Jako że punktów jest dużo oczekuje długiego , rozwiniętego opowiadania. Wszystke nie spełniające moich wymogów opowiadania będą usuwane.
"Napisz opowiadanie z dialogiem obrazujące prawdę , że "Człowiek jest tyle wart ile dobrego uczynił dla swoich bliźnich".
WielkaNiewiadoma23
Agata była uczennicą pierwszej klasy szkoły średniej. Chodziła do jednego z bardziej elitarnych liceów w swoim mieście. W domu Agaty nie było biedy - jej rodzice, urzędnicy, zarabiali na tyle dużo, aby starczyło i na życie, i na drobne przyjemności. Dziewczyna w swojej klasie miała dwie dobre koleżanki - czasem nazywała je przyjaciółkami. Iza i Oliwia znały się już od wielu lat, ale przyjęły do swojej paczki nowo poznaną Agatę. Wszyscy z ich otoczenia uważali, że taka przyjaźń zdarza się naprawdę rzadko. Iza była bogatym, trochę rozpieszczonym dzieckiem. Jej tata był maklerem giełdowym, mama posiadała sieć sklepów z ubraniami. Na osiemnaste urodziny obiecali rodzice Izie własny samochód. Praktycznie codziennie dziewczyna dostawała jakieś nowe ubranie lub modny dodatek. Oliwia natomiast pochodziła z biednej rodziny, ale starała się to ukryć. Nawet Iza nie wiedziała, że na pozór drogie ubrania przyjaciółki były zwykłymi, targowymi podróbami. Jej tata pracował na budowie, a mama zajmowała się młodszym rodzeństwem. Agata, w przeciwieństwie do Izy, widziała jednak, że Oliwia nie jest z nimi do końca szczera. Pewnego dnia postanowiła sprawdzić, czy ma rację. Od jakiegoś czasu Oliwka chwaliła się, że przeprowadza się do nowego, pięknego domu z basenem. Powiedziała koleżankom, że zobaczą go dopiero po przeprowadzce. Był wtorek, po szkole Oliwia miała się wybrać na budowę do swojego nowego domu. Agata, nic nie mówiąc Izce, postanowiła samotnie śledzić przyjaciółkę. Zaraz po ostatnim dzwonku poszła za Oliwią. Ku jej zdziwieniu okazało się, że owszem - poszła na budowę domu, ale... Agaty. Aga bowiem niedawno dowiedziała się, że jej rodzice, zaoszczędzając trochę pieniędzy, postanowili przenieść się z ciasnego mieszkania w bloku do ładnego, dużego domu na przedmieściach. Nie miała jednak pojęcia, że tata jej przyjaciółki jest jednym z pracujących na budowie. Agata nie wiedziała co ma zrobić. Ujawnić się? Oliwia mogłaby się domyśleć, że tamta ją śledziła. Mimo obaw postanowiła podejść do przyjaciółki. - Oliwka, co tu robisz? - zapytała, starając się naśladować zaciekawienie. Oliwia odwróciła się i przerażona widokiem przyjaciółki zdołała odbąknąć: - A...Agata? A Ty? Ja tu... przyszłam zobaczyć, jak się buduje mój nowy dom. - Oliwka, słuchaj... nie wiem, co się dzieje, ale wiesz... to tak właściwie mój dom i... - nie dokończyła Agata, bo przyjaciółka jej przerwała spokojnie: - Nie, coś Ci się musiało pomylić. Ja tu będę mieszkać. To mój dom. Mój! - krzyknęła głośno. Usłyszał to jej ojciec i podszedł do dziewczyn. - Agata, jak miło Cię widzieć! Przyszłaś z Oliwką odwiedzić mnie w pracy? Budujemy dom dla jakichś ludzi z miasta. Ehh, niektórzy to mają pieniądze, a ja to chyba do końca życia będę w tej kawalerce z dzieciakami! - machnął ręką i wrócił do pracy. Agata spojrzała na Oliwię. Jej przyjaciółka była cała czerwona. Odwróciła się na pięcie i zaczęła biec. Agata dogoniła ją, złapała za ramię i zapytała: - Co jest grane? Oliwia wybuchnęła płaczem. Agata przytuliła przyjaciółkę i powtórzyła swoje pytanie. Przez łzy Oliwia zaczęła mówić: - Iza... ona zawsze była taka bogata, miała wszystko. Ja... mieszkam w małej kawalerce z rodzicami i dwójką młodszego rodzeństwa. Starcza nam tylko na jedzenie. Ubrania kupuję używane albo na targu.. dorabiam tam też po lekcjach, dlatego tak źle idzie mi w szkole, nie mam kiedy się uczyć. Opowiadam każdemu, że to przez imprezy i zakupy, wstyd mi. Nie mam kieszonkowego, nie mam żadnej kasy, pomagam rodzicom jak mogę... Wstyd mi, wstyd, ale co mam robić? Iza wciąż narzeka na "biedaków" naokoło... A mi tak źle tego słuchać! - po tych słowach Oliwia zaczęła szlochać jeszcze bardziej. - Na pewno nie jest tak, jak myślisz... - bez przekonania powiedziała Agata. Wiedziała, jaki stosunek dla biedniejszych ma, niestety, Izka. Uważała ich za kogoś gorszego i trudno było sobie Agacie wyobrazić, że zaakceptuje kłamstwo Oliwki. Zaproponowała przyjaciółce jednak, żeby powiedziały Izce prawdę. Następnego dnia w szkole podeszły do Izy. Porównywała ona właśnie ceny najnowszych perfum Chanel w internetowych drogeriach. - Cholera jasna! Powariowali chyba, nie zapłacę im 600 złotych! Gratisy. 