Zawi7
(data np. 14 listopada 2000 rok) Pamiętniku! Z lekkim zażenowaniem stwierdzam, że chyba nie umiem Myślec o czymś innym jak nie o Nim. Chyba po prostu się zakochałam. Wszystko zaczęło się w wakacje – kiedy miałam okazje poznac go lepiej. Prowadziliśmy długie, ciekawe rozmowy o wszystkim przez Internet. A teraz kiedy niedawno – po dłuższej rozłące – spotkaliśmy się znowu uderzyło mnie to, że nie zauważyłam wcześniej jego atrakcyjności. Nagle, z dnia na dzień, każdy jego gest skierowany w moją stronę – uśmiech, poklepanie po ramieniu, rozpoczęcie rozmowy – odbieram z cichym, wewnętrznym szczęściem. Zaczęłam też przypatrywac mu się ukradkiem i wyłapywac każdy jego gest. Zauważyłam na przykład, że często przeczesuje ręką swoje brązowe włosy i to, że jego oczy mają cudowny, orzechowo zielony odcień. Nagle każdy detal jego powierzchowności wydał mi się w pełni idealny a zachowanie zawsze stosowne do sytuacji. Byłam jego cichą fanką. Zaczęłam też wychodzic z chłopakami na dwór – aby móc jeszcze popodziwiac obiekt mojego zainteresowania. Oczywiście nie zdradziłam ani nie mam zamiaru zdradzic swoich uczuc co do jego osoby – przynajmniej tak mi się wydaje. Właściwie jest do dla mnie dośc głupie odczucie - ubustwiac kogoś tak bezwarunkowo – nawet pisząc to czuje się skrępowana, ale lepsze to niż tłumienie tego w sobie. Jednak jak w każdym zakochaniu są i złe strony sytuacji – na przykład, choc tak usilnie go obserwuje nie zauważyłam jeszcze żadnego gestu na to, że on również może być mną zainteresowany. Mówią, że nadzieja umiera ostatnia – moja jest już bardzo niewielka… Ale kto wie? Może wszystko się jeszcze zmieni i okażę się być tą wielką szczęściarą?
Pamiętniku!
Z lekkim zażenowaniem stwierdzam, że chyba nie umiem Myślec o czymś innym jak nie o Nim. Chyba po prostu się zakochałam. Wszystko zaczęło się w wakacje – kiedy miałam okazje poznac go lepiej. Prowadziliśmy długie, ciekawe rozmowy o wszystkim przez Internet. A teraz kiedy niedawno – po dłuższej rozłące – spotkaliśmy się znowu uderzyło mnie to, że nie zauważyłam wcześniej jego atrakcyjności. Nagle, z dnia na dzień, każdy jego gest skierowany w moją stronę – uśmiech, poklepanie po ramieniu, rozpoczęcie rozmowy – odbieram z cichym, wewnętrznym szczęściem. Zaczęłam też przypatrywac mu się ukradkiem i wyłapywac każdy jego gest. Zauważyłam na przykład, że często przeczesuje ręką swoje brązowe włosy i to, że jego oczy mają cudowny, orzechowo zielony odcień. Nagle każdy detal jego powierzchowności wydał mi się w pełni idealny a zachowanie zawsze stosowne do sytuacji. Byłam jego cichą fanką. Zaczęłam też wychodzic z chłopakami na dwór – aby móc jeszcze popodziwiac obiekt mojego zainteresowania. Oczywiście nie zdradziłam ani nie mam zamiaru zdradzic swoich uczuc co do jego osoby – przynajmniej tak mi się wydaje.
Właściwie jest do dla mnie dośc głupie odczucie - ubustwiac kogoś tak bezwarunkowo – nawet pisząc to czuje się skrępowana, ale lepsze to niż tłumienie tego w sobie. Jednak jak w każdym zakochaniu są i złe strony sytuacji – na przykład, choc tak usilnie go obserwuje nie zauważyłam jeszcze żadnego gestu na to, że on również może być mną zainteresowany. Mówią, że nadzieja umiera ostatnia – moja jest już bardzo niewielka… Ale kto wie? Może wszystko się jeszcze zmieni i okażę się być tą wielką szczęściarą?
Liczę na naj.