łydeczkiikolanka16
Chłopiec zatrzymał się na wielkiej, pustej polanie. Nie dobiegały tu ani okrzyki ani odgłosy pogoni. Tylko świerki, sosny, jodły i dęby szumiały dookoła. Był wolny, ale wciąż niespokojny. Myślał o przyjaciołach. Zostawił ich w zimnym cieniu, wilgotnym lochu. Miasto dobrego króla musiało być za górą, zatem już nie daleko. Po krótkim, ożywiającym odpoczynku, uszył prosto na zamek. "Poproszę o pomoc dworzan i rycerzy króla albo mędrców z Magicznego Wzgórza"- postanowił. I pierwszy i drugi pomysł wydał mu się dobry.