Krytyka stosunkow spolecznych w Polsce w świetle ,,Krótkiej rozprawy"
Zgłoś nadużycie!
Krytyka stosunków społecznych w świetle krótkiej rozprawy jest taka iż przyrodzenia każdy Najwięcej się o to stara zawżdy, Aby wiedział, co się w ludzioch dzieje, Więc jedno chwali, z drugiego się śmieje." Rozum ułatwi wybór słusznych podstaw: "Bo gdzie mądry przydzie w proste rzeczy, Co lepszego snadnie ma na pieczy." Te "proste sprawy" to niedomagania ustrojowe, które dawały się we znaki i szlachcie, i chłopom. Pierwsze uderzenie skierowane zostało przeciwko klerowi parafialnemu, któremu i chłop, i pan zgodnie zarzucają zaniedbywanie obowiązków, chciwość i prymitywizm. W dalszym ciągu wszyscy trzej rozmówcy krytykują najważniejsze instytucje ówczesnej Rzeczypospolitej. Sejmy nie podejmują koniecznych uchwał, bo posłowie z "pustą głową" dbają tylko o swoje interesy. "Pewnie Pospolitej Rzeczy Żadny tam nie ma pieczy." Urzędnicy dopuszczają się nadużyć, a sędziowie zbytnią wagę przywiązują do "pamiętnego", więc trudno doczekać się wymiaru sprawiedliwości. Przestarzały system obrony nie zapewnia państwu bezpieczeństwa. Chłop wyzyskiwany przez kler i przez szlachtę może się tylko pocieszać, że "odcierpi na świecie", a w chwili śmierci nie będzie miał czego żałować. Z krytyką spraw politycznych łączy się krytyka obyczajów, szczególnie życia ponad stan, zbytków rujnujących szlacheckie majątki. W zakończeniu dialogu, gdy rozmówcy rozchodzą się do domów, zjawia się Rzeczpospolita, która narzeka, że wszyscy "widzą, iż źle, cóż gdy nic nie dbają", a zwłaszcza przełożeni troszczą się o swoje interesy, lekceważąc dobro państwa.
Najwięcej się o to stara zawżdy,
Aby wiedział, co się w ludzioch dzieje,
Więc jedno chwali, z drugiego się śmieje."
Rozum ułatwi wybór słusznych podstaw:
"Bo gdzie mądry przydzie w proste rzeczy,
Co lepszego snadnie ma na pieczy."
Te "proste sprawy" to niedomagania ustrojowe, które dawały się we znaki i szlachcie, i chłopom.
Pierwsze uderzenie skierowane zostało przeciwko klerowi parafialnemu, któremu i chłop, i pan zgodnie zarzucają zaniedbywanie obowiązków, chciwość i prymitywizm. W dalszym ciągu wszyscy trzej rozmówcy krytykują najważniejsze instytucje ówczesnej Rzeczypospolitej. Sejmy nie podejmują koniecznych uchwał, bo posłowie z "pustą głową" dbają tylko o swoje interesy.
"Pewnie Pospolitej Rzeczy
Żadny tam nie ma pieczy."
Urzędnicy dopuszczają się nadużyć, a sędziowie zbytnią wagę przywiązują do "pamiętnego", więc trudno doczekać się wymiaru sprawiedliwości. Przestarzały system obrony nie zapewnia państwu bezpieczeństwa. Chłop wyzyskiwany przez kler i przez szlachtę może się tylko pocieszać, że "odcierpi na świecie", a w chwili śmierci nie będzie miał czego żałować.
Z krytyką spraw politycznych łączy się krytyka obyczajów, szczególnie życia ponad stan, zbytków rujnujących szlacheckie majątki.
W zakończeniu dialogu, gdy rozmówcy rozchodzą się do domów, zjawia się Rzeczpospolita, która narzeka, że wszyscy "widzą, iż źle, cóż gdy nic nie dbają", a zwłaszcza przełożeni troszczą się o swoje interesy, lekceważąc dobro państwa.