Jestem kapłanką. W jaki sposób poprowadzę uroczystość ku czci wybranego boga lub siły natury.
Pliska pomagać :)
niwczusiek
1."Chrześcijaństwo"-J.W. Kowalski "W 274 r. cesarz Aurelian postanowił połączyć wszystkie kulty przyrody - a wśród nich mitraizm - w religijną cześć oddawaną Słońcu. Bóg-Słońce był bóstwem wielopostaciowym, występował pod rozmaitymi nazwami i różnymi symbolami. W miarę rozwoju tego kultu wykształciła się niemal monoteistyczna forma czci Słońca Niezwyciężonego, Sol in victus, symbolu nie tylko sił przyrody, ale również panowania rzymskiego nad całym światem opromienionym blaskiem słonecznym. Zwyczaje mitraizmu jednak przetrwały. Ostatnie taurobolium odbywało się w Rzymie w końcu IV w.n.e. na Wzgórzu Watykańskim, gdzie po dziś dzień wznosi się bazylika św. Piotra. A uroczystość ku czci boga Mitry, przezywanego później Słońcem Niezwyciężonym, przemieniła się w drugiej połowie IV w. w chrześcijańskie Święto Narodzin Jezusa (25 grudnia, dzień przesilenia, dzień zwycięstwa Słońca). Jeszcze w V w. papież Leon I żalił się, iż w tym dniu mieszkańcy stolicy udający się rano na nabożeństwo witali wschodzące słońce dawnym mitraistycznym pocałunkiem, przesyłanym dłonią zwróconą ku tarczy słonecznej." 2."Historia Chrześcijaństwa"-P. Johnson "Tak więc wyznawcy Izydy oddawali cześć Madonnie z dzieciątkiem, wyznawcy Attisa i Kybele obchodzili dzień krwawej ofiary i postu, po którym następowały Hilaria, święto zmartwychwstania i dzień radości, obchodzone 25 marca. Elitarni czciciele Mitry, wśród których było wielu wyższych oficerów, spożywali poświęcany posiłek. Możemy mieć niemal pewność co do tego, że Konstantyn był mitraistą i że wystawiony przez niego po nawróceniu łuk triumfalny był ofiarowany boskiemu Słońcu, albo "Słońcu niezwyciężonemu". Wielu chrześcijan nie czyniło wyraźnego rozróżnienia między własnym kultem a kultem Słońca. Mówili o Chrystusie "jadącym rydwanem po niebie"; odbywali nabożeństwa w niedzielę (ang. Sunday), klękali, kierując się ku wschodowi, i obchodzili swoje święto narodzenia 25 grudnia, w dniu narodzin słońca po zimowym przesileniu. Podczas późniejszych prześladowań, za cesarza Juliana, to pomieszanie kultów ułatwiło wielu chrześcijanom odstąpienie od wiary; biskup Troi (dziś Hissarlik w Turcji) wyznał cesarzowi, że zawsze sekretnie modlił się do słońca. Konstantyn nigdy nie zrezygnował z tego kultu, a jego symbol kazał tłoczyć na monetach. Niedzielę uczynił dniem odpoczynku, zamykając w tym dniu sądy i zakazując wykonywania jakichkolwiek zajęć poza pracami rolnymi. W nowo założonym mieście Konstantynopolu, wzniósł na forum posąg boskiego Słońca, noszący jego własne rysy; postawił też pomnik bogini-matki, Kybele, choć tę ostatnią kazał przedstawić w chrześcijańskim geście modlitewnym." 3."Cywilizacja wczesnego chrześcijaństwa"M. Simon "Wraz z astrologią i magią do kręgów wiernych przedostają się nie tylko pogańskie obyczaje, ale także pogańskie wierzenia. Kościół, nie mogąc wytępić radykalnie tych atawistycznych skłonności, starał się przynajmniej utrzymywać je w takich granicach i nadawać taki kierunek, żeby były możliwe do pogodzenia z ortodoksją chrześcijańską. Potępia wprawdzie bezapelacyjnie pogańskie wierzenia i praktyki, ale toleruje w schrystianizowanej formie niektóre symbole, a także niektóre święta zapożyczone bezpośrednio z pogaństwa. Wiemy już o szerokim