Dziękuję Ci Kochana Mamo za to, że mnie bardzo kochasz. Twój uśmiech otwarłaś dla mnie, zamknęłaś w sercu każdy smutek. Dziś moje serce mówi: dziękuję Mamo za Twa miłość. Ona pozostanie jak światło na całe moje życie. Dziękuję Ci za drobiazgi, Zwyczajne sprawy, Których się zwykle nie docenia; Błahostki, gdy spogląda się na nie Z perspektywy codzienności, A zarazem rzeczy urastające Do nieogarniętych umysłem rozmiarów, Jeśli wziąć pod uwagę wszystkie lata dzieciństwa.
Tutaj sorka, że kopiuję z neta. Nie wiem kto autorem ale podam stronkę : http://www.edzienmatki.pl/wiersze-na-dzien-matki.html Myślę, że pomogłem. Pozdro.
"Do matek (które swym dzieciom czytają moje wiersze)" - Brzechwa Jan Powiedział ktoś, żem zmyślny strateg, bo gdy dla dzieci piszę wiersze, właściwie piszę je dla matek. Te złośliwości nie są pierwsze; niech szydzi ten, kto lubi szydzić, a zresztą... czego mam się wstydzić? Wyznaję, nieraz żal mi szczerze mateczki, mamy czy mamusi, która do rąk mą książkę bierze i swemu dziecku czytać musi. Żal mi, że drogi czas jej kradnę i że się męczą oczka ładne... Wyznaję, myślę nieraz czule, jak wyglądają te mateczki, mamusie, mamy i matule, kiedy czytają me książeczki? I o czym każda skrycie marzy? I czy ma miły wyraz twarzy? Czy spośród mam spieszących z biura lub z pracy, już zmęczonych trochę, uśmiechnie się niekiedy która, gdy wspomni moje wiersze płoche? Czy się uśmiechnie i, być może, pomyśli czasem o autorze? Wiadomo przecież od stuleci, że taki rzeczy jest porządek: do matek trafia się przez dzieci tak jak do mężczyzn - przez żołądek. Czy to uwłaszcza matkom miłym? No cóż, przyznaję się. Zgrzeszyłem. Lubię twarzyczki wasze młode i często sobie wyobrażam wasz wdzięk i powab, i urodę, i mimo woli się rozmarzam. a gdy marzenie mnie kołysze, wtedy dla dzieci wiersze piszę.
Dziękuję Ci Kochana Mamo za to,
że mnie bardzo kochasz.
Twój uśmiech otwarłaś dla mnie,
zamknęłaś w sercu każdy smutek.
Dziś moje serce mówi:
dziękuję Mamo za Twa miłość.
Ona pozostanie jak światło na całe moje życie.
Dziękuję Ci za drobiazgi,
Zwyczajne sprawy,
Których się zwykle nie docenia;
Błahostki, gdy spogląda się na nie
Z perspektywy codzienności,
A zarazem rzeczy urastające
Do nieogarniętych umysłem rozmiarów,
Jeśli wziąć pod uwagę wszystkie lata dzieciństwa.
Tutaj sorka, że kopiuję z neta. Nie wiem kto autorem ale podam stronkę : http://www.edzienmatki.pl/wiersze-na-dzien-matki.html Myślę, że pomogłem. Pozdro.
"Do matek (które swym dzieciom czytają moje wiersze)" - Brzechwa Jan Powiedział ktoś, żem zmyślny strateg, bo gdy dla dzieci piszę wiersze, właściwie piszę je dla matek. Te złośliwości nie są pierwsze; niech szydzi ten, kto lubi szydzić, a zresztą... czego mam się wstydzić?
Wyznaję, nieraz żal mi szczerze mateczki, mamy czy mamusi, która do rąk mą książkę bierze i swemu dziecku czytać musi. Żal mi, że drogi czas jej kradnę i że się męczą oczka ładne...
Wyznaję, myślę nieraz czule, jak wyglądają te mateczki, mamusie, mamy i matule, kiedy czytają me książeczki? I o czym każda skrycie marzy? I czy ma miły wyraz twarzy?
Czy spośród mam spieszących z biura lub z pracy, już zmęczonych trochę, uśmiechnie się niekiedy która, gdy wspomni moje wiersze płoche? Czy się uśmiechnie i, być może, pomyśli czasem o autorze?
Wiadomo przecież od stuleci, że taki rzeczy jest porządek: do matek trafia się przez dzieci tak jak do mężczyzn - przez żołądek. Czy to uwłaszcza matkom miłym? No cóż, przyznaję się. Zgrzeszyłem.
Lubię twarzyczki wasze młode i często sobie wyobrażam wasz wdzięk i powab, i urodę, i mimo woli się rozmarzam. a gdy marzenie mnie kołysze, wtedy dla dzieci wiersze piszę.