Społeczeństwo klas, bezrobocie mas Nauka poszła w las, to surwiwalu czas Ucieczka od rzeczywistości nie dziwi nas Bo w każdym mieście proch, heroina i kwas To K.A.S.T.A. Skład, margines społeczeństwa Przypominamy wam o resztkach człowieczeństwa Bo choć sami powtarzacie, że na pewno go macie Zapominacie, kiedy macie pełne GxAxCxIxE To ze strachu mój bracie wciąż się ZAxBxIxAxCxIxE Przemocą czyjąś własną się opieracie Jak każe tradycja księdzu spowiadacie Wódę na umór chlejecie to ze strachu mój bracie Z uczciwej pracy rzadko kto kokosy zbiera Okazja często czyni z ciebie FxRxAxJxExRxA CxHxOxLxExRxA! Twoje IQ dąży do zera To jak WxExNxExRxA, choroba brudnej DxZxIxWxKxI Sam wybierasz używki na początku rozgrywki Nie bądź w tym zbyt szybki To nie wyścig do CxIxPxKxI Cześć twojego życia łatwo JxExBxNxĄxĆ z przepicia K.A.S.T.A. nieco inny styl bycia Wall-E poleca dawaj często do pieca Lecz nie pozwól nikomu skakać po twoich plecach
Teraz ja powiem wam o co chodzi nam Ja takie życie znam, bo muszę radzić sobie sam Alternatyw wielu nie ma, każdy z nas jedną wybiera Afera, znów zamknęli dealera W przypadku kiedy chcesz wyjść ostatecznie z interesu [?] Bagażnika, wilgotny klimat lasu Szef w środkach nie przebiera Sześć stóp ciemnego dołu Teraz mają pewność, że nie powiesz nikomu A inny sposób jest, aby wyrwać nas Z brudnych ulic i getto SxKxUxRxWxIxAxŁxYxCH miast Lecz póki co i tak nikt nie chce pomóc nam Pokazać wam, co w naszych duszach gra Uliczny styl prawdy Rym, przesłanie, bas Nie nadszedł czas By odbić się od dna przy pomocy rymu Ja rymowania drugi tan mam twarzą w twarz stań z nagą prawdą o nas
Rym jest dziki, rym jest zły, rym ma bardzo ostre kły Rym K.A.S.T.Y. zabaw unikaj Nie rzucaj więc po patyka W szkole artykulacji rym koziołków nie fika Kiedy absolwent gada, wtedy słucha publika Nikt nie przeszkadza, ani nie wzdycha Nikt za mną nie powtarza, tylko głową kiwa I spokojnie oddycha, nie rozgrzewam Bo to showman’ów praktyka Nikt tu showman’em nie jest Nic nie gadać mi styka Jest to nie przedstawienie, tylko codzienna micha Co łaska dla rymu mnicha Ja każę pycha, ktoś coś do czegoś wpycha Gadam dalej, to nie kicz to nie kicha Przyznaj, że gadka K.A.S.T.Y. nie licha Błaha na konfidentów z facha
Ej, lepiej daj bucha Kto ze mną jest, dalej słucha Rym przecież ostatnio za dużo rucha Wciąż tylko seks, dziwki, koks i kapucha Żeby to prawda była, to zwykła podpucha Podobno księżniczką kiedyś była ropucha Po co chwalisz się facet? Szpanować to krótka fucha W ciemnej uliczce takiego nikt nie wysłucha Wyskakuj z łańcucha i z tego modnego ciucha I przestań skamlać, bo zaleje cię jucha Kto pepla, że rucha, tego inny wyrucha Poznaj mnie i poznaj mojego druha Bomba zwyczajnej gadki właśnie teraz wybucha Jakoś pobladłeś koleś, jakbyś zobaczył ducha K.A.S.T.A. się nie przechwala, tylko na zimne chucha W kaszę nam się nie dmucha
Bo to nie jest gówno Frajerom jedziemy równo Gdy za oknem smutno, na ulicach brudno Ale nam nie jest nudno Zbyt rzadko łatwo, czyli za często trudno
