Na wstępie swojego listu chcałabym Cię bardzo serdecznie pozdrowić i przeprosić, że odpisuje po tak długim czasie. Dziękuję za pozdrowienia i prezent, który dołączyłaś do listu.
Ostatnio miałam bardzo mało czasu ponieważ mam dużo nauki. Na języku polskim pani zadaje nam dużo lektór do czytania, ale muszę powiedzieć Ci, że jedna na prawde mnie wciągnęła, gdyż zaciekawił mnie jej bohater. Była to lektura pod tytułem "Latarnik" , którą napisał Henryk Sienkiwiecz. Jej głownym bohaterem był Polak - Skawiński, starszy człowiek ale jakże sprawny fizycznie. Spędził on dzieciństwo na wsi, gdzie w jego młodzieńczych latach zmarli ukochani rodzice. Już jako młody chłopak brał udział w powstaniu listopadowym, później został skazany na emigrację i tak rozpoczęła się jego tułaczka po świecie.Dostał wiele odznaczeń wojskowych. Walczył w wojnie karlistowskiej i na Węgrzech. Nalezał do legii francuskiej, bił się w wojnie domowej w Stanach. Tułał się po całym świecie, szkukając odpowiedniego zajęcia. W Australii był kopaczem złota, a w Afryce poszukiwał diamentów. W Indiach Wschodnich pracował jako strzelec rządowy. Służył na statkach będąc majtkiem, a potem harpunnikiem. Zwiedził prawie cały świat, aż wreszcie dotarł do Aspinwall, gdzie dostał pracę jako latarnik. Był to człowiek bardzo uczciwy, odpowiedzialny, obowiązkowy ale jednocześnie bardzo samotny . Był już zmęczony podróżami po świcie dlategoteż praca jako latarnik bardzo go uszczęśliwiła, gdzyż mógł w końcu odpocząć i znalazł sobie stałe miejsce.Bardzo sumiennie wywiązywał się z obowiązków, punktualnie zapalają latarnię, a w wolnych chwilach obserwował przyrodę. Jednak ta samotnicza praca jeszcze bardziej pogłębiła odseparowanie Skawińskiego od ludzi. Unikał coraz bardziej jakichkolwiek z nimi kontaktów. Pewnego dnia Skawiński oprócz pakunku z pożywieniem znalazł również paczkę, zaadresowana do niego.Była to przesyłka od Polskiego Towarzystwa z Nowego Jorku, która zawierała, wśród innych książek, "Pana Tadeusza". Skawiński pogrążył się w lekturze mickiewiczowskiej epopei, która wywołała u niego falę wspomnień.Drżąc, przeczytał początek "Pana Tadeusza". Powstrzymywał łzy. Tak dawno przecież nie słyszał ojczystego języka. W końcu Skawiński rzucił się na ziemię z płaczem.Był to płacz wzruszenia i tęskonoty. Gdy jak co dzień mewy dopominały się resztek, latarnik oddał im całe swe pożywienie i ponownie pogrążył się w lekturze. Skawiński tak bardzo pogrążył się w lekturze, że mimo zapadającego mroku, nie zapalił latarni. Zmęczony usnął, a ze snu wyrwał go dopiero portowy strażnik. Z powodu jego zaniedbania na wybrzeżu rozbiła się łódź. Wina Skawińskiego była oczywista, na szczęście nikt nie zginął, bo emigrant skończyłby w więzieniu. Oczywiście natychmiast zwolniono go z pracy. Niestety musiał opuścić latarnię i jego marzenie o spokojnej starości znowy przerwane zostało dalszą tułaczką. Wsiadając na pokład statku do Nowego Jorku, ze łzami w oczach przyciskał do swej piersi "Pana Tadeusza".
Mam nadzieję, że nie zanudzilam Cię swoim opowiadaniem o Latarniku, ale ten bohater jest dla mnie bardzo ważną postacią. Daje on czytelnikowi do zrozumiena, że bardzo tęskni za swoją ojczyzną i że w tych jego ostatnich latach życia nie pragnie niczego więcej jak powrotu do niej. Tęskni za tym co "jego". Na koniec pragnę Cię serdecznie pozdrowić i mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy.
