Opowiem wam o swojej przygodzie na wyspie. Oczywiście byłem do niej przygotowany - wziąłem ze sobą kapelusz, buty, torbę z żywnością i dzidę. Wyruszyłem na wschód. Szedłem przez bardzo gęsty las, dlatego poruszanie sprawiało mi nie małą trudność. Po kilkunastu minutach trafiłem na polanę porośniętą trawą i gęstymi krzewami. Znalazłem tam ziemniaki,jednak przez to, że spożyłem je na surowo - wziąłem je za truciznę. Kiedy ruszyłam dalej po chwili zauważyłem dookoła siebie dużo kokosów. Bardzo się ucieszyłem z ich odkrycia, zjadłem je z ogromną przyjemnością i zacząłem polować na ptaki siedzące na drzewach. Kiedy zrozumiałem, że przecież nie mam ognia i nie mogę nic z nimi zrobić ruszyłem dalej. Postanowiłem wykąpać się w morzu, bo upał był nie do zniesienia. Zauważyłem bardzo dużą ilość ryb, dlatego zrobiłem sieć z liści bananowca. Po kąpieli przespałem się w cieniu. Kiedy wstałem, był wschód słońca. Później postanowiłem zrobić parasol ochronny przed słońcem - z liści kokosowych i długiego kija. Około południa postanowiłem znów się wykąpać. Zbliżając się do brzegu zobaczyłem dużo ostryg, które nazbierałem do torby. Kiedy ruszyłem dalej poczułem ładny zapach, myślałem, że to kwiat jednak zrozumiałem, że to ananas. Zjadłem jednego i kilka zabrałem ze sobą - ciężko mi było je dźwigać jednak poszedłem dalej. Kiedy szukałem noclegu odkryłem, że w kopcach żółwi znajdują się ich jaja, kilka z nich wypiłem. Najgorszy był trzeci dzień wyprawy, kiedy moje poszukiwania nie dały rezultatu. Co gorsza zabłądziłem. Szczęśliwie - długo swojego domu nie szukałem. Gdy szedłem do domu, obok przebiegło zwierzę podobne do zająca - rzuciłem do niego dzidą jednak chybiłem. Postanowiłem, że zrobię sobie łuk i strzały. Kiedy wróciłem do sowjej groty skalnej, znikł mój dobry humor. Ostrygi i kukurydza, które chciałem spożyć poschły, a banany zwiędły. Na szczęście zostały mi żółwie jaja. Po tych trzech ciężkich dniach wreszcie mogłem porządnie odpocząć.
Opowiem wam o swojej przygodzie na wyspie.
Oczywiście byłem do niej przygotowany - wziąłem ze sobą kapelusz, buty, torbę z żywnością
i dzidę. Wyruszyłem na wschód. Szedłem przez bardzo gęsty las, dlatego poruszanie sprawiało mi nie małą
trudność. Po kilkunastu minutach trafiłem na polanę porośniętą trawą i gęstymi krzewami.
Znalazłem tam ziemniaki,jednak przez to, że spożyłem je na surowo - wziąłem je za truciznę.
Kiedy ruszyłam dalej po chwili zauważyłem dookoła siebie dużo kokosów. Bardzo się ucieszyłem z ich odkrycia,
zjadłem je z ogromną przyjemnością i zacząłem polować na ptaki siedzące na drzewach. Kiedy zrozumiałem, że przecież nie mam
ognia i nie mogę nic z nimi zrobić ruszyłem dalej. Postanowiłem wykąpać się w morzu, bo upał był nie do zniesienia.
Zauważyłem bardzo dużą ilość ryb, dlatego zrobiłem sieć z liści bananowca. Po kąpieli przespałem się w cieniu.
Kiedy wstałem, był wschód słońca. Później postanowiłem zrobić parasol ochronny przed słońcem - z liści kokosowych i długiego kija.
Około południa postanowiłem znów się wykąpać. Zbliżając się do brzegu zobaczyłem dużo ostryg, które nazbierałem do
torby. Kiedy ruszyłem dalej poczułem ładny zapach, myślałem, że to kwiat jednak zrozumiałem, że to ananas.
Zjadłem jednego i kilka zabrałem ze sobą - ciężko mi było je dźwigać jednak poszedłem dalej.
Kiedy szukałem noclegu odkryłem, że w kopcach żółwi znajdują się ich jaja, kilka z nich wypiłem.
Najgorszy był trzeci dzień wyprawy, kiedy moje poszukiwania nie dały rezultatu. Co gorsza zabłądziłem. Szczęśliwie - długo
swojego domu nie szukałem. Gdy szedłem do domu, obok przebiegło zwierzę podobne do zająca - rzuciłem do niego dzidą jednak
chybiłem. Postanowiłem, że zrobię sobie łuk i strzały. Kiedy wróciłem do sowjej groty skalnej, znikł mój dobry humor.
Ostrygi i kukurydza, które chciałem spożyć poschły, a banany zwiędły. Na szczęście zostały mi żółwie jaja.
Po tych trzech ciężkich dniach wreszcie mogłem porządnie odpocząć.