Wstałem jak zawsze wczesnym porankiem razem ze słońcem. Najpierw zjadłem pyszne śniadanie, a potem poszedłem sie przejść po lesie. Na swojej drodze spotkałem sarenkę
-Cześć sarenko! Jak się masz? - zagadnąłem
-Nie za dobrze. A ty? Czemu jesteś taki wesoły? - odpowiedziała
-A czemu miałbym się smucić?
-Nie wiesz jaki dziś dzień?
-Nie... - odparłem zdziwiony
-Przecież po południu przyjadą kłusownicy!
-Niemożliwe! To dzisiaj?
-Tak. Lepiej wracaj szybko do swojego domku i pakuj swoje manatki. Radzę ci szykować sie do ucieczki, bo długo to nie pobędziesz.
Przejęty pokicałem spowrotem do norki i w pośpiechu zacząłem zbierać swoje rzeczy, które były porozrzucane po całym mieszkaniu.
Gdy skończyłem zbierać swoje rzeczy do walizki siedziałem roztrzęsiony próbując wymiślić jakieś miejsce, do którego mógłbym się udać po opuszczeniu lasu.
Może pojadę do mojej cioci? Dawno jej nie wiedziałem, ale przeciez nie mogę sie do niej wpraszać. Będę musiał pożegnać się ze swoimi wszystkimi przyjaciółmi! Tak mi szkoda...
Zastanawiałem się tak długo, że nawet nie zauważyłem, kiedy nadeszła ta godzina. Kłusownicy przyjechali. Najpierw usłyszałem głuośny huk. Wyjrzałem z norki i zobaczyłem ich. Byli okropni! Ale nie mogłem długo czekać. Szybko wybiegłem ze swojego domku, a gdy wydostałem się z lasu kicałem tam, gdzie mnie łapki poniosły.
"POMOŻE" a nie "pomorze"
pomoge, ale daj naj.
Wstałem jak zawsze wczesnym porankiem razem ze słońcem. Najpierw zjadłem pyszne śniadanie, a potem poszedłem sie przejść po lesie. Na swojej drodze spotkałem sarenkę
-Cześć sarenko! Jak się masz? - zagadnąłem
-Nie za dobrze. A ty? Czemu jesteś taki wesoły? - odpowiedziała
-A czemu miałbym się smucić?
-Nie wiesz jaki dziś dzień?
-Nie... - odparłem zdziwiony
-Przecież po południu przyjadą kłusownicy!
-Niemożliwe! To dzisiaj?
-Tak. Lepiej wracaj szybko do swojego domku i pakuj swoje manatki. Radzę ci szykować sie do ucieczki, bo długo to nie pobędziesz.
Przejęty pokicałem spowrotem do norki i w pośpiechu zacząłem zbierać swoje rzeczy, które były porozrzucane po całym mieszkaniu.
Gdy skończyłem zbierać swoje rzeczy do walizki siedziałem roztrzęsiony próbując wymiślić jakieś miejsce, do którego mógłbym się udać po opuszczeniu lasu.
Może pojadę do mojej cioci? Dawno jej nie wiedziałem, ale przeciez nie mogę sie do niej wpraszać. Będę musiał pożegnać się ze swoimi wszystkimi przyjaciółmi! Tak mi szkoda...
Zastanawiałem się tak długo, że nawet nie zauważyłem, kiedy nadeszła ta godzina. Kłusownicy przyjechali. Najpierw usłyszałem głuośny huk. Wyjrzałem z norki i zobaczyłem ich. Byli okropni! Ale nie mogłem długo czekać. Szybko wybiegłem ze swojego domku, a gdy wydostałem się z lasu kicałem tam, gdzie mnie łapki poniosły.