rozpowszechnianiu się, przede wszystkim począwszy od wieku III, a dokładniej mówiąc od prób reformy religijnej podejmowanej przez Aureliana, kultu słonecznego wraz z jego implikacjami monoteistycznymi. W oparciu o spekulacje kultu Mitry, poprzez mnogość bogów i kultów, cesarz ten zmierzał do nadaniu jedności zamierającemu pogaństwu. Helios, Sol invictus, stanowi rdzeń teologii zarówno Juliana, jak i Aureliana. Na pewno niektórzy przywódcy pogaństwa mogli przez krótki czas żywić nadzieję, że chrystianizm pozwoli się włączyć w ów solarny monoteizm. Rzeczywiście, już w II wieku niektórzy pisarze chrześcijańscy, jak na przykład Justyn, czerpiąc z mesjanistycznej terminologii Biblii, nadawali Chrystusowi imię Słońca. Określenia Sol salutis albo Sol justitiae stają się potem częste w chrześcijańskim słownictwie. Prace archeologiczne podjęte niedawno w Watykanie dodały do tekstów literackich świadectwo sztuk plastycznych. Wydobyto na światło dzienne mozaikę, pochodzącą prawdopodobnie z końca III wieku, gdzie Chrystusa przedstawiono w postaci Heliosa powożącego kwadrygą. Ta mozaika i pokrewne jej zabytki pisemne świadczą o zbieżności pomiędzy słownictwem biblijnym stosowanym do Mesjasza a jednym z najsilniejszych prądów dewocji i myśli pogańskiej tej epoki. Mamy podstawy, aby sadzić, że ten drugi czynnik oddziaływał z równą siłą jak pierwszy. Był niewątpliwie decydujący w ukształtowaniu tej symboliki Chrystusa-Słońca. Był nim także w ustaleniu daty Bożego Narodzenia. W związku z kultem Mitry święto przesilenia zimowego nabierało w pogańskim kalendarzu coraz większego znaczenia. Dnia 25 grudnia, wraz z powrotem dłuższych dni, obchodzono Dies natalis Solis invicti. Kościół z całą świadomością postanowi w tym czasie obchodzić narodziny Zbawiciela, tego Solis salutis, które wzeszło, aby świat odkupić. Przedmiot czci się zmienił, ale data święta pozostała ta sama. Działanie pogańskich ram kultu słonecznego jest tak silne, że Kościół po schrystianizowaniu zimowego przesilenia łączy w tej samej symbolice również letnie przesilenie, poświęcone narodzinom Jana Chrzciciela, który zwiastował Mesjasza. Podobnie jak święte daty, tak w wielu przypadkach miejsca kultu pogańskiego zostały również, po nadaniu im nowego znaczenia, wchłonięte przez pobożną praktykę chrześcijańską. Często kościoły wyrastały na miejscach świątyń pogańskich. Ta trwałość lokalizacji kultu pomimo zmiany religii,często wielowiekowa, świadczy jednoczenie o sile reakcji atawistycznych która pobożność kolejnych pokoleń wiąże z jakimś jednym miejscem, oraz o adaptacyjnych zdolnościach Kościoła, który zgadzając się, aby wierni dalej gromadzili się w danym miejscu, potrafił w pewnym sensie wybrać mniejsze zło, aby uniknąć większego. Jest to ten sam proces, poświadczony mnóstwem przykładów, który osiedla świętych chrześcijańskich, mniej lub bardziej nieznanych, tam, gdzie przedtem oddawano cześć bóstwom pogańskim powszechnym czy też lokalnym. Odegrał on kapitalną rolę w powolnej i późnej chrystianizacji wsi, która nieraz musiała akceptować cześć oddawaną drzewu, kamieniowi albo źródłu, wyznaczając tylko nowych patronów. Tak więc nie tylko pogaństwo klasyczne czy wschodnie, lecz ukryte pod tymi rozwiniętymi formami antycznej religii stare kulty natury za pośrednictwem skromnych wiejskich sanktuariów narzucają chrześcijańskiej pobożności pewne ramy i