Kto mógł by mi napisać recenzje filmu rok 2012 prosze szybko
Sylwunia847
Efekty specjalne na najwyższym poziomie, fabuła nudna, przewidywalna i czasem irytująca, ale całość spokojnie można było obejrzeć bez narzekania, że pieniądze wydane na bilet zostały zmarnowane. Reżyser (Roland Emmerich) zadbał o odpowiednią dawkę emocji i widowiskowe sceny zapierające na chwilę dech w piersiach. Rozstępująca się ziemia, żadnych szans na ucieczkę, drapacze chmur pękające jak pudełka zapałek, erupcje wulkanów, które niszczą wszystko, co napotkają na swej magmowej drodze, gigantyczne fale tsunami pochłaniające absolutnie wszystko i.. kilka scen z serii co potrafi zrobić człowiek aby przetrwać. Mamy, więc rządy i polityków, którzy uprzedzeni o zbliżającej się katastrofie od kilku lat szykują dla wybranych ewakuację, sprzedając bilety na budowane przez siebie arki za pieniądze, na które naprawdę stać niewielu. Wniosek? Ocaleją tylko bogaci, którzy w dziwny sposób dorobili się fortuny, politycy, którzy zawsze mogą wyjąć fundusze z kieszeni nieświadomych zbliżającego się końca świata podatników i przypadkowi ludzie, których zabraknąć tu nie mogło. I tak rodzina pisarza nieudacznika dostaje się na arkę dzięki podstępowi, on sam ratuje tysiące ludzi pomagając w zamknięciu zablokowanego włazu (jakież to heroiczne..). A wszyscy Ci, którzy jeszcze przed chwilą zamknęli drzwi do arki tysiącami ludzi i patrzyli jak spadają oni w przepaść martwią się zatroskani, czy ich bohater przeżyje czy nie. Śmieszne i przerażające jednocześnie. Nie mogło też zabraknąć prezydenta, który dzielnie zostaje ze swym prostym ludem, by pocieszać go w ostatnich chwilach (zanim to zabije ich spadający gmach, pękająca ziemia, czy też zaleje tsunami). Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo w filmach Emmericha zawsze musi być bohaterski prezydent, gdyby nie to, że ten sam jegomość ratował z córką (piękną i wrażliwą, a jakże..) dzieła sztuki, podczas gdy lud nie miał pojęcia o tym, co mu grozi. Przekłamanie za przekłamaniem. I trudno w zasadzie powiedzieć, że film powinien wzbudzić zachwyt, czy nie, ale zobaczyć go trzeba. Bo kto wie, co to będzie za kilka lat i czy prosty lud nie będzie w chwili globalnej katastrofy siedział niczego nie świadomy w kinie, czy czytał sobie recenzji filmu, gdy bogaci i jedynie sprawiedliwi planować będą ucieczkę. No, ale, to w końcu tylko film… a efekty specjalne po prostu trzeba obejrzeć.
0 votes Thanks 0
Zgłoś nadużycie!
Film"2012,, bardzo mi sie spodobał.Jego scenariusz jest oparty na informacjach które pojawiły się około rok temu.Miał bardzo dużo efektów specjalnych na najwyższym poziomie.Aktorzy grali bardzo dobrze.Opowiada o losach rodziny która zdolała przeżyć.zobaczyć go trzeba. Mam nadzieję że pomogłam;)
Mamy, więc rządy i polityków, którzy uprzedzeni o zbliżającej się katastrofie od kilku lat szykują dla wybranych ewakuację, sprzedając bilety na budowane przez siebie arki za pieniądze, na które naprawdę stać niewielu. Wniosek? Ocaleją tylko bogaci, którzy w dziwny sposób dorobili się fortuny, politycy, którzy zawsze mogą wyjąć fundusze z kieszeni nieświadomych zbliżającego się końca świata podatników i przypadkowi ludzie, których zabraknąć tu nie mogło. I tak rodzina pisarza nieudacznika dostaje się na arkę dzięki podstępowi, on sam ratuje tysiące ludzi pomagając w zamknięciu zablokowanego włazu (jakież to heroiczne..). A wszyscy Ci, którzy jeszcze przed chwilą zamknęli drzwi do arki tysiącami ludzi i patrzyli jak spadają oni w przepaść martwią się zatroskani, czy ich bohater przeżyje czy nie. Śmieszne i przerażające jednocześnie.
Nie mogło też zabraknąć prezydenta, który dzielnie zostaje ze swym prostym ludem, by pocieszać go w ostatnich chwilach (zanim to zabije ich spadający gmach, pękająca ziemia, czy też zaleje tsunami). Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo w filmach Emmericha zawsze musi być bohaterski prezydent, gdyby nie to, że ten sam jegomość ratował z córką (piękną i wrażliwą, a jakże..) dzieła sztuki, podczas gdy lud nie miał pojęcia o tym, co mu grozi. Przekłamanie za przekłamaniem.
I trudno w zasadzie powiedzieć, że film powinien wzbudzić zachwyt, czy nie, ale zobaczyć go trzeba. Bo kto wie, co to będzie za kilka lat i czy prosty lud nie będzie w chwili globalnej katastrofy siedział niczego nie świadomy w kinie, czy czytał sobie recenzji filmu, gdy bogaci i jedynie sprawiedliwi planować będą ucieczkę. No, ale, to w końcu tylko film… a efekty specjalne po prostu trzeba obejrzeć.