Społeczeństwo klas, bezrobocie mas
Nauka poszła w las, to surwiwalu czas
Ucieczka od rzeczywistości nie dziwi nas
Bo w każdym mieście proch, heroina i kwas
To K.A.S.T.A. Skład, margines społeczeństwa
Przypominamy wam o resztkach człowieczeństwa
Bo choć sami powtarzacie, że na pewno go macie
Zapominacie, kiedy macie pełne GxAxCxIxE
To ze strachu mój bracie wciąż się ZAxBxIxAxCxIxE
Przemocą czyjąś własną się opieracie
Jak każe tradycja księdzu spowiadacie
Wódę na umór chlejecie to ze strachu mój bracie
Z uczciwej pracy rzadko kto kokosy zbiera
Okazja często czyni z ciebie FxRxAxJxExRxA
CxHxOxLxExRxA! Twoje IQ dąży do zera
To jak WxExNxExRxA, choroba brudnej DxZxIxWxKxI
Sam wybierasz używki na początku rozgrywki
Nie bądź w tym zbyt szybki
To nie wyścig do CxIxPxKxI
Cześć twojego życia łatwo JxExBxNxĄxĆ z przepicia
K.A.S.T.A. nieco inny styl bycia
Wall-E poleca dawaj często do pieca
Lecz nie pozwól nikomu skakać po twoich plecach
Teraz ja powiem wam o co chodzi nam
Ja takie życie znam, bo muszę radzić sobie sam
Alternatyw wielu nie ma, każdy z nas jedną wybiera
Afera, znów zamknęli dealera
W przypadku kiedy chcesz wyjść ostatecznie z interesu
[?] Bagażnika, wilgotny klimat lasu
Szef w środkach nie przebiera
Sześć stóp ciemnego dołu
Teraz mają pewność, że nie powiesz nikomu
A inny sposób jest, aby wyrwać nas
Z brudnych ulic i getto SxKxUxRxWxIxAxŁxYxCH miast
Lecz póki co i tak nikt nie chce pomóc nam
Pokazać wam, co w naszych duszach gra
Uliczny styl prawdy
Rym, przesłanie, bas
Nie nadszedł czas
By odbić się od dna przy pomocy rymu
Ja rymowania drugi tan mam
twarzą w twarz stań z nagą prawdą o nas
Rym jest dziki, rym jest zły, rym ma bardzo ostre kły
Rym K.A.S.T.Y. zabaw unikaj
Nie rzucaj więc po patyka
W szkole artykulacji rym koziołków nie fika
Kiedy absolwent gada, wtedy słucha publika
Nikt nie przeszkadza, ani nie wzdycha
Nikt za mną nie powtarza, tylko głową kiwa
I spokojnie oddycha, nie rozgrzewam
Bo to showman’ów praktyka
Nikt tu showman’em nie jest
Nic nie gadać mi styka
Jest to nie przedstawienie, tylko codzienna micha
Co łaska dla rymu mnicha
Ja każę pycha, ktoś coś do czegoś wpycha
Gadam dalej, to nie kicz to nie kicha
Przyznaj, że gadka K.A.S.T.Y. nie licha
Błaha na konfidentów z facha
Ej, lepiej daj bucha
Kto ze mną jest, dalej słucha
Rym przecież ostatnio za dużo rucha
Wciąż tylko seks, dziwki, koks i kapucha
Żeby to prawda była, to zwykła podpucha
Podobno księżniczką kiedyś była ropucha
Po co chwalisz się facet?
Szpanować to krótka fucha
W ciemnej uliczce takiego nikt nie wysłucha
Wyskakuj z łańcucha i z tego modnego ciucha
I przestań skamlać, bo zaleje cię jucha
Kto pepla, że rucha, tego inny wyrucha
Poznaj mnie i poznaj mojego druha
Bomba zwyczajnej gadki właśnie teraz wybucha
Jakoś pobladłeś koleś, jakbyś zobaczył ducha
K.A.S.T.A. się nie przechwala, tylko na zimne chucha
W kaszę nam się nie dmucha
Bo to nie jest gówno
Frajerom jedziemy równo
Gdy za oknem smutno, na ulicach brudno
Ale nam nie jest nudno
Zbyt rzadko łatwo, czyli za często trudno