praktykę. Oczywiście, charakter tych motywów kultowych zasadniczo zmienia się z chwilą, gdy następuje proces ich chrystianizacji. Pogańskie święta słoneczne nadają rytm czasowi gwiezdnemu i jego przemianom cyklicznym, jego wieczystym powrotom. Dla chrześcijaństwa przeciwnie, narodzenie Chrystusa oznacza absolutny początek, nadejście nowego czasu, który biegnie prostą linią aż do swego wypełnienia, aż do drugiej epifanii Chrystusa, do paruzji i wydarzeń ostatecznych. Ale nie oznacza to odrzucania cyklu pór roku. Można się zastanawiać, czy w umyśle przeciętnego chrześcijanina jeszcze występowała różnica między czasem astralnym, czyli naturalnym, a czasem zbawienia. Kościół zachował i ustalił ostatecznie tydzień siedmiodniowy który rozpowszechnił się stopniowo w całym cesarstwie w pierwszych stuleciach ery chrześcijańskiej. W tym wypadku niewątpliwie mógł również powoływać się na Biblię i stworzenie świata w ciągu sześciu dni, po których Bóg przez jeden dzień odpoczywał. Ponadto szedł tu po prostu za praktyką synagogalną, zastępując żydowski dzień święty, szabat, dniem Pańskim, dniem Zmartwychwstania. Ale jednoczenie - i zwyczaj ten przetrwał w niektórych językach do dnia dzisiejszego - w dalszym ciągu nazywał dni tygodnia imionami bóstw pogańskich, którym były poświęcone. Pod koniec IV wieku biskup Marcin z Bragi w Portugalii oburza się na ten obyczaj i piętnuje go jako bałwochwalczy: "Jednak grzeszą [...] i nie wierzą z całego serca według wiary Chrystusowej. Przeciwnie, wątpią na tyle, że nawet poszczególne dni tygodnia oznaczają imieniem demonów i mówią o dniu Marsa, Merkurego, Jowisza, Wenery i Saturna. Ci za nie stworzyli żadnego dnia, lecz byli to ludzie najgorsi, zbrodniczy w narodzie greckim." Ten sam biskup "religią diabelską" nazywa oddawanie czci kamieniom, drzewom, źródłom, zapalanie świec na rozdrożach, wróżby i przepowiadanie przyszłości, obchodzenie kalendów. Widzimy, jak uparte były stare praktyki, których pierwotne znaczenie utrzymuje się nawet jeszcze wtedy, gdy Kościół - co prawda bardzo powierzchownie schrystianizował je, jak w przypadku kultów natury, wiążąc je z chrześcijańskimi patronami. Przetrwał do naszych czasów nadzwyczaj interesujący dokument, który właśnie ilustruje to łączenie, a raczej wzajemne przenikanie się chrześcijaństwa i pogaństwa. Mowa o kalendarzu z roku 354, tak zwanym kalendarzu filokaleńskim, od imienia autora, Furiusza Dionizjusza Filokalusa. Podaje on listę świąt dorocznych, oficjalnie obchodzonych w tym czasie, ku czci cesarzy od Augusta do Konstancjusza; wyobrażono tam również siedem planet z oznaczeniem dni i godzin, którymi rządzą owe planety, i informacją o sprzyjającym lub nie sprzyjającym charakterze wpływów każdej z nich; znakom zodiaku towarzyszą wskazówki dotyczące prac, jakie można przedsięwziąć, gdy księżyc znajduje się w każdym z tych znaków; czas został tam podzielony częściowo według starego systemu rzymskiego, na tygodnie ośmiodniowe, a częściowo na planetarne tygodnie siedmiodniowe. Są tam wymienione igrzyska ku czci różnych bóstw pogańskich, wielkie święta pogaństwa klasycznego, na przykład lupercalia, oraz święta religii wschodnich, jak święta bogini Kybele w marcu i Izydy w marcu i październiku. Dzień 25 grudnia figuruje tam jako święto Słońca, Natalis Solis invicti. Wśród tego szczerze pogańskiego tekstu znajdujemy wykaz rocznic męczenników oraz