Dziewięc dni po wyjeździe Jagienki Zbyszko dotarł do granic Spychowa. Danusia była tak osłabiona, że stracił nadzieję, czy zdoła dowieźć ją żywą. Na kilka godzin drogi przed Spychowem zauważył, że gorączka minęła. Wstąpiła w niego nadzieja. Nagle Danusia zaszeptała: Kwiecie pachnie. Wymówiła jego imię. Spytała, gdzie jest. Zbyszko odpowiedział, że wracają do Spychowa. Nagle rycerz poczuł niepokój, dostrzegając, że Danusia blednie. Szepnęła, że jest ciemno.
Dziewięc dni po wyjeździe Jagienki Zbyszko dotarł do granic Spychowa. Danusia była tak osłabiona, że stracił nadzieję, czy zdoła dowieźć ją żywą. Na kilka godzin drogi przed Spychowem zauważył, że gorączka minęła. Wstąpiła w niego nadzieja. Nagle Danusia zaszeptała: Kwiecie pachnie. Wymówiła jego imię. Spytała, gdzie jest. Zbyszko odpowiedział, że wracają do Spychowa. Nagle rycerz poczuł niepokój, dostrzegając, że Danusia blednie. Szepnęła, że jest ciemno.
Zrozumiał, że żona umiera...
Pozdrawiam ;)