Jeden dzień z życia Ebenezera scrooge'a-reportaż pilne !!
edyta1995r
Każdy z nas lubi Boże Narodzenie. To najpiękniejsze święta w roku. W tym magicznym okresie w domach panuje miłość. Narodziny Jezusa to czas cudów, które naprawdę mogą się wydarzyć. Postaram się to udowodnić historią niejakiego Ebenezera Scrooge’a, który jest właścicielem kantoru „Marley & Scrooge”. Jeszcze do niedawna uchodził za złego chciwego i surowego finansistę. Jak w takim razie doszło do tego, że postrach Londynu, człowiek o kamiennym sercu jest dziś kimś zupełnie innym? Co wpłynęło na tak ogromną przemianę? Postanowiłam, że złoże panu Scrooge’owi wizytę. Pojechałam do jego domu, który znajdował się kilometr od Londynu. Kiedy razem z ekipą dojeżdżamy na miejsce, naszym oczom ukazuje się piękna willa z wielkim ogrodem. Z domu wychodzi dwóch mężczyzn. „Pani pewnie do Ebenezera! Właśnie wyczekuje na panią. Kiedy pani z nim porozmawia nie uwierzy pani, że on się tak zmienił. Właśnie dał nam czek na dwa tysiące funtów. A to wszystko na sierociniec. To po prostu nie do uwierzenia!” Drzwi otworzył mi wysoki lekko przygarbiony mężczyzna w podeszłym wieku. „Oh! Witam serdecznie! Pani pewnie miała ze mną przeprowadzić wywiad. Zapraszam serdecznie. Proszę się rozgościć! Ja naparze herbaty.” Tak uprzejmie powitana weszłam do ogromnego salonu. A Scrooge poszedł zaparzyć herbaty. Wraca z herbatą i ciastkami, siada w fotelu i mówi: „Możemy zaczynać”. Ja wyjęłam swój notes i zadałam Ebenezerowi pierwsze pytanie. Jaki był pan w stosunku do pracowników przed zmianą? „Moim pracownikiem był Bob Cratchit. Jest to człowiek biedny, który ma na utrzymaniu wielodzietną rodzinę. Ma też chorego syna Toma. Jest bardzo porządnym człowiekiem. Nigdy nie powiedział na mnie złego słowa, choć ja nieraz go obrażałem. Żałuję tego naprawdę bardzo. Nie mogę sobie wybaczyć, że mogłem być tak podły zarówno do niego jak i do innych.” Gdy słucham słów Scrooge’a zauważam w jego oczach łzy. Ebenezer Scrooge, jeszcze do niedawna zimny egoista nie lubiący nikogo poza sobą. Wśród Londyńczyków uważany za bezdusznego człowieka. Dziś odmieniony na lepsze udziela mi wywiadu. „Tak, ma pani rację, byłem bezdusznym draniem. Ludzie nazywali mnie chciwym i chytrym, łapczywym starym grzesznikiem, który dusił i obdzierał ze skóry swoje ofiary. Taki byłem. Kiedyś w sklepie słyszałem rozmowę dwóch kobiet, które nazwały mnie starym kutwą, który nie powinien się nigdy urodzić. Nie było to mile, ale nie przejąłem się tym bo wiedziałem co myślą o mnie ludzie”. Scroge pije herbatę i ociera pot ze swej starej pokrytej zmarszczkami twarzy. Czy rzeczywiście po tej nocy zmienił się pan na lepsze zapytałam? „Tak, można by powiedzieć, że narodziłem się drugi raz. Po tej przemianie czuję się znacznie lepiej niż poprzednio. Wreszcie odnalazłem radość i sens życia”. Na ustach Scrooge’a pojawia się uśmiech. To zaskakujące! Taka ogromna zmiana w tak krótkim czasie. Co skłoniło pana do takiej metamorfozy? „Hmmm… Postaram się w skrócie opowiedzieć. Zmieniłem się dzięki mojemu zmarłemu znajomemu Jakubowi, którego duch odwiedził mnie w Boże Narodzenie. To on skłonił mnie do przemyślenia swojego życia. Uświadomił mi, że zamiast interesom i pieniądzom swoje życie powinienem był poświęcić