Dzień jak co dzień. Nie prawda? Ach... Ani Colina ,ani wuja nie widziałam od tamtej chwili gdy przyjecha ł i z Colinem wrócił do domu. Ale ja się wcale nie nudzę! Dziś wydarzyło się coś co będę pamiętać do końca mojego życia.
Szłam sobie uliczką do Dicka i pani Sowerby. Po drodze słyszałam różne odgłosy. Najczęściej to były ćwierki ptaków ,ale jeden mnie zdziwił. Był to pisk. Piszczało dosyć głośno z jagodowych krzaków. Podeszłam i ujrzałam coś bardzo fajnego! Był to mały szczeniaczek koloru biszkoptowego. Przygarnęłam go. Z początku wuja się nie zgodził ,bo Colin się obraził ,że takiego nie mam ,ale wuja dał też psa COlinowi. To najszczęśliwszy dzień w życiu!
Teraz mój biszkopcik i Colina Azor bawią się razem a my z nimi
Drogi Pamiętniku!
Dzień jak co dzień. Nie prawda? Ach... Ani Colina ,ani wuja nie widziałam od tamtej chwili gdy przyjecha ł i z Colinem wrócił do domu. Ale ja się wcale nie nudzę! Dziś wydarzyło się coś co będę pamiętać do końca mojego życia.
Szłam sobie uliczką do Dicka i pani Sowerby. Po drodze słyszałam różne odgłosy. Najczęściej to były ćwierki ptaków ,ale jeden mnie zdziwił. Był to pisk. Piszczało dosyć głośno z jagodowych krzaków. Podeszłam i ujrzałam coś bardzo fajnego! Był to mały szczeniaczek koloru biszkoptowego. Przygarnęłam go. Z początku wuja się nie zgodził ,bo Colin się obraził ,że takiego nie mam ,ale wuja dał też psa COlinowi. To najszczęśliwszy dzień w życiu!
Teraz mój biszkopcik i Colina Azor bawią się razem a my z nimi
Do jutra Pamiętniczku!