znalazłam sie wnieznacznej sytuacji.jest noc w dodatku ciemno,dokąd iśc?co zrobić?niemam telefonu a przecież potrzebuje pomocy.jedynym rozwiazaniem bedzie jak zrobie szałas i przenocuje do rana.niestety strach nie daje mi żadnych możliwych rozwiązań.może pójde przed siebie pamietam zasade mojego dziadka ze z kazdej sytuacji jest wyjscie.podjąłem decyzje ide naprzód nie jest łatwo.po przejściu kilku metrów nie mogę iść dalej jest zimno brakuje mi sił.usiąde pod drzewem i przemyśle jeszcze raz tą sytuacje ..nagle potknąłem sie i upadłem na siano,jak sie rano okazało ktos dokarmia zwierzyne leśną.połorzyłem sie na sianie zakopałem sie mozliwie jak najgłebiej i tak mocno zasnąłem że zbudził mnie poranek.jak sie okazało byłem blisko domów.
W tej chwili jestem w lesie. Dookoła jest ciemno i cicho. Trochę się boję. Co jakiś czas przechodzą mnie dreszcze ze strachu i z zimna.
Jest noc. Księżyc na szczęście oświetla mi drogę, chociaż i tak nie wiem jak mam dojść do domu.
Czuję, jak chodzą po mnie mrówki. Drzewa wyglądają jak potwory ze strasznymi twarzami. Trzęsę się ze strachu. Bóg chociał, żebym akurat dzisiaj nie wziął ze sobą telefonu. Zadzwoniłbym do mamy i powiedział jej, żeby mnie stąd zabrała. W ciemności widzę tylko drzewa, księżyc, a niestety, ledwo widzę drogę. Gdyby chociaż był dzień! Przypomniałaby mi się droga, ponieważ tydzień temu byłem tu z rodzicami na pikniku. Założę się, że rodzice strasznie się o mnie martwią, a mama i babcia siędzą pod drzwiami i płaczą. Tata pewnie już wyszedł mnie szukać. Jedyne, co ja mogę robić, to iść przed siebie. Nie pomagają mi w tym zwierzęta leśne, które dosyć często huczą i wyją, co wzmaga we mnie niepokój. Pewnie i tak dostanę lanie w domu za ,,wyjście na spacerek". Nagle wpadam do jakiegoś dołka i przypomina mi się, że w drodze na piknik też do niego wpadłem. Jestem już niedaleko! Nadal się boję.
Nagle zauważam światło latarki. Po paru sekundach orientuję się, że to mój tata z mamą mnie szukają. Bignę do nich z otwartymi ramionami. Tata na mnie krzyczy, a mama płacze z wzruszenia. To był niesamowity dzień!!!!!
znalazłam sie wnieznacznej sytuacji.jest noc w dodatku ciemno,dokąd iśc?co zrobić?niemam telefonu a przecież potrzebuje pomocy.jedynym rozwiazaniem bedzie jak zrobie szałas i przenocuje do rana.niestety strach nie daje mi żadnych możliwych rozwiązań.może pójde przed siebie pamietam zasade mojego dziadka ze z kazdej sytuacji jest wyjscie.podjąłem decyzje ide naprzód nie jest łatwo.po przejściu kilku metrów nie mogę iść dalej jest zimno brakuje mi sił.usiąde pod drzewem i przemyśle jeszcze raz tą sytuacje ..nagle potknąłem sie i upadłem na siano,jak sie rano okazało ktos dokarmia zwierzyne leśną.połorzyłem sie na sianie zakopałem sie mozliwie jak najgłebiej i tak mocno zasnąłem że zbudził mnie poranek.jak sie okazało byłem blisko domów.
W tej chwili jestem w lesie. Dookoła jest ciemno i cicho. Trochę się boję. Co jakiś czas przechodzą mnie dreszcze ze strachu i z zimna.
Jest noc. Księżyc na szczęście oświetla mi drogę, chociaż i tak nie wiem jak mam dojść do domu.
Czuję, jak chodzą po mnie mrówki. Drzewa wyglądają jak potwory ze strasznymi twarzami. Trzęsę się ze strachu. Bóg chociał, żebym akurat dzisiaj nie wziął ze sobą telefonu. Zadzwoniłbym do mamy i powiedział jej, żeby mnie stąd zabrała. W ciemności widzę tylko drzewa, księżyc, a niestety, ledwo widzę drogę. Gdyby chociaż był dzień! Przypomniałaby mi się droga, ponieważ tydzień temu byłem tu z rodzicami na pikniku. Założę się, że rodzice strasznie się o mnie martwią, a mama i babcia siędzą pod drzwiami i płaczą. Tata pewnie już wyszedł mnie szukać. Jedyne, co ja mogę robić, to iść przed siebie. Nie pomagają mi w tym zwierzęta leśne, które dosyć często huczą i wyją, co wzmaga we mnie niepokój. Pewnie i tak dostanę lanie w domu za ,,wyjście na spacerek". Nagle wpadam do jakiegoś dołka i przypomina mi się, że w drodze na piknik też do niego wpadłem. Jestem już niedaleko! Nadal się boję.
Nagle zauważam światło latarki. Po paru sekundach orientuję się, że to mój tata z mamą mnie szukają. Bignę do nich z otwartymi ramionami. Tata na mnie krzyczy, a mama płacze z wzruszenia. To był niesamowity dzień!!!!!
LIczę na najlepszą odpowiedź!!!!!