ludzkości. Powinienem był też poświęcić pracy dobroczynnej, okazywać bliskim miłosierdzie, wyrozumiałość i życzliwość. Jakub kiedy odchodził powiedział, że odwiedzą mnie trzy duchy. Byłem zaszokowany tym, co usłyszałem. Ale to okazało się być prawdą. Odwiedziły mnie duchy przeszłych, teraźniejszych i przyszłych świąt Bożego Narodzenia. To wizja wydarzeń miejsc, które pokazały mi te duchy i pouczeń jakich mi udzieliły odmieniło się moje życie. To dzięki tym duchom narodziłem się na nowo”. Scrooge zaczyna spacerować po salonie. A dlaczego był pan samolubnym człowiekiem? „Spodziewałem się takiego pytania z pani strony. Dlaczego taki byłem? Hmmm… Wiele było powodów, przez które byłem jaki byłem, miedzy innymi to, że miałem nieszczęśliwe dzieciństwo. Ojciec mnie nie kochał, pił i rzadko kiedy bywał w domu, mama zmarła kiedy byłem jeszcze niemowlęciem. A ojca nie interesowały moje problemy. Nie miałem się komu wyżalić, nie miałem się komu wypłakać. Jedynym moim oparciem była siostra, ale i ona zmarła. Teraz jedyną moją rodziną jest Fred. Ale mimo to, że jest Fred stałem się samotnym człowiekiem i to też sprawiło, że stałem się ponury i samolubny. Zadawałam jeszcze dużo pytań, na które Scrooge odpowiadał dwie godziny. Odpowiadając mi na pytania ten do niedawna człowiek o kamiennym sercu zaczął płakać jak dziecko. Na koniec powiedział „ Mimo, że jestem już stary, to staram się naprawiać wszystkie swoje błędy. Dałem dużo pieniędzy na sierociniec, szpital i dom opieki społecznej. Pomogłem Fredowi spłacić długi. Sfinansowałem leczenie syna mojego pracownika Boba. Nawet nie wyobrażałem sobie ile radości może sprawiać pomaganie innym. Wreszcie jestem szczęśliwy!” Historia, którą opisałam jest nietypowa, ale prawdziwa. Jest to pouczenie dla nas, ze nie wolno nam spisywać nikogo na straty. Bo nawet najgorszy człowiek może się zmienić na lepsze, a przykładem tego jest Ebenezer Scrooge. I pamiętajmy lepiej późno niż wcale.
Postanowiłam, że złoże panu Scrooge’owi wizytę. Pojechałam do jego domu, który znajdował się kilometr od Londynu. Kiedy razem z ekipą dojeżdżamy na miejsce, naszym oczom ukazuje się piękna willa z wielkim ogrodem.
Z domu wychodzi dwóch mężczyzn. „Pani pewnie do Ebenezera! Właśnie wyczekuje na panią. Kiedy pani z nim porozmawia nie uwierzy pani, że on się tak zmienił. Właśnie dał nam czek na dwa tysiące funtów. A to wszystko na sierociniec. To po prostu nie do uwierzenia!”
Drzwi otworzył mi wysoki lekko przygarbiony mężczyzna w podeszłym wieku. „Oh! Witam serdecznie! Pani pewnie miała ze mną przeprowadzić wywiad. Zapraszam serdecznie. Proszę się rozgościć! Ja naparze herbaty.” Tak uprzejmie powitana weszłam do ogromnego salonu. A Scrooge poszedł zaparzyć herbaty. Wraca z herbatą i ciastkami, siada w fotelu i mówi: „Możemy zaczynać”. Ja wyjęłam swój notes i zadałam Ebenezerowi pierwsze pytanie. Jaki był pan w stosunku do pracowników przed zmianą? „Moim pracownikiem był Bob Cratchit. Jest to człowiek biedny, który ma na utrzymaniu wielodzietną rodzinę. Ma też chorego syna Toma. Jest bardzo porządnym człowiekiem. Nigdy nie powiedział na mnie złego słowa, choć ja nieraz go obrażałem. Żałuję tego naprawdę bardzo. Nie mogę sobie wybaczyć, że mogłem być tak podły zarówno do niego jak i do innych.”
