Piaszczysta plaża, szum morza, mewy spacerujące przy brzegu… Taka sielankowa sceneria najbardziej kojarzy mi się z wakacjami, a jej wspomnienia często ogrzewają ponurą atmosferę zimowych popołudni spędzanych z dala od nadmorskiego klimatu. Równie urokliwe dla tego krajobrazu są jednak także pozostałe pory roku, choć lato ma tutaj najbardziej specyficzny, beztroski nastrój.
W ciągu upalnych dni nadmorski krajobraz w dużej mierze tworzą nieprzebrane tłumy wczasowiczów, zajmujących nawet najmniejsze skrawki plaży. Rozgrzany słońcem piasek mieni się złotosrebrnymi blaskami, zapraszając do konstruowania bajkowych zamków, fantastycznych morskich potworów i babek. Z daleka cała ta scena wygląda jak oblane światłem, ogromne mrowisko z misternie poukładanymi, pozbawionymi dachów, domkami w postaci kolorowych parawanów.
Ubity brzeg co chwilę kąsają spienione falbanki wody, wpływające do specjalnie
dla nich zbudowanych zatoczek, zmywające wyrzeźbione palcami napisy, by zabrać ich treść na pełne morze. Z brzegu oko widza dostrzega niewiele więcej ponad rozciągający się aż po sam horyzont, ciemniejący błękit wielkiej wody. Czasem na jej przestrzeni, gdzieś w oddali, pojawia się malutki stateczek – w rzeczywistości duży kuter lub nawet okręt – który z dużego dystansu sprawia wrażenie dziecięcej zabawki.
Plaża pustoszeje u początków jesieni, a gwar zabaw zastępuje coraz głośniejszy, przygotowujący się do sztormu szum morza. Krajobraz zdobią wtedy przechadzające się z rzadka grupy spacerowiczów lub zakochane pary, które przysiadają na malowniczych, starych falochronach, mocząc nogi w stygnącej po wakacjach wodzie. Jak wcześniej plaże, tak teraz zapełniają się tłumem drewniane mola – cudowne wynalazki, które pozwalają człowiekowi spacerować ponad morskimi głębinami i oddychać cudowną bryzą zarezerwowaną dla pasażerów rozmaitych wodnych wehikułów.
Zimą złocisty piasek zastępuje skrząca się bielą pokrywa, którą od czasu do czasu muskają nieśmiałe fale przypływu. Jakiż panuje tam wtedy spokój! Trudno uwierzyć, że to samo miejsce kilka miesięcy wcześniej roiło się od sennych z powodu gorąca plażowiczów. Wrócą tu jednak na pewno wraz z pierwszymi cieplejszymi dniami wiosny, zabierając się z powrotem za swoje zamki, babki i morskie potwory. Stworzą na powrót krajobraz, który tak nierozerwalnie kojarzy mi się z morzem.
Krajobraz, który mnie zauroczył to widok wodospadu, znajdującego sie na szczycie gór. Przepiekny widok w otoczeniu lasów azjatyckich (Japonia). Malownicze widoki nieopodal świątynii. Woda splywała z dużej wysokości około 50 m, Odgłos wody i atmosfera sprawiały, że czułem sie jak w bajce. Marzenia stały się rzeczywistością :-)
Piaszczysta plaża, szum morza, mewy spacerujące przy brzegu… Taka sielankowa sceneria najbardziej kojarzy mi się z wakacjami, a jej wspomnienia często ogrzewają ponurą atmosferę zimowych popołudni spędzanych z dala od nadmorskiego klimatu. Równie urokliwe dla tego krajobrazu są jednak także pozostałe pory roku, choć lato ma tutaj najbardziej specyficzny, beztroski nastrój.
W ciągu upalnych dni nadmorski krajobraz w dużej mierze tworzą nieprzebrane tłumy wczasowiczów, zajmujących nawet najmniejsze skrawki plaży. Rozgrzany słońcem piasek mieni się złotosrebrnymi blaskami, zapraszając do konstruowania bajkowych zamków, fantastycznych morskich potworów i babek. Z daleka cała ta scena wygląda jak oblane światłem, ogromne mrowisko z misternie poukładanymi, pozbawionymi dachów, domkami w postaci kolorowych parawanów.
Ubity brzeg co chwilę kąsają spienione falbanki wody, wpływające do specjalnie
dla nich zbudowanych zatoczek, zmywające wyrzeźbione palcami napisy, by zabrać ich treść na pełne morze. Z brzegu oko widza dostrzega niewiele więcej ponad rozciągający się aż po sam horyzont, ciemniejący błękit wielkiej wody. Czasem na jej przestrzeni, gdzieś w oddali, pojawia się malutki stateczek – w rzeczywistości duży kuter lub nawet okręt – który z dużego dystansu sprawia wrażenie dziecięcej zabawki.
Plaża pustoszeje u początków jesieni, a gwar zabaw zastępuje coraz głośniejszy, przygotowujący się do sztormu szum morza. Krajobraz zdobią wtedy przechadzające się z rzadka grupy spacerowiczów lub zakochane pary, które przysiadają na malowniczych, starych falochronach, mocząc nogi w stygnącej po wakacjach wodzie. Jak wcześniej plaże, tak teraz zapełniają się tłumem drewniane mola – cudowne wynalazki, które pozwalają człowiekowi spacerować ponad morskimi głębinami i oddychać cudowną bryzą zarezerwowaną dla pasażerów rozmaitych wodnych wehikułów.
Zimą złocisty piasek zastępuje skrząca się bielą pokrywa, którą od czasu do czasu muskają nieśmiałe fale przypływu. Jakiż panuje tam wtedy spokój! Trudno uwierzyć, że to samo miejsce kilka miesięcy wcześniej roiło się od sennych z powodu gorąca plażowiczów. Wrócą tu jednak na pewno wraz z pierwszymi cieplejszymi dniami wiosny, zabierając się z powrotem za swoje zamki, babki i morskie potwory. Stworzą na powrót krajobraz, który tak nierozerwalnie kojarzy mi się z morzem.
Krajobraz, który mnie zauroczył to widok wodospadu, znajdującego sie na szczycie gór. Przepiekny widok w otoczeniu lasów azjatyckich (Japonia). Malownicze widoki nieopodal świątynii. Woda splywała z dużej wysokości około 50 m, Odgłos wody i atmosfera sprawiały, że czułem sie jak w bajce. Marzenia stały się rzeczywistością :-)