"jest taki dzień, najpiękniejszy dzień w roku..." - opowiadanie z elementami opisu.
Zgłoś nadużycie!
Jest taki dzień, dzień najpiękniejszy w całym roku, to dzień Wigilii. Dla Mnie jest to dzień najfajniejszy i najciekawszy oraz najpiękniejszy. Wtedy przystraja się choinkę, przygotowuje jedzenie, dom. W ten dzień spotyka się cała rodzina, gdy nadchodzi pierwsza gwiazdka zaczynamy składanie życzeń, potem jemy, a na koniec rozdajemy prezenty. Dzień, który jest najważniejszy, bo nie liczą się wszelkie spory i kłótnie, tylko zgoda i pokój. W dzień Wigilii jest spokój, zgoda i radość, bo w ten dzień Jezus się rodzi jak co roku w Stajence, który, gdy się rodzi, chce zbawić cały świat od zła i przykrości. Ten dzień jest najpiękniejszy, dlatego właśnie go opisałam.
0 votes Thanks 0
Nika20081
- Ależ jak to możliwe, powiedz, jak - że słońce wschodzi dziś dla nas dwóch, że obudziwszy się odnalazłam siebie przy twoim boku? Nie rozumiem, co się ze mną stało, gubię się... - Nie płacz, najdroższa, to takie proste - pokochałaś kobietę. I to nie stało się dziś ani wczoraj, ale lata przed moim pojawieniem się w twoim życiu, ukochana. Pokochałaś kobietę jeszcze zanim ujrzałaś świat, zanim zdałaś sobie sprawę, że istnieje cokolwiek poza miłością. Z pierwotnej euforii tego uczucia wyrwano cię do życia, aby oślepiające światło październikowej nocy kiedy przyszłaś na świat, wypaliło w tobie wszystkie wspomnienia. Jednak kto raz kochał, nigdy nie zapomni. Rosłaś w tęsknocie, w wewnętrznym żarze, który składałaś na karb młodości. Bólem istnienia nazywałaś przeczucie przeszłości, wiecznie żywej głęboko w tobie. Nocami śniłaś o przecudownym blasku, który nie oślepia, o białej gwieździe w świetle dnia, cieplejszej od słońca - budziłaś się, by odkryć, że dni są ciemne jak rozpacz, a słońce martwe. Tęskniłaś rozdzierająco za nią - tą jedyną - Agnieszką, Magdaleną, Pauliną, Marianną, Barbarą, Małgorzatą, Aleksandrą, Darią - którą kochałaś od zawsze. - Dziwne to wszystko, pokręcone - jakbym nie mogła się obudzić z najdłuższego snu. Każde twoje słowo kryje tysiąc metafor, dla mnie niepojętych, a jednak w jakiś zupełnie abstrakcyjny sposób wiem, że czuję dokładnie tak. Nie pojmuję tylko, jak mogłam znać cię tyle miesięcy i nie dostrzec, że to ty. Ty. Przecież to właśnie dziś czuję, że wszystko paradoksalnie wróciło do normy - na przekór zdrowemu rozsądkowi i wszelkim argumentom. Wiem, że będę musiała od teraz - wbrew całemu mojemu światu... I wiem, że nikt nie uwierzy w twoje słowa, które tylko do mnie - jedyne wytłumaczenie. A mimo to pierwszy raz budzę się bez wewnętrznego sprzeciwu na otaczającą rzeczywistość, na własną świadomość. Czy wiesz, że zabiłaś we mnie pragnienie śmierci? - Szsz... Sza, moja piękna księżniczko. Dziś wyjątkowo nie mówmy o śmierci - będzie jeszcze na to czas, bo pragnienie śmierci nie umiera nigdy. Lecz dziś jest najpiękniejszy dzień twojego życia, nie będzie więcej takich dni, kochanie. To jedna jedyna chwila bez bólu, kiedy wkraczasz czysta i spełniona do krainy wspomnień z wieczności przed twoim światem, przed wszelkim życiem. W tym jednym jedynym momencie istnieje bóg - czujesz, że jest przy tobie, słońce? On czekał martwy całą wieczność na ten dzień, by dokładnie raz w dziejach świata zmartwychwstać na krótką na mgnienie oka chwilę; dziś nie ma śmierci, nie mówmy więc o niej. Dziś nie wzywasz ani nie czekasz, to pierwszy i jedyny dzień twojego Życia. Chodź, stań przed lustrem. Spójrz, jak przez noc rozkwitła twoja doskonałość. Jesteś jak kwiat agawy - zniewalasz wszystkich swym pięknem i doprowadzasz do obłędu, hipnotyzujesz i bierzesz w posiadanie, a następnej nocy więdniesz na zawsze, by miłosiernie pozwolić odejść im wszystkim. - Nie wierzę w to, że umrę. - Wyryj w pamięci ten obraz - nigdzie indziej go nie zapiszesz, wiem, sama próbowałam. Już jutro nie będziesz wierzyć, że Zyłaś - wspomnienie tej chwili głęboko w tobie pozostanie jedynym świadectwem. Musi dodawać ci sił na resztę życia - życia z nieubłaganą świadomością, że twoje najszczęśliwsze lata już za tobą. Ukojenie płynące z tego jednego obrazu musi ratować cię pewnością, że choć przeżyłaś wszystkie te lata w jeden dzień, było warto. Ale nie bój się, tak będzie. Nie lękaj się, nigdy nie będziesz żałować dzisiejszej nocy. Tymczasem chodźmy, dziś jesteś królową całego świata, wszechwiedzącą i wszechmogącą - tylko dziś i aż dziś - ty, cudowna bogini mych snów. Ty, która pokochałaś kobietę.