Gdy słucham słów Scrooge’a zauważam w jego oczach łzy. Ebenezer Scrooge, jeszcze do niedawna zimny egoista nie lubiący nikogo poza sobą. Wśród Londyńczyków uważany za bezdusznego człowieka. Dziś odmieniony na lepsze udziela mi wywiadu. „Tak, ma pani rację, byłem bezdusznym draniem. Ludzie nazywali mnie chciwym i chytrym, łapczywym starym grzesznikiem, który dusił i obdzierał ze skóry swoje ofiary. Taki byłem. Kiedyś w sklepie słyszałem rozmowę dwóch kobiet, które nazwały mnie starym kutwą, który nie powinien się nigdy urodzić. Nie było to mile, ale nie przejąłem się tym bo wiedziałem co myślą o mnie ludzie”. Scroge pije herbatę i ociera pot ze swej starej pokrytej zmarszczkami twarzy. Czy rzeczywiście po tej nocy zmienił się pan na lepsze zapytałam? „Tak, można by powiedzieć, że narodziłem się drugi raz. Po tej przemianie czuję się znacznie lepiej niż poprzednio. Wreszcie odnalazłem radość i sens życia”. Na ustach Scrooge’a pojawia się uśmiech. To zaskakujące! Taka ogromna zmiana w tak krótkim czasie. Co skłoniło pana do takiej metamorfozy? „Hmmm… Postaram się w skrócie opowiedzieć. Zmieniłem się dzięki mojemu zmarłemu znajomemu Jakubowi, którego duch odwiedził mnie w Boże Narodzenie. To on skłonił mnie do przemyślenia swojego życia. Uświadomił mi, że zamiast interesom i pieniądzom swoje życie powinienem był poświęcić ludzkości. Powinienem był też poświęcić pracy dobroczynnej, okazywać bliskim miłosierdzie, wyrozumiałość i życzliwość. Jakub kiedy odchodził powiedział, że odwiedzą mnie trzy duchy. Byłem zaszokowany tym, co usłyszałem. Ale to okazało się być prawdą. Odwiedziły mnie duchy przeszłych, teraźniejszych i przyszłych świąt Bożego Narodzenia. To wizja wydarzeń miejsc, które pokazały mi te duchy i pouczeń jakich mi udzieliły odmieniło się moje życie. To dzięki tym duchom narodziłem się na nowo”. Scrooge zaczyna spacerować po salonie. A dlaczego był pan samolubnym człowiekiem? „Spodziewałem się takiego pytania z pani strony. Dlaczego taki byłem? Hmmm… Wiele było powodów, przez które byłem jaki byłem, miedzy innymi to, że miałem nieszczęśliwe dzieciństwo. Ojciec mnie nie kochał, pił i rzadko kiedy bywał w domu, mama zmarła kiedy byłem jeszcze niemowlęciem. A ojca nie interesowały moje problemy. Nie miałem się komu wyżalić, nie miałem się komu wypłakać. Jedynym moim oparciem była siostra, ale i ona zmarła. Teraz jedyną moją rodziną jest Fred. Ale mimo to, że jest Fred stałem się samotnym człowiekiem i to też sprawiło, że stałem się ponury i samolubny. Zadawałam jeszcze dużo pytań, na które Scrooge odpowiadał dwie godziny. Odpowiadając mi na pytania ten do niedawna człowiek o kamiennym sercu zaczął płakać jak dziecko. Na koniec powiedział „ Mimo, że jestem już stary, to staram się naprawiać wszystkie swoje błędy. Dałem dużo pieniędzy na sierociniec, szpital i dom opieki społecznej. Pomogłem Fredowi spłacić długi. Sfinansowałem leczenie syna mojego pracownika Boba. Nawet nie wyobrażałem sobie ile radości może sprawiać pomaganie innym. Wreszcie jestem szczęśliwy!”
Historia, którą opisałam jest nietypowa, ale prawdziwa. Jest to pouczenie dla nas, ze nie wolno nam spisywać nikogo na straty. Bo nawet najgorszy człowiek może się zmienić na lepsze, a przykładem tego jest Ebenezer Scrooge. I pamiętajmy lepiej późno niż wcale.