MA BYĆ DOBRZE NAPISANE! A NIE NA ODWAL. ODRAZU ZGŁASZAM SPAM! OGARNIJCIE SIĘ LUDZIE!
Treść zadania: Znazałem się w centrum szalejącej wichury. Napisz opowiadanie twórcze z tej przygody używając imieslowów przymiotnikowych i przysłowkowych.
MA BYĆ DOBRZE NAPISANE.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Pewnego, wakacyjnego dnia postanowiłem wraz z kilkoma moimi przyjaciółmi wybrać się na przejażdżkę rowerową, w okolice parku Sulejowskiego. Muszę napomnieć, iż droga nie należała do najprzyjemniejszych, wręcz przeciwnie trasa była długa, w niektórych miejscach czyhały na nas chaszcze, czy inne nieprzewidziane przeciwności. Dotarłszy na miejsce nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak niebezpieczna okaże się nasza przygoda.
Park Sulejowski niesłychanie nas urzekł. Przechadza wszy się po szlakach natrafiliśmy na rzadkie rośliny i zwierzęta, a nawet na ciekawe formy geologiczne. Krajobraz tak nas zainteresował, iż nie zauważywszy nadchodzącej wichury, zostaliśmy w parku sami. Każdy z nas był przerażany, nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji, dlatego nie mieliśmy pojęcia co robić, a wichura zbliżała się do nas coraz bliżej. Widok ten był przerażający, wiatr szalał jak opętany, liście wirowały po całym parku, wiatr na niebie wydmuchiwał zimne i martwe kolory, wszystko co nas otaczało było czarne i krzywe, pełne niecierpliwości i oczekiwania. Uciekaliśmy ile sił w nogach, serce mi kołatało jak szalone, nigdy dotąd nie bałem się jak teraz, myślałem o śmierci, tak bałem się tego, że umrę, przed oczyma w jednej chwili stanęło mi całe moje życie-dość krótkie by już umierać. Ale to nie był koniec...wicher wzmagał na swojej sile i gwałtowności, łamał wszystko co napotkał na swej drodze, drażnił moje oczy i ręce, bylem pewien, że to już koniec, nie miałem już sił na ucieczkę, w pewnym momencie chciałem sobie odpuścić...i stało się coś nieoczekiwanego, wiatr przycichł, zza chmur wyjrzało słońce, świat nabrał kolorów. To było coś pięknego, wszyscy z nie dowierzaniem patrzyliśmy na swe zimne twarze, nie mogliśmy uwierzyć w to co się stało,szczęście rozchodziło się po naszym całym ciele, krzyczeliśmy tak głośno, że przybiegł pan policjant i spytał co się dzieje. Gdy opowiadaliśmy mu co się stało, patrzył na nas dziwnym wzrokiem, z lekka dozą nie dowierzania, zresztą jeszcze sam sobie nie mogę uwierzyć w to co się stało. Pan policjant okazał się miłym człowiekiem i odwiózł nas do domu...nigdy nikomu nie opowiedziałem o tym co się stało w parku, to moja wielka tajemnica...wiecie o niej tylko Wy i oczywiście ja...