listę biskupów rzymskich od św. Piotra do Liberiusza. Skomplikowany, żeby nie powiedzieć synkretyczny charakter tego dokumentu jest tym bardziej zastanawiający, że zredagowano go przy poparciu i na pewno z inicjatywy władz cesarskich oraz że jego kompilator był oficjalnym kaligrafem papieża. Kalendarz ten wskazuje, jak zwycięskie chrześcijaństwo przystosowało się, przynajmniej na pewien czas, do ram uświęconych tradycją i jaką tolerancję wykazywały oficjalne środowiska rzymskie, które same częściowo były już pozyskane dla chrystianizmu, a nawet udało się im zjednać dla nowej wiary samego władcę. " 4."Słownik Symboli"-J. Tresidder "Choinka - Odrodzenie, a w szczególności ponowne pojawienie się światła. Ta solarna symbolika sięga wstecz co najmniej do rzymskich świąt Saturnaliów, gdy koniec starego roku i początek nowego celebrowano między innymi za pomocą dekoracji z zimozielonych roślin. Bardziej bezpośrednią poprzedniczką współczesnej, świątecznie przystrojonej choinki, jest jodła występująca w teutońskich obrzędach z okresu Świąt Bożego Narodzenia, obwieszona światłami; kładziono wokół niej dary ofiarne. W epoce wiktoriańskiej Anglia przejęła chrześcijańską tradycję bożonarodzeniowej choinki z Niemiec. Zawieszane na choinkach planety, gwiazdy i półksiężyce były kiedyś symbolami kosmicznymi. W dobie chrześcijańskiej światła i świece stały się symbolami duszy." "Dwanaście - U podstaw wyboru dwunastu dni Świąt Bożego Narodzenia [do Trzech Króli] tkwi symbolika kalendarzowa. Tradycja ta wywodzi się z pogańskich świąt obchodzonych z okazji zimowego przesilenia w grudniu, takich jak na przykład Saturnalia; każdy dzień symbolizuje tu kolejny miesiąc w roku."
"Jemioła - Płodność, ochrona, właściwości lecznicze, odrodzenie, nieśmiertelność. Jemioła jest magiczną 'złotą gałęzią' świata celtyckiego. Jako wiecznie zielony półpasożytniczy [rosnący na drzewach] krzew o żółtozielonych kwiatach i białych owocach przypominających jagody, symbolizowała niesłabnącą siłę życiową tych drzew okresowo tracących liście. Druidzi uważali jemiołę rosnącą na dębie (rzadko) za symbol żeńskiej płodności. Według rzymskiego autora, Pliniusza [Starszego (ok. 24 r. n.e.-79n.e.)], ścinali ją złotym sierpem szóstego dnia nowiu (prawdopodobnie z okazji celtyckiego Nowego Roku, rozpoczynającego się w listopadzie) i składali pod drzewem ofiarę z młodego białego byka. sok z owoców jemioły (utożsamiany z nasieniem drzewa oraz mocą i mądrością, jakie nasieniu przypisywano) zapobiegał, jak sądzono, bezpłodności i chorobom bydła. Przypisywano mu także inne właściwości lecznicze. Celtycki kult jemioły, zaszczepianej na drzewie, jak uważali Celtowie, przez piorun, mógł stanowić inspirację dla opowieści Wergiliusza w Eneidzie (ok. 29 r. p.n.e.-19 r. p.n.e.) o bezpiecznym przejściu Eneasza przez świat zmarłych dzięki trzymanej w ręku gałązce jemioły. Jemioła -"złota gałąź" życia - pojawia się w germańskim micie o Baldrze, bogu [między innymi wiosny], jako narzędzie śmierci, gdyż został on zabity gałęzią jemioły. To oczywiste odwrócenie jej symboliki jako talizmanu może oznaczać przejście od śmiertelności do nieśmiertelności za pośrednictwem świętej rośliny. Celtycka tradycja, jak się zdaje, dostarcza wyjaśnienia zwyczaju całowania się w Boże Narodzenie par pod wiszącą u sufitu jemiołą, pozwalając ów zwyczaj traktować jako wróżbę pomyślności."
