marzenie11
Dzisiaj jest trzeciego stycznia, niedawno były Święta Bożego Narodzenia. Spędziłem je razem z ojcem w Gawronach, były to dość smutne święta bo nadal odczuwam brak mamy. Dzisiaj pierwszy raz po przerwie poszedłem do naszej klasy. Od razu zauważyłem nowego ucznia, Bernarda Zygiera, został on wydalony z Gimnazjum w Warszawie. Na dzień dobry bardzo dokładnie przeszukano jego plecak. Nowy nie był dobry z matematyki ale na lekcji profesora Szrettera błyszczał znajomością języka rosyjskiego. Po odpowiedzeniu na kilka pytań Bernard zaczął recytować wiersz Adama Mickiewicza „Reduta Ordona”. Profesor był zauroczony, w klasie zapadła cisza, profesor chciał go powstrzymać ale usiadł i słuchał dalej. Profesor słuchał i wpatrywał się w drzwi, w których stał Walecki i pilnował czy nikt nie idzie. Wstałem i podszedłem do niego, wpatrywałem się w niego jak recytuje. Słowa przez niego wypowiadane wzbudzały we mnie jakąś złość ale też dziwne uczucie w klatce piersiowej. Zorientowałem się ,że gdzieś już słyszałem te słowa. Przypominały one opowieść myśliwego Nogi o powstańcu polskim zabitym przez moskali. Poczułem w środku ,w duszy, żal i wzruszenie, zaciskałem zęby aby się nie rozpłakać na głos. Kiedy spojrzałem na profesora , ujrzałem na jego twarzy zły wzruszenia. Wtedy obudziła się we mnie miłość do Polski, polskości i wszystkiego co polskie. Zrozumiałem to ,że Bernard jest w porządku. Poczułem ,że powinienem się z nim zaprzyjaźnić.
Dzisiaj pierwszy raz ją zobaczyłem.... Biruta - tak na nią mówią. Od razu zwróciłem na nią uwagę. Nie była zwykłą dziewczyną. Nie była taka jak "inne". Gdy tylko spojrzałem w jej oczy od razu świat zawirował. Stała się moim centrum wszechświata, moim oczkiem w głowie. Każdy jej gest, delikatny ruch ręką, kiedy poprawiała swoje ciemne, długie włosy. Każda, chociażby najmniejsza zmiana pozycji przez nią od razu była rejestrowana przez moje oczy. Swoimi gestami dawała mi do zrozumienia co teraz chce zrobić. Rozumiałem ją bez słów. Nagle zapragnąłem ją chronić. Była taka krucha i bezbronna.
W dzisiejszym dni naprawde zrozumiałem co to miłość....
22.07.1978 rok
Dzisiaj pierwszy raz ją zobaczyłem.... Biruta - tak na nią mówią.
Od razu zwróciłem na nią uwagę. Nie była zwykłą dziewczyną. Nie była taka jak "inne". Gdy tylko spojrzałem w jej oczy od razu świat zawirował. Stała się moim centrum wszechświata, moim oczkiem w głowie. Każdy jej gest, delikatny ruch ręką, kiedy poprawiała swoje ciemne, długie włosy. Każda, chociażby najmniejsza zmiana pozycji przez nią od razu była rejestrowana przez moje oczy. Swoimi gestami dawała mi do zrozumienia co teraz chce zrobić. Rozumiałem ją bez słów. Nagle zapragnąłem ją chronić. Była taka krucha i bezbronna.
W dzisiejszym dni naprawde zrozumiałem co to miłość....
Nie za długie, ale jest... ;]