiewający delikatnie przy każdym choćby najmniejszym podmuchu wiatru,złociste,piękne włosy z kosmykami opadającymi mu na czoło i jego choć poważne,to niezwykle przyjazne i pełne empatii oczy.
-To jak będzie z tym barankiem?- powiedział i uśmiechnął się widzac że zaczynam kontaktować ze światem.
-Jasne,jasne..-wstalem i zauważyłem że jestem ze dwa razy wyższy od małego księcia,więc z powrotem wróciłem do pozycji siedzącej.- Ale powiedz mi mój mały,czy ty czasem nie masz już jednego baranka?
-Mam. Ale dlaczego mój baranek ma być samotny? Chciałbym żeby miał przyjaciela.-odpowiedzial jak gdyby nigdy nic ciągle z uśmiechem na twarzy.
-Jestes małym księciem? Pochodzisz z planety B-612? Jak się tu z powrotem znalazłeś?
-Prosze,narysuj mi baranka.-Swoim zwyczajem nie odpowiedział na moją lawinę pytań,a jedynie powtórzył swoją prośbę. Posłusznie wyciągnąłem mały notesik i ołówek który włożyłem wcześniej do kieszeni i naszkicowanem pudełko z trzema dziurkami-takie samo jakie narysował wcześniej pilot.
-Wow..- chłopczyk wziął ode mnie rysunek i zaczął oglądać go na wszystkie strony-Jest idealny!-wynagrodzil mnie krótkim ślicznym i melodyjnym smiechem- Wiesz,mój stary przyjaciel zdołał narysować to o co mi chodziło dopiero za 4 razem,a ty dałeś radę za pierwszym,brawo!-znow się roześmiał
-Pilot..-wyszeptalem a książę spoważniał.
-Znasz go?
-Osobiscie to nie... Ale czytałem jego książkę o tobie.
-Ksiazke?
-Tak,książkę.-przez chwilę stał zapatrzony ale nagle się uśmiechnął- To miło że wciąż o mnie pamięta. Jest na prawdę dobrym dorosłym-znow się uśmiechnął po czym popatrzył na mnie. Wiesz gdzie mieszka,zawsze chciałem go odwiedzić! Nie widzieliśmy się już dosyć długo,mam mu dużo do opowiedzenia!-widac że był szczęśliwy na wieść że kojarzę pilota i że on napisał o nim książkę ale nieco spochmurnialem.
-Cos się stało?-zapytal patrząc się na mnie. Nie wiesz gdzie mieszka? Nieszkodzi. Poszukamy go razem. -usmiechnal się i odwróciwszy się odszedł kawałek.
-Tylko...-nieco się zawahałem ale wiedziałem że muszę mu to powiedziec- Tylko,że on już od dawna nie żyje...-Chlopiec stanął,odwrócił się i spojrzał na mnie, a ja widziałem że w jego oczach pojawiły się łzy.
-Nie żyje..?-Czulem że jego głos się załamuje a pierwsza łza pociekła po bladym policzku. Ja tylko polowałem głową. Wtedy książę podbiegł do mnie i wtulił się we mnie zaczynając płakać więc też go przytuliłem.
-Ale wiesz...Tak jak ty sam mówiłeś,śmierć to tylko taki etap,on tylko wrócił do domu i na pewno jest szczęśliwy..-staralem się go uspokoić.
-Masz rację,ale ten etap boli... Ale nie osobę go przechodząca,a inne osoby które kochały tamtą osobę...-nie wiedziałem co odpowiedzieć więc tylko mocniej go przytuliłem a w końcu zmęczony plakaniem zasnął. Przeniosłem go w cień,a sam usiadłem obok niego i również zasnąłem. Śnił mi się mój książę mówiący mi że wróci już na swoją planetę ale obiecał mi że będzie na mnie patrzył i będzie moim aniołem stróżem. Przyjdzie kiedy będę go potrzebować,a kiedy będę potrzebować pocieszenia-mam popatrzeć w gwaizdy-tak jak pilot. Bo wtedy wszystkie będą się do mnie śmiały. Gdy się obudziłem,leżałem w moim łóżku,ale garść złotego jak włosy małego księcia piasku leżała na poduszce obok,a dźwięczny śmiech chłopca przerywany obietnicą bycia moim aniołem,w mojej głowie, Nie pozwolił mi stwierdzić że to wszystko było snem. To wszystko było na prawdę. Muszę przestać się przejmować szkołą,praca,brakiem znajomych- mały książę nie pozwoli mnie skrzywdzić. Mój aniołek stróż zawsze bedize przy mnie.
Wyjaśnienie:
Tak jak się umawialiśmy (: Może i zajęło mi to chwilke,ale mam nadzieję że będzie ok (:
Ambitna kobieta czy bezlitosna zbrodniarka, a może nieszczęśliwa kobieta? Uzasadnij swoje stanowisko przykładami z utworu "Balladyna". Pamiętaj o poprawności językowej, ortograficznej i interpunkcyjnej. Praca na ocenę w Word.