"Ostrokrzew kolczasty - [W krajach anglosaskich] zimowy emblemat nadziei i radości. Był wśród innych wiecznie zielonych roślin, których gałązki niesiono w pochodach organizowanych w starożytnym Rzymie w czasie Saturnaliów. Współcześnie zrywanie tych gałązek z okazji świąt Bożego Narodzenia [i Nowego Roku] jest bardziej bezpośrednio związane z teutońskim zwyczajem dekorowania nimi domów w grudniu. w tradycji chrześcijańskiej ostrokrzew kolczasty wiąże się z Janem Chrzcicielem i męką Jezusa (kłujące liście i krwistoczerwone owoce)." Święta ustanowione przez Jezusa i apostołów Niestety niewiele chrześcijan zdaje sobie z tego sprawę, że większość symboli i świąt znanych nam jako chrześcijańskie ma swoje korzenie w praktykach pogańskich. Sam Jezus i apostołowie nie ustanowili jakiś konkretnych dni w roku, które należałoby celebrować. Dość jasno ujął to apostoł Paweł:
Rzymian 14:5-6 Jeden czyni różnicę między poszczególnymi dniami, drugi zaś uważa wszystkie za równe: niech się każdy trzyma swego przekonania. Kto przestrzega pewnych dni, przestrzega ich dla Pana, a kto jada wszystko - jada dla Pana. Bogu przecież składa dzięki. A kto nie jada wszystkiego - nie jada ze względu na Pana, i on również dzięki składa Bogu.
Nowy Testament ustanawia jedynie "święta" takie jak pamiątka ostatniej wieczerzy i chrzest osób, które świadomie uwierzyły w Boga, nie określa jednak dni roku, w których należy je obchodzić. Konkluzja W świetle wszystkich powyższych faktów widzimy, że nie ma absolutnie żadnych wątpliwości co do faktu, że obchodzenie Bożego Narodzenia wywodzi się bezpośrednio z kultów pogańskich i zostało wprowadzone w celu łatwiejszej konwersji pogan na chrześcijaństwo. Podobne pochodzenie ma choinka z doczepionymi do niej gwiazdami czy świecami, ostrokrzew, jemioła i wiele innych symboli, które można by długo wymieniać (istnieje przecież ogromna ilość praktyk związanych ze świętami takimi jak np. Wielkanoc czy Wszystkich Świętych). POSZUKAJ BO JA TO PRZECZYTAŁAM I COŚ TAM BYŁO TYLKO ZGUBIŁAM FAGMENT :(
2."Historia Chrześcijaństwa"-P. Johnson "Tak więc wyznawcy Izydy oddawali cześć Madonnie z dzieciątkiem, wyznawcy Attisa i Kybele obchodzili dzień krwawej ofiary i postu, po którym następowały Hilaria, święto zmartwychwstania i dzień radości, obchodzone 25 marca. Elitarni czciciele Mitry, wśród których było wielu wyższych oficerów, spożywali poświęcany posiłek. Możemy mieć niemal pewność co do tego, że Konstantyn był mitraistą i że wystawiony przez niego po nawróceniu łuk triumfalny był ofiarowany boskiemu Słońcu, albo "Słońcu niezwyciężonemu". Wielu chrześcijan nie czyniło wyraźnego rozróżnienia między własnym kultem a kultem Słońca. Mówili o Chrystusie "jadącym rydwanem po niebie"; odbywali nabożeństwa w niedzielę (ang. Sunday), klękali, kierując się ku wschodowi, i obchodzili swoje święto narodzenia 25 grudnia, w dniu narodzin słońca po zimowym przesileniu. Podczas późniejszych prześladowań, za cesarza Juliana, to pomieszanie kultów ułatwiło wielu chrześcijanom odstąpienie od wiary; biskup Troi (dziś Hissarlik w Turcji) wyznał cesarzowi, że zawsze sekretnie modlił się do słońca. Konstantyn nigdy nie zrezygnował z tego kultu, a jego symbol kazał tłoczyć na monetach. Niedzielę uczynił dniem odpoczynku, zamykając w tym dniu sądy i zakazując wykonywania jakichkolwiek zajęć poza pracami rolnymi. W nowo założonym mieście Konstantynopolu, wzniósł na forum posąg boskiego Słońca, noszący jego własne rysy; postawił też pomnik bogini-matki, Kybele, choć tę ostatnią kazał przedstawić w chrześcijańskim geście modlitewnym."
