martynaklim
Jedna z legend o dwóch zamkach mówi. Przed wielu laty położone po sąsiedzku Bobolice i Mirów były własnością dwóch braci. Bracia byli tak do siebie podobni, że nawet najbliższa służba miała problemy z odróżnieniem jednego od drugiego. Żyli j dostatnio, gromadzili w łączącym zamki tunelu skarby przywiezione z wypraw wojennych. Tych skarbów strzegła okrutna czarownica o czerwonych ślepiach a z nią zły duch wcielony w wielkiego bernardyna. Bracia doskonale się rozumieli i gotowi byli zrobić dla siebie wszystko. Jednak ich wielka przyjaźń została wystawiona na ciężką próbę.Jeden z nich przywiózł z wyprawy wojennej piękną dziewczynę Agnieszkę. Piękną Agnieszkę ukrył w podziemiach obok skarbu, ponieważ zazdrosny chłopak chciał mieć ją tylko dla siebie, a zauważył, że braciszek też się nią interesuje.Przeczucia miał niezwykle trafne. Pewnego razu , pod nieobecność czarownicy, która udała się na sabat na Łysej Górze, nakrył brata u dziewczyny. Rozgniewany zamordował brata, a dziewczynę zamurował w lochach zamku. Po tej zbrodni nie mógł jednak zagłuszyć wyrzutów sumienia . Z czasem popadł w alkoholizm i razu pewnego, gdy topił smutki w winie, rozszalała się burza, a jedyny piorun, jaki się wtedy pojawił, poraził go i zabił. Niewierna branka pozostała w lochach, gdzie nadal strzeże jej czarownica odstraszająca każdego śmiałka, który chciałby uwolnić nieszczęsną dziewczynę.
Druga wersja tej legendy jest następująca.
Dawno temu, kiedy jeszcze zamki w Mirowie i Bobolicach były całe i potężne, mieszkało w nich dwóch braci. Jeden był panem na Mirowie, a drugi na zamku bobolickim. Miłowali się bracia wzajemnie. Wspólnie polowali, pilnowali ziem okolicznych, razem się bawili i ucztowali. Wyjeżdżali na wyprawy wojenne, a kiedy z nich wracali dzielili łupy na dwie równe części.
Pewnego razu do Bobolic zajechał posłaniec królewski, wzywając pana z Bobolic na wyprawę wojenną na Ruś. Wielce zasmucił się rycerz z Mirowa i obiecał czekać na brata o chlebie i wodzie. Wraz z nim smuciła się cała służba. Powiadają, że Bobol walczył z Tatarami. Minęło kilka miesięcy. Aż pewnego dnia powrócił na zamek z ogromnymi łupami i z przepiękną branką. Na zamku zapanowała radość. Zgodnie ze zwyczajem przystąpiono do podziału łupów. Skarbami można było się podzielić, ale co z cudną dziewczyną? Tym bardziej, że obaj bracia zakochali się w niej od pierwszego wejrzenia. Postanowili, że będą ciągnąć los, kto ożeni się z dziewczyną. Los wskazał na rycerza z Bobolic.
Brat nie mógł pogodzić się z przegraną, zwłaszcza że branka jego pokochała. Coraz rzadziej widywali się bracia, coraz większą darząc się niechęcią. Pan z Mirowa wyczekiwał teraz chwili, kiedy jego brat opuszczał swój zamek i wyruszał na łowy lub do króla. Wtedy jego żona schodziła do podziemi, a stąd do lochu łączącego oba zamki. Równocześnie z naprzeciwka podążał w jej kierunku pan z Mirowa. Spotykali się wśród złota, diamentów i brylantów . Kochali się i nie mogli bez siebie żyć.
Zdradzany małżonek domyślił się z czasem, że jego brat i jego żona spotykają się potajemnie. Wymyślił podstęp. Pewnego dnia zebrał grupę dworzan i wyruszył na kilkumiesięczną wyprawę wojenną. Już jednak trzeciego dnia, a raczej trzeciej nocy, powrócił niespodziewanie do zamku. Nie zastał swojej żony w sypialni. Ruszył do lochów. Tam ją zastał z bratem w czułych objęciach. Zabił brata. Niewierną żonę kazał żywcem zamurować w lochu, w którym wkrótce skonała z głodu.
A co stało się ze zbrodniarzem? Niektórzy mówią, że aby zagłuszyć wyrzuty sumienia, urządzał huczne zabawy i uczty, aż podczas jednej z nich został rażony piorunem i skonał w wielkich męczarniach. Najstarsi zaś mieszkańcy Bobolic powiadają, że na wieży bobolickiego zamku można o północy zobaczyć białą damę, która zwrócona jest w stronę Mirowa. Jest to duch niewiernej żony, która nawet po śmierci tęskni za swoim ukochanym.