Droga Kasiu
Na wstępie swojego listu chcałabym Cię bardzo serdecznie pozdrowić i przeprosić, że odpisuje po tak długim czasie. Dziękuję za pozdrowienia i prezent, który dołączyłaś do listu.
Ostatnio miałam bardzo mało czasu ponieważ mam dużo nauki. Na języku polskim pani zadaje nam dużo lektór do czytania, ale muszę powiedzieć Ci, że jedna na prawde mnie wciągnęła, gdyż zaciekawił mnie jej bohater. Była to lektura pod tytułem "Latarnik" , którą napisał Henryk Sienkiwiecz. Jej głownym bohaterem był Polak - Skawiński, starszy człowiek ale jakże sprawny fizycznie. Spędził on dzieciństwo na wsi, gdzie w jego młodzieńczych latach zmarli ukochani rodzice. Już jako młody chłopak brał udział w powstaniu listopadowym, później został skazany na emigrację i tak rozpoczęła się jego tułaczka po świecie.Dostał wiele odznaczeń wojskowych. Walczył w wojnie karlistowskiej i na Węgrzech. Nalezał do legii francuskiej, bił się w wojnie domowej w Stanach. Tułał się po całym świecie, szkukając odpowiedniego zajęcia. W Australii był kopaczem złota, a w Afryce poszukiwał diamentów. W Indiach Wschodnich pracował jako strzelec rządowy. Służył na statkach będąc majtkiem, a potem harpunnikiem. Zwiedził prawie cały świat, aż wreszcie dotarł do Aspinwall, gdzie dostał pracę jako latarnik. Był to człowiek bardzo uczciwy, odpowiedzialny, obowiązkowy ale jednocześnie bardzo samotny . Był już zmęczony podróżami po świcie dlategoteż praca jako latarnik bardzo go uszczęśliwiła, gdzyż mógł w końcu odpocząć i znalazł sobie stałe miejsce.Bardzo sumiennie wywiązywał się z obowiązków, punktualnie zapalają latarnię, a w wolnych chwilach obserwował przyrodę. Jednak ta samotnicza praca jeszcze bardziej pogłębiła odseparowanie Skawińskiego od ludzi. Unikał coraz bardziej jakichkolwiek z nimi kontaktów. Pewnego dnia Skawiński oprócz pakunku z pożywieniem znalazł również paczkę, zaadresowana do niego.Była to przesyłka od Polskiego Towarzystwa z Nowego Jorku, która zawierała, wśród innych książek, "Pana Tadeusza". Skawiński pogrążył się w lekturze mickiewiczowskiej epopei, która wywołała u niego falę wspomnień.Drżąc, przeczytał początek "Pana Tadeusza". Powstrzymywał łzy. Tak dawno przecież nie słyszał ojczystego języka. W końcu Skawiński rzucił się na ziemię z płaczem.Był to płacz wzruszenia i tęskonoty. Gdy jak co dzień mewy dopominały się resztek, latarnik oddał im całe swe pożywienie i ponownie pogrążył się w lekturze. Skawiński tak bardzo pogrążył się w lekturze, że mimo zapadającego mroku, nie zapalił latarni. Zmęczony usnął, a ze snu wyrwał go dopiero portowy strażnik. Z powodu jego zaniedbania na wybrzeżu rozbiła się łódź. Wina Skawińskiego była oczywista, na szczęście nikt nie zginął, bo emigrant skończyłby w więzieniu. Oczywiście natychmiast zwolniono go z pracy. Niestety musiał opuścić latarnię i jego marzenie o spokojnej starości znowy przerwane zostało dalszą tułaczką. Wsiadając na pokład statku do Nowego Jorku, ze łzami w oczach przyciskał do swej piersi "Pana Tadeusza".
Mam nadzieję, że nie zanudzilam Cię swoim opowiadaniem o Latarniku, ale ten bohater jest dla mnie bardzo ważną postacią. Daje on czytelnikowi do zrozumiena, że bardzo tęskni za swoją ojczyzną i że w tych jego ostatnich latach życia nie pragnie niczego więcej jak powrotu do niej. Tęskni za tym co "jego". Na koniec pragnę Cię serdecznie pozdrowić i mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy.