Żółtą drogą , zielonym polem pewiem człowiek szedł z parasolem. I uśmiechałsię mimo słoty,bo porasol buł cały złoty coś tam śpiewał; bzykał jak mucha, śmieszne bajki plótł do ucha... i tendeszcztak padał i padał,a parasol gzdał i gadał, a ten człowiek mu odpowiadał. I okropnie buli weseli,choc sie w cale nierozumieli, bo ten człowiek gadal po polsku a parasol po parasolowsku. :)
Na zielonym wzgórzu Kwiaty błyszczą od różu Dzieci biegają tam w koło Bawią się wesoło Słońce grzeje w ich twarze Bawić przestać się karze Jeszcze cały dzień szaleństwa Więc bawią się maleństwa Oo
Żółtą drogą , zielonym polem pewiem człowiek szedł z parasolem. I uśmiechałsię mimo słoty,bo porasol buł cały złoty coś tam śpiewał; bzykał jak mucha, śmieszne bajki plótł do ucha... i tendeszcztak padał i padał,a parasol gzdał i gadał, a ten człowiek mu odpowiadał. I okropnie buli weseli,choc sie w cale nierozumieli, bo ten człowiek gadal po polsku a parasol po parasolowsku. :)
Na zielonym wzgórzu Kwiaty błyszczą od różu Dzieci biegają tam w koło Bawią się wesoło
Słońce grzeje w ich twarze Bawić przestać się karze Jeszcze cały dzień szaleństwa Więc bawią się maleństwa Oo