3."Cywilizacja wczesnego chrześcijaństwa"M. Simon "Wraz z astrologią i magią do kręgów wiernych przedostają się nie tylko pogańskie obyczaje, ale także pogańskie wierzenia. Kościół, nie mogąc wytępić radykalnie tych atawistycznych skłonności, starał się przynajmniej utrzymywać je w takich granicach i nadawać taki kierunek, żeby były możliwe do pogodzenia z ortodoksją chrześcijańską. Potępia wprawdzie bezapelacyjnie pogańskie wierzenia i praktyki, ale toleruje w schrystianizowanej formie niektóre symbole, a także niektóre święta zapożyczone bezpośrednio z pogaństwa. Wiemy już o szerokim rozpowszechnianiu się, przede wszystkim począwszy od wieku III, a dokładniej mówiąc od prób reformy religijnej podejmowanej przez Aureliana, kultu słonecznego wraz z jego implikacjami monoteistycznymi. W oparciu o spekulacje kultu Mitry, poprzez mnogość bogów i kultów, cesarz ten zmierzał do nadaniu jedności zamierającemu pogaństwu. Helios, Sol invictus, stanowi rdzeń teologii zarówno Juliana, jak i Aureliana. Na pewno niektórzy przywódcy pogaństwa mogli przez krótki czas żywić nadzieję, że chrystianizm pozwoli się włączyć w ów solarny monoteizm. Rzeczywiście, już w II wieku niektórzy pisarze chrześcijańscy, jak na przykład Justyn, czerpiąc z mesjanistycznej terminologii Biblii, nadawali Chrystusowi imię Słońca. Określenia Sol salutis albo Sol justitiae stają się potem częste w chrześcijańskim słownictwie. Prace archeologiczne podjęte niedawno w Watykanie dodały do tekstów literackich świadectwo sztuk plastycznych. Wydobyto na światło dzienne mozaikę, pochodzącą prawdopodobnie z końca III wieku, gdzie Chrystusa przedstawiono w postaci Heliosa powożącego kwadrygą. Ta mozaika i pokrewne jej zabytki pisemne świadczą o zbieżności pomiędzy słownictwem biblijnym stosowanym do Mesjasza a jednym z najsilniejszych prądów dewocji i myśli pogańskiej tej epoki. Mamy podstawy, aby sadzić, że ten drugi czynnik oddziaływał z równą siłą jak pierwszy. Był niewątpliwie decydujący w ukształtowaniu tej symboliki Chrystusa-Słońca. Był nim także w ustaleniu daty Bożego Narodzenia. W związku z kultem Mitry święto przesilenia zimowego nabierało w pogańskim kalendarzu coraz większego znaczenia. Dnia 25 grudnia, wraz z powrotem dłuższych dni, obchodzono Dies natalis Solis invicti. Kościół z całą świadomością postanowi w tym czasie obchodzić narodziny Zbawiciela, tego Solis salutis, które wzeszło, aby świat odkupić. Przedmiot czci się zmienił, ale data święta pozostała ta sama. Działanie pogańskich ram kultu słonecznego jest tak silne, że Kościół po schrystianizowaniu zimowego przesilenia łączy w tej samej symbolice również letnie przesilenie, poświęcone narodzinom Jana Chrzciciela, który zwiastował Mesjasza. Podobnie jak święte daty, tak w wielu przypadkach miejsca kultu pogańskiego zostały również, po nadaniu im nowego znaczenia, wchłonięte przez pobożną praktykę chrześcijańską. Często kościoły wyrastały na miejscach świątyń pogańskich. Ta trwałość lokalizacji kultu pomimo zmiany religii,często