Jestes w namiocie cyrkowym i obserwujesz wystepy Sachema. Przedstaw swoje przeżycia.
krystian92
Od samego rana nie moglem doczekać sie występów cyrkowców, a szczególnie jednego, Indianina. Wkońcu nadeszła pora występu akrobaty - Sachema. Było piękne gwieździste niebo, ludzie z Antylopy byli niezwykle pobudzeni, podobnie jak ja. Cyrk wywarł na mnie ogromne wrażenie, był wypełniony po same brzegi. Sala była kapitalnie oświecona. Gdy pojawił się wódz nagle wszyscy zamarli. Gdy sachem wchodził na linę wydawał się dumny jak paw. Bardzo spodobał mi sie ubiór indianina - bojowy strój i wielki pióropusz na głowie. Przy sobie miał również nóż. Potrzedł do środka i wydał okrzyk. Sam nawet bardzo się przestraszyłem. Sachem kołysał się na drucie. Zapatrzony w żyrandol poszedł na przód. Po chwili twarz wodza Czarnych Węży staje się coraz groźniejsza i złowroga. Byłem bardzo zaniepokojony. Nagle niespodziewanie Indianin stanął na drucie i rozpoczął śpiewać pieść wojenną, głośno i wyraźnie. Pieśń była niezwykła ponieważ była wykonywana po niemiecku. Osobiście nie znam niemieckiego, ale znajomy powiedział mi, że śpiewał o całej tragicznej historii Chiavatty, o poległych braciach historii całego zdarzenia. Zamyśliłem się. Na widowni rozległy się szmery. Ludzie zadawali sobie pytania bez odpowiedzi. Nagle Indianin rozkołysa się silniej i zeskoczył na drewniany Kozieł stojący pod żyrandolem i wzniósł drąg. Przechodziły mnie straszne myśli. Nagle w jednej chwili nieoczekiwanie wódź zniknął. Odetchnałem z ulgą, gdy zauważyłem sachema niosącego miskę na datki.
Sala była kapitalnie oświecona. Gdy pojawił się wódz nagle wszyscy zamarli. Gdy sachem wchodził na linę wydawał się dumny jak paw. Bardzo spodobał mi sie ubiór indianina - bojowy strój i wielki pióropusz na głowie. Przy sobie miał również nóż. Potrzedł do środka i wydał okrzyk. Sam nawet bardzo się przestraszyłem. Sachem kołysał się na drucie. Zapatrzony w żyrandol poszedł na przód. Po chwili twarz wodza Czarnych Węży staje się coraz groźniejsza i złowroga. Byłem bardzo zaniepokojony. Nagle niespodziewanie Indianin stanął
na drucie i rozpoczął śpiewać pieść wojenną, głośno i wyraźnie.
Pieśń była niezwykła ponieważ była wykonywana po niemiecku. Osobiście nie znam niemieckiego, ale znajomy powiedział mi, że śpiewał o całej tragicznej historii Chiavatty, o poległych braciach historii całego zdarzenia. Zamyśliłem się. Na widowni rozległy się szmery. Ludzie zadawali sobie pytania bez odpowiedzi. Nagle Indianin rozkołysa się silniej i zeskoczył na drewniany Kozieł stojący pod żyrandolem i wzniósł
drąg. Przechodziły mnie straszne myśli. Nagle w jednej chwili nieoczekiwanie
wódź zniknął. Odetchnałem z ulgą, gdy zauważyłem
sachema niosącego miskę na datki.