- Nie płacz, najdroższa, to takie proste - pokochałaś kobietę. I to nie stało się dziś ani wczoraj, ale lata przed moim pojawieniem się w twoim życiu, ukochana. Pokochałaś kobietę jeszcze zanim ujrzałaś świat, zanim zdałaś sobie sprawę, że istnieje cokolwiek poza miłością. Z pierwotnej euforii tego uczucia wyrwano cię do życia, aby oślepiające światło październikowej nocy kiedy przyszłaś na świat, wypaliło w tobie wszystkie wspomnienia. Jednak kto raz kochał, nigdy nie zapomni. Rosłaś w tęsknocie, w wewnętrznym żarze, który składałaś na karb młodości. Bólem istnienia nazywałaś przeczucie przeszłości, wiecznie żywej głęboko w tobie. Nocami śniłaś o przecudownym blasku, który nie oślepia, o białej gwieździe w świetle dnia, cieplejszej od słońca - budziłaś się, by odkryć, że dni są ciemne jak rozpacz, a słońce martwe. Tęskniłaś rozdzierająco za nią - tą jedyną - Agnieszką, Magdaleną, Pauliną, Marianną, Barbarą, Małgorzatą, Aleksandrą, Darią - którą kochałaś od zawsze.
- Dziwne to wszystko, pokręcone - jakbym nie mogła się obudzić z najdłuższego snu. Każde twoje słowo kryje tysiąc metafor, dla mnie niepojętych, a jednak w jakiś zupełnie abstrakcyjny sposób wiem, że czuję dokładnie tak. Nie pojmuję tylko, jak mogłam znać cię tyle miesięcy i nie dostrzec, że to ty. Ty. Przecież to właśnie dziś czuję, że wszystko paradoksalnie wróciło do normy - na przekór zdrowemu rozsądkowi i wszelkim argumentom. Wiem, że będę musiała od teraz - wbrew całemu mojemu światu... I wiem, że nikt nie uwierzy w twoje słowa, które tylko do mnie - jedyne wytłumaczenie. A mimo to pierwszy raz budzę się bez wewnętrznego sprzeciwu na otaczającą rzeczywistość, na własną świadomość. Czy wiesz, że zabiłaś we mnie pragnienie śmierci?
- Szsz... Sza, moja piękna księżniczko. Dziś wyjątkowo nie mówmy o śmierci - będzie jeszcze na to czas, bo pragnienie śmierci nie umiera nigdy. Lecz dziś jest najpiękniejszy dzień twojego życia, nie będzie więcej takich dni, kochanie. To jedna jedyna chwila bez bólu, kiedy wkraczasz czysta i spełniona do krainy wspomnień z wieczności przed twoim światem, przed wszelkim życiem. W tym jednym jedynym momencie istnieje bóg - czujesz, że jest przy tobie, słońce? On czekał martwy całą wieczność na ten dzień, by dokładnie raz w dziejach świata zmartwychwstać na krótką na mgnienie oka chwilę; dziś nie ma śmierci, nie mówmy więc o niej. Dziś nie wzywasz ani nie czekasz, to pierwszy i jedyny dzień twojego Życia. Chodź, stań przed lustrem. Spójrz, jak przez noc rozkwitła twoja doskonałość. Jesteś jak kwiat agawy - zniewalasz wszystkich swym pięknem i doprowadzasz do obłędu, hipnotyzujesz i bierzesz w posiadanie, a następnej nocy więdniesz na zawsze, by miłosiernie pozwolić odejść im wszystkim.
- Nie wierzę w to, że umrę.
- Wyryj w pamięci ten obraz - nigdzie indziej go nie zapiszesz, wiem, sama próbowałam. Już jutro nie będziesz wierzyć, że Zyłaś - wspomnienie tej chwili głęboko w tobie pozostanie jedynym świadectwem. Musi dodawać ci sił na resztę życia - życia z nieubłaganą świadomością, że twoje najszczęśliwsze lata już za tobą. Ukojenie płynące z tego jednego obrazu musi ratować cię pewnością, że choć przeżyłaś wszystkie te lata w jeden dzień, było warto. Ale nie bój się, tak będzie. Nie lękaj się, nigdy nie będziesz żałować dzisiejszej nocy. Tymczasem chodźmy, dziś jesteś królową całego świata, wszechwiedzącą i wszechmogącą - tylko dziś i aż dziś - ty, cudowna bogini mych snów. Ty, która pokochałaś kobietę.