Wczoraj spotkałem kolegę, z którym widziałem się niejeden raz. Nie tylko ja się zdziwiłem, on też przybrał nie najmądrzejszy wyraz twarzy. Okazało się jednak, że niespodzianki nie muszą być miłe. Eugeniusz, bo tak miał na imię mój niewysoki kolega, opamiętał się wkrótce i zalał mnie potokiem nieskładnych słów. Miał przy tym niezbyt przyjemny zwyczaj zaglądania mi nietaktownie w twarz podczas rozmowy. Mówił, że nie dawniej niż wczoraj myślał o mnie z nieśmiałą nadzieją, że się spotkamy. Daleki byłem od podobnej sympatii, więc słuchałem z niechęcią. Eugeniusz nieprzyjemnie pociągał nosem i nie omijał żadnej kałuży tak, że na moich spodniach nie było czystego miejsca. Nieuwaga kolegi stała się niemożliwa do zniesienia. Upomniałem go nie dwa, ale trzy razy. Nie najlepiej mi to wyszło, bo odprowadził mnie pod sam dom i na pożegnanie klepnął mnie nielekko w ramię, aż oparłem się o ścianę. Nieprędko wyjdę znów na spacer.
Wczoraj spotkałem kolegę, z którym widziałem się niejeden raz. Nie tylko ja się zdziwiłem, on też przybrał nie najmądrzejszy wyraz twarzy. Okazało się jednak, że niespodzianki nie muszą być miłe.
Eugeniusz, bo tak miał na imię mój niewysoki kolega, opamiętał się wkrótce i zalał mnie potokiem nieskładnych słów. Miał przy tym niezbyt przyjemny zwyczaj zaglądania mi nietaktownie w twarz podczas rozmowy. Mówił, że nie dawniej niż wczoraj myślał o mnie z nieśmiałą nadzieją, że się spotkamy. Daleki byłem od podobnej sympatii, więc słuchałem z niechęcią.
Eugeniusz nieprzyjemnie pociągał nosem i nie omijał żadnej kałuży tak, że na moich spodniach nie było czystego miejsca. Nieuwaga kolegi stała się niemożliwa do zniesienia. Upomniałem go nie dwa, ale trzy razy. Nie najlepiej mi to wyszło, bo odprowadził mnie pod sam dom i na pożegnanie klepnął mnie nielekko w ramię, aż oparłem się o ścianę. Nieprędko wyjdę znów na spacer.