wielowiekowa, świadczy jednoczenie o sile reakcji atawistycznych która pobożność kolejnych pokoleń wiąże z jakimś jednym miejscem, oraz o adaptacyjnych zdolnościach Kościoła, który zgadzając się, aby wierni dalej gromadzili się w danym miejscu, potrafił w pewnym sensie wybrać mniejsze zło, aby uniknąć większego. Jest to ten sam proces, poświadczony mnóstwem przykładów, który osiedla świętych chrześcijańskich, mniej lub bardziej nieznanych, tam, gdzie przedtem oddawano cześć bóstwom pogańskim powszechnym czy też lokalnym. Odegrał on kapitalną rolę w powolnej i późnej chrystianizacji wsi, która nieraz musiała akceptować cześć oddawaną drzewu, kamieniowi albo źródłu, wyznaczając tylko nowych patronów. Tak więc nie tylko pogaństwo klasyczne czy wschodnie, lecz ukryte pod tymi rozwiniętymi formami antycznej religii stare kulty natury za pośrednictwem skromnych wiejskich sanktuariów narzucają chrześcijańskiej pobożności pewne ramy i praktykę. Oczywiście, charakter tych motywów kultowych zasadniczo zmienia się z chwilą, gdy następuje proces ich chrystianizacji. Pogańskie święta słoneczne nadają rytm czasowi gwiezdnemu i jego przemianom cyklicznym, jego wieczystym powrotom. Dla chrześcijaństwa przeciwnie, narodzenie Chrystusa oznacza absolutny początek, nadejście nowego czasu, który biegnie prostą linią aż do swego wypełnienia, aż do drugiej epifanii Chrystusa, do paruzji i wydarzeń ostatecznych. Ale nie oznacza to odrzucania cyklu pór roku. Można się zastanawiać, czy w umyśle przeciętnego chrześcijanina jeszcze występowała różnica między czasem astralnym, czyli naturalnym, a czasem zbawienia. Kościół zachował i ustalił ostatecznie tydzień siedmiodniowy który rozpowszechnił się stopniowo w całym cesarstwie w pierwszych stuleciach ery chrześcijańskiej. W tym wypadku niewątpliwie mógł również powoływać się na Biblię i stworzenie świata w ciągu sześciu dni, po których Bóg przez jeden dzień odpoczywał. Ponadto szedł tu po prostu za praktyką synagogalną, zastępując żydowski dzień święty, szabat, dniem Pańskim, dniem Zmartwychwstania. Ale jednoczenie - i zwyczaj ten przetrwał w niektórych językach do dnia dzisiejszego - w dalszym ciągu nazywał dni tygodnia imionami bóstw pogańskich, którym były poświęcone. Pod koniec IV wieku biskup Marcin z Bragi w Portugalii oburza się na ten obyczaj i piętnuje go jako bałwochwalczy: "Jednak grzeszą [...] i nie wierzą z całego serca według wiary Chrystusowej. Przeciwnie, wątpią na tyle, że nawet poszczególne dni tygodnia oznaczają imieniem demonów i mówią o dniu Marsa, Merkurego, Jowisza, Wenery i Saturna. Ci za nie stworzyli żadnego dnia, lecz byli to ludzie najgorsi, zbrodniczy w narodzie greckim." Ten sam biskup "religią diabelską" nazywa oddawanie czci kamieniom, drzewom, źródłom, zapalanie świec na rozdrożach, wróżby i przepowiadanie przyszłości, obchodzenie kalendów. Widzimy, jak uparte były stare praktyki, których pierwotne znaczenie utrzymuje się nawet jeszcze wtedy, gdy Kościół - co prawda bardzo powierzchownie