Dziś niedziela, Więc każdy się udziela, Idzie do kościoła, Nie obchodzi go szkoła.
Po Mszy wraca do domu z rodziną I wszyscy z uśmiechniętą miną Zapach rosołu w kuchni się unosi I mama do stołu prosi. Każdy z nas już łyżkę z zupą unosi I w myślach o dokładkę prosi,
Po obiedzie na spacer iść czas, Odpocząć i zrelaksować się w las. Bez pracy cały dzień, Niech więc smutki idą w cień.
Dziś niedziela,
Więc każdy się udziela,
Idzie do kościoła,
Nie obchodzi go szkoła.
Po Mszy wraca do domu z rodziną
I wszyscy z uśmiechniętą miną
Zapach rosołu w kuchni się unosi
I mama do stołu prosi.
Każdy z nas już łyżkę z zupą unosi
I w myślach o dokładkę prosi,
Po obiedzie na spacer iść czas,
Odpocząć i zrelaksować się w las.
Bez pracy cały dzień,
Niech więc smutki idą w cień.
pośród korali bluszczu szeleszczących
ukryte są kamienne schodki
stąpam cicho po tych schodkach
każdej pogodnej niedzieli
gdy leniwe, ciche popołudnie
jasno slońcem podśwetlone nastraja
duszę do marzeń
posród starych koron drzew
ptak zaspiewał i wiatr zaszeptał
przyniesiono dzban zsiadlego mleka
i serowy kolacz gęsto makiem posypany
słyszę głos wesoły dzieci roześmianych
widzę krzątaninę ptaka wśród gałęzi
który karmi dziatki swoje wygłodniałe
to niedzielne popołudnie
gdzieś w oddali dzwon kościelny
na wieczorną mszę zaprasza
a tu w mym ogrodzie tak bezludnie
pośród cisów, berberysów
mogę swe pogubić myśli
mogę swe posplatać sprawy
i w zadumie się zapatrzeć w nieba błękit