dawno, dawno temu żył w grodzie Kraków bogacz o imieniu Krak. Był człowiekiem samotnym, skąpym i pozbawionym litości. Pewnego dnia, pod wieczór, zapukała do drzwi jego zadbanego domu stara kobieta i poprosiła o kilka talarów lub coś do jedzenia.
Rozgniewany Krak szybko zamknął drzwi swojego pięknego domu. Był niezadowolony – ktoś żądał, by on, zupełnie bezinteresownie, dal mu ciężko zapracowane talary. A to dlaczego? W nocy spał bardzo niespokojnie. Rzucał się po łożu wyścielonym skórami niedźwiedzi, pocił i mruczał co chwilę. To dlatego, że nie mógł się obudzić, a bardzo chciał przerwać nieprzyjemny sen. Przyśniła mu się staruszka, którą wygonił z domu. Tajemniczy głos zapowiedział, że on sam będzie kiedyś chodził prosić innych ludzi o pomoc. Nazajutrz Krak wstał przestraszony, ale i tak nie wierzył w nocny koszmar. Nadal bawił się ochoczo w karczmach i wydawał talary na przeróżne przyjemności, niczym się nie przejmując. Jedyną osobą, którą kochał, była jego matka – starsza, schorowana osoba. Pewnego dnia poczuła się znacznie gorzej niż zazwyczaj. Syn szybko wezwał medyka. Ten zmartwiony kiwał żałośnie łysą głową.Było naprawdę źle. Z każdym dniem coraz gorzej. Krak – kochający ją nad życie, ją jedyną, wydawał mnóstwo pieniędzy na lekarstwa, które mogłyby ją uratować. Jednak one nad podziw szybko się skończyły. Nie mając innego wyjścia, prosił ludzi o pomoc. Tłumaczył, że to dla ukochanej matki-staruszki, że on bardzo prosi, że odda… Lecz oni zachowywali się teraz tak, jak on kiedyś wobec staruszki, którą wygonił sprzed drzwi. Wtedy przypomniał sobie o proroczym śnie i bardzo się zmartwił. Chodził po ulicach grodu szukając pomocy, ale wszyscy go odtrącali. Gdy załamany wracał do domu, spotkał na drodze wygnaną od drzwi staruszkę. Rzucił się z przeprosinami do nóg starowiny, błagał o przebaczenie. Zaklinał się na wszystkie świętości, że się zmieni. Usłyszał, że jeśli usypie olbrzymi kopiec z ziemi, to matka wyzdrowieje. Krak ciężko pracował dzień i noc przez kilka miesięcy. Gdy kopiec był już gotowy jego matka wyzdrowiała a on docenił, co to znaczy ciężka praca i ludzka pomoc. Na pamiątkę tej historii ludzie nazwali kopiec „Kopcem Kraka“.
dawno, dawno temu żył w grodzie Kraków bogacz o imieniu Krak. Był człowiekiem samotnym, skąpym i pozbawionym litości. Pewnego dnia, pod wieczór, zapukała do drzwi jego zadbanego domu stara kobieta i poprosiła o kilka talarów lub coś do jedzenia.
Rozgniewany Krak szybko zamknął drzwi swojego pięknego domu. Był niezadowolony – ktoś żądał, by on, zupełnie bezinteresownie, dal mu ciężko zapracowane talary. A to dlaczego?
W nocy spał bardzo niespokojnie. Rzucał się po łożu wyścielonym skórami niedźwiedzi, pocił i mruczał co chwilę. To dlatego, że nie mógł się obudzić, a bardzo chciał przerwać nieprzyjemny sen. Przyśniła mu się staruszka, którą wygonił z domu. Tajemniczy głos zapowiedział, że on sam będzie kiedyś chodził prosić innych ludzi o pomoc.
Nazajutrz Krak wstał przestraszony, ale i tak nie wierzył w nocny koszmar. Nadal bawił się ochoczo w karczmach i wydawał talary na przeróżne przyjemności, niczym się nie przejmując. Jedyną osobą, którą kochał, była jego matka – starsza, schorowana osoba. Pewnego dnia poczuła się znacznie gorzej niż zazwyczaj. Syn szybko wezwał medyka. Ten zmartwiony kiwał żałośnie łysą głową.Było naprawdę źle. Z każdym dniem coraz gorzej. Krak – kochający ją nad życie, ją jedyną, wydawał mnóstwo pieniędzy na lekarstwa, które mogłyby ją uratować. Jednak one nad podziw szybko się skończyły.
Nie mając innego wyjścia, prosił ludzi o pomoc. Tłumaczył, że to dla ukochanej matki-staruszki, że on bardzo prosi, że odda… Lecz oni zachowywali się teraz tak, jak on kiedyś wobec staruszki, którą wygonił sprzed drzwi. Wtedy przypomniał sobie o proroczym śnie i bardzo się zmartwił. Chodził po ulicach grodu szukając pomocy, ale wszyscy go odtrącali.
Gdy załamany wracał do domu, spotkał na drodze wygnaną od drzwi staruszkę. Rzucił się z przeprosinami do nóg starowiny, błagał o przebaczenie. Zaklinał się na wszystkie świętości, że się zmieni. Usłyszał, że jeśli usypie olbrzymi kopiec z ziemi, to matka wyzdrowieje. Krak ciężko pracował dzień i noc przez kilka miesięcy. Gdy kopiec był już gotowy jego matka wyzdrowiała a on docenił, co to znaczy ciężka praca i ludzka pomoc. Na pamiątkę tej historii ludzie nazwali kopiec „Kopcem Kraka“.