Przed wielu laty położone po sąsiedzku Bobolice i Mirów były własnością dwóch braci. Bracia byli tak do siebie podobni, że nawet najbliższa służba miała problemy z odróżnieniem jednego od drugiego. Żyli j dostatnio, gromadzili w łączącym zamki tunelu skarby przywiezione z wypraw wojennych. Tych skarbów strzegła okrutna czarownica o czerwonych ślepiach a z nią zły duch wcielony w wielkiego bernardyna. Bracia doskonale się rozumieli i gotowi byli zrobić dla siebie wszystko. Jednak ich wielka przyjaźń została wystawiona na ciężką próbę.Jeden z nich przywiózł z wyprawy wojennej piękną dziewczynę Agnieszkę. Piękną Agnieszkę ukrył w podziemiach obok skarbu, ponieważ zazdrosny chłopak chciał mieć ją tylko dla siebie, a zauważył, że braciszek też się nią interesuje.Przeczucia miał niezwykle trafne. Pewnego razu , pod nieobecność czarownicy, która udała się na sabat na Łysej Górze, nakrył brata u dziewczyny. Rozgniewany zamordował brata, a dziewczynę zamurował w lochach zamku.
Po tej zbrodni nie mógł jednak zagłuszyć wyrzutów sumienia . Z czasem popadł w alkoholizm i razu pewnego, gdy topił smutki w winie, rozszalała się burza, a jedyny piorun, jaki się wtedy pojawił, poraził go i zabił. Niewierna branka pozostała w lochach, gdzie nadal strzeże jej czarownica odstraszająca każdego śmiałka, który chciałby uwolnić nieszczęsną dziewczynę.
Druga wersja tej legendy jest następująca.
Dawno temu, kiedy jeszcze zamki w Mirowie i Bobolicach były całe i potężne, mieszkało w nich dwóch braci. Jeden był panem na Mirowie, a drugi na zamku bobolickim. Miłowali się bracia wzajemnie. Wspólnie polowali, pilnowali ziem okolicznych, razem się bawili i ucztowali. Wyjeżdżali na wyprawy wojenne, a kiedy z nich wracali dzielili łupy na dwie równe części.
Pewnego razu do Bobolic zajechał posłaniec królewski, wzywając pana z Bobolic na wyprawę wojenną na Ruś. Wielce zasmucił się rycerz z Mirowa i obiecał czekać na brata o chlebie i wodzie. Wraz z nim smuciła się cała służba. Powiadają, że Bobol walczył z Tatarami. Minęło kilka miesięcy. Aż pewnego dnia powrócił na zamek z ogromnymi łupami i z przepiękną branką. Na zamku zapanowała radość. Zgodnie ze zwyczajem przystąpiono do podziału łupów. Skarbami można było się podzielić, ale co z cudną dziewczyną? Tym bardziej, że obaj bracia zakochali się w niej od pierwszego wejrzenia. Postanowili, że będą ciągnąć los, kto ożeni się z dziewczyną. Los wskazał na rycerza z Bobolic.
Brat nie mógł pogodzić się z przegraną, zwłaszcza że branka jego pokochała. Coraz rzadziej widywali się bracia, coraz większą darząc się niechęcią. Pan z Mirowa wyczekiwał teraz chwili, kiedy jego brat opuszczał swój zamek i wyruszał na łowy lub do króla. Wtedy jego żona schodziła do podziemi, a stąd do lochu łączącego oba zamki. Równocześnie z naprzeciwka podążał w jej kierunku pan z Mirowa. Spotykali się wśród złota, diamentów i brylantów . Kochali się i nie mogli bez siebie żyć.
Zdradzany małżonek domyślił się z czasem, że jego brat i jego żona spotykają się potajemnie. Wymyślił podstęp. Pewnego dnia zebrał grupę dworzan i wyruszył na kilkumiesięczną wyprawę wojenną. Już jednak trzeciego dnia, a raczej trzeciej nocy, powrócił niespodziewanie do zamku. Nie zastał swojej żony w sypialni. Ruszył do lochów. Tam ją zastał z bratem w czułych objęciach. Zabił brata. Niewierną żonę kazał żywcem zamurować w lochu, w którym wkrótce skonała z głodu.
A co stało się ze zbrodniarzem? Niektórzy mówią, że aby zagłuszyć wyrzuty sumienia, urządzał huczne zabawy i uczty, aż podczas jednej z nich został rażony piorunem i skonał w wielkich męczarniach.
Najstarsi zaś mieszkańcy Bobolic powiadają, że na wieży bobolickiego zamku można o północy zobaczyć białą damę, która zwrócona jest w stronę Mirowa. Jest to duch niewiernej żony, która nawet po śmierci tęskni za swoim ukochanym.