Ruch Świadomości Czarnych [dalej: BCM] nie był silną organizacją. Daleko było mu do tradycji i struktur organizacyjnych Afrykańskiego Kongresu Narodowego [dalej: ANC]. Jednak inne też były jego cele. Przewodzący mu Stephen Biko, student medycyny, chciał kształtować wśród Afrykanów poczucie własnej wartości. W przeciwieństwie do organizacji Alberta Luthuliego nie chciał dialogu z białymi. Należało zerwać z nimi wszelkie kontakty i zjednoczyć w walce o wolność wszystkie ludy niebiałe.
Biko nie był jednak na tyle popularny, by porwać za sobą szerokie masy. Afrykanom trudno było uwierzyć w ideały młodego człowieka. Radykalizm jego haseł budził niepokój. Biali rządzili czarną społecznością południowej Afryki bardzo długo. Wierzono w hasła o wyższości „białego człowieka”, nawet jeśli się przeciw nim buntowano.
W oczach apartheidowskiego systemu Biko był jednym z kamyków przeszkadzających w prawidłowej pracy kół zębatych dobrze naoliwionej maszyny. Kamykiem, który łatwo było zgnieść. Była zima – sierpień 1977 roku, gdy przedstawiciele apartheidowskiej władzy pochwycili Stephena Biko. Członków BCM aresztowano już wcześniej. Czasem poddawano ich represjom. Doprowadzono tym samym do unicestwienia organizacji. Jej przywódcę skatowano podczas zatrzymania, nie dając mu żadnej szansy. Okaleczonego, z licznymi obrażeniami, wsadzono do klatki, którą następnie umieszczono w karetce więziennej. Podróż trwała kilka godzin. Ciężko pobitego Biko wieziono kilkaset kilometrów. Cały czas musiał czuć uciekające z niego życie. Zmarł w więzieniu w Pretorii, stając się jedną z legend walki o równouprawnienie czarnoskórej ludności RPA.
Ruch Świadomości Czarnych [dalej: BCM] nie był silną organizacją. Daleko było mu do tradycji i struktur organizacyjnych Afrykańskiego Kongresu Narodowego [dalej: ANC]. Jednak inne też były jego cele. Przewodzący mu Stephen Biko, student medycyny, chciał kształtować wśród Afrykanów poczucie własnej wartości. W przeciwieństwie do organizacji Alberta Luthuliego nie chciał dialogu z białymi. Należało zerwać z nimi wszelkie kontakty i zjednoczyć w walce o wolność wszystkie ludy niebiałe.
Biko nie był jednak na tyle popularny, by porwać za sobą szerokie masy. Afrykanom trudno było uwierzyć w ideały młodego człowieka. Radykalizm jego haseł budził niepokój. Biali rządzili czarną społecznością południowej Afryki bardzo długo. Wierzono w hasła o wyższości „białego człowieka”, nawet jeśli się przeciw nim buntowano.
W oczach apartheidowskiego systemu Biko był jednym z kamyków przeszkadzających w prawidłowej pracy kół zębatych dobrze naoliwionej maszyny. Kamykiem, który łatwo było zgnieść.
Była zima – sierpień 1977 roku, gdy przedstawiciele apartheidowskiej władzy pochwycili Stephena Biko. Członków BCM aresztowano już wcześniej. Czasem poddawano ich represjom. Doprowadzono tym samym do unicestwienia organizacji. Jej przywódcę skatowano podczas zatrzymania, nie dając mu żadnej szansy. Okaleczonego, z licznymi obrażeniami, wsadzono do klatki, którą następnie umieszczono w karetce więziennej. Podróż trwała kilka godzin. Ciężko pobitego Biko wieziono kilkaset kilometrów. Cały czas musiał czuć uciekające z niego życie. Zmarł w więzieniu w Pretorii, stając się jedną z legend walki o równouprawnienie czarnoskórej ludności RPA.