schrystianizował je, jak w przypadku kultów natury, wiążąc je z chrześcijańskimi patronami. Przetrwał do naszych czasów nadzwyczaj interesujący dokument, który właśnie ilustruje to łączenie, a raczej wzajemne przenikanie się chrześcijaństwa i pogaństwa. Mowa o kalendarzu z roku 354, tak zwanym kalendarzu filokaleńskim, od imienia autora, Furiusza Dionizjusza Filokalusa. Podaje on listę świąt dorocznych, oficjalnie obchodzonych w tym czasie, ku czci cesarzy od Augusta do Konstancjusza; wyobrażono tam również siedem planet z oznaczeniem dni i godzin, którymi rządzą owe planety, i informacją o sprzyjającym lub nie sprzyjającym charakterze wpływów każdej z nich; znakom zodiaku towarzyszą wskazówki dotyczące prac, jakie można przedsięwziąć, gdy księżyc znajduje się w każdym z tych znaków; czas został tam podzielony częściowo według starego systemu rzymskiego, na tygodnie ośmiodniowe, a częściowo na planetarne tygodnie siedmiodniowe. Są tam wymienione igrzyska ku czci różnych bóstw pogańskich, wielkie święta pogaństwa klasycznego, na przykład lupercalia, oraz święta religii wschodnich, jak święta bogini Kybele w marcu i Izydy w marcu i październiku. Dzień 25 grudnia figuruje tam jako święto Słońca, Natalis Solis invicti. Wśród tego szczerze pogańskiego tekstu znajdujemy wykaz rocznic męczenników oraz listę biskupów rzymskich od św. Piotra do Liberiusza. Skomplikowany, żeby nie powiedzieć synkretyczny charakter tego dokumentu jest tym bardziej zastanawiający, że zredagowano go przy poparciu i na pewno z inicjatywy władz cesarskich oraz że jego kompilator był oficjalnym kaligrafem papieża. Kalendarz ten wskazuje, jak zwycięskie chrześcijaństwo przystosowało się, przynajmniej na pewien czas, do ram uświęconych tradycją i jaką tolerancję wykazywały oficjalne środowiska rzymskie, które same częściowo były już pozyskane dla chrystianizmu, a nawet udało się im zjednać dla nowej wiary samego władcę. "
4."Słownik Symboli"-J. Tresidder "Choinka - Odrodzenie, a w szczególności ponowne pojawienie się światła. Ta solarna symbolika sięga wstecz co najmniej do rzymskich świąt Saturnaliów, gdy koniec starego roku i początek nowego celebrowano między innymi za pomocą dekoracji z zimozielonych roślin. Bardziej bezpośrednią poprzedniczką współczesnej, świątecznie przystrojonej choinki, jest jodła występująca w teutońskich obrzędach z okresu Świąt Bożego Narodzenia, obwieszona światłami; kładziono wokół niej dary ofiarne. W epoce wiktoriańskiej Anglia przejęła chrześcijańską tradycję bożonarodzeniowej choinki z Niemiec. Zawieszane na choinkach planety, gwiazdy i półksiężyce były kiedyś symbolami kosmicznymi. W dobie chrześcijańskiej światła i świece stały się symbolami duszy." "Dwanaście - U podstaw wyboru dwunastu dni Świąt Bożego Narodzenia [do Trzech Króli] tkwi symbolika kalendarzowa. Tradycja ta wywodzi się z pogańskich świąt obchodzonych z okazji zimowego przesilenia w grudniu, takich jak na przykład Saturnalia; każdy dzień symbolizuje tu kolejny miesiąc w roku."