5 stów to max. - krzyknęła na widok przyjaciółek. - Iza, jest taka sprawa, bo ja... - zaczęła Oliwka. - Co, nie możesz iść jutro na shopping? Ol, obiecałaś! Miałyśmy kupić sobie te super spodnie w Lee. Są w przecenie! 300 złotych, przecież to prawie darmo! - wybuchnęła Iza. Dla Agaty było to już zbyt wiele. - POSŁUCHAJ NAS! - krzyknęła. Iza zamilkła. Dziewczyny opowiedziały jej całą historię. Po wszystkim nie powiedziała do nich ani słowa. Po prostu wstała i wyszła. - A nie mówiłam... - zaczęła zrezygnowana Oliwia. - Poczekaj chwilę - powiedziała Agata. Pobiegła za Izką. I zapytała jej, co ona wyprawia. Iza krzyknęła tylko, żeby dały jej święty spokój, bo ona biedaków nie potrzebuje. Od tej chwili Agata postanowiła, że za wszelką cenę pomoże Oliwce. Jej ciocia, która miała drogerię, szukała akurat kogoś do pracy w weekendy i co drugi dzień w tygodniu. Proponowała nie tylko wysoki zarobek, ale też darmowe kosmetyki. Z radością przyjęła do pracy Oliwię. W pozostałe dni Agata z Oliwią wspólnie zajmowały się jej młodszym rodzeństwem, aby mama Oliwii mogła podjąć pracę. I tak Oliwia przekonała się, która z jej dawnych przyjaciółek znaczyła więcej. Wiedziała już, że to nie dawna "przyjaźń" z Izą była czymś pięknym, na czym mogła polegać. Zdawała sobie sprawę, jak dobrym człowiekiem jest Agata i w głębi duszy była jej wdzięczna do końca życia.
Iza była bogatym, trochę rozpieszczonym dzieckiem. Jej tata był maklerem giełdowym, mama posiadała sieć sklepów z ubraniami. Na osiemnaste urodziny obiecali rodzice Izie własny samochód. Praktycznie codziennie dziewczyna dostawała jakieś nowe ubranie lub modny dodatek.
Oliwia natomiast pochodziła z biednej rodziny, ale starała się to ukryć. Nawet Iza nie wiedziała, że na pozór drogie ubrania przyjaciółki były zwykłymi, targowymi podróbami. Jej tata pracował na budowie, a mama zajmowała się młodszym rodzeństwem. Agata, w przeciwieństwie do Izy, widziała jednak, że Oliwia nie jest z nimi do końca szczera.
Pewnego dnia postanowiła sprawdzić, czy ma rację. Od jakiegoś czasu Oliwka chwaliła się, że przeprowadza się do nowego, pięknego domu z basenem. Powiedziała koleżankom, że zobaczą go dopiero po przeprowadzce.
Był wtorek, po szkole Oliwia miała się wybrać na budowę do swojego nowego domu. Agata, nic nie mówiąc Izce, postanowiła samotnie śledzić przyjaciółkę. Zaraz po ostatnim dzwonku poszła za Oliwią. Ku jej zdziwieniu okazało się, że owszem - poszła na budowę domu, ale... Agaty. Aga bowiem niedawno dowiedziała się, że jej rodzice, zaoszczędzając trochę pieniędzy, postanowili przenieść się z ciasnego mieszkania w bloku do ładnego, dużego domu na przedmieściach. Nie miała jednak pojęcia, że tata jej przyjaciółki jest jednym z pracujących na budowie.
Agata nie wiedziała co ma zrobić. Ujawnić się? Oliwia mogłaby się domyśleć, że tamta ją śledziła. Mimo obaw postanowiła podejść do przyjaciółki.
- Oliwka, co tu robisz? - zapytała, starając się naśladować zaciekawienie. Oliwia odwróciła się i przerażona widokiem przyjaciółki zdołała odbąknąć:
- A...Agata? A Ty? Ja tu... przyszłam zobaczyć, jak się buduje mój nowy dom.
- Oliwka, słuchaj... nie wiem, co się dzieje, ale wiesz... to tak właściwie mój dom i... - nie dokończyła Agata, bo przyjaciółka jej przerwała spokojnie:
- Nie, coś Ci się musiało pomylić. Ja tu będę mieszkać. To mój dom. Mój! - krzyknęła głośno. Usłyszał to jej ojciec i podszedł do dziewczyn.
- Agata, jak miło Cię widzieć! Przyszłaś z Oliwką odwiedzić mnie w pracy? Budujemy dom dla jakichś ludzi z miasta. Ehh, niektórzy to mają pieniądze, a ja to chyba do końca życia będę w tej kawalerce z dzieciakami! - machnął ręką i wrócił do pracy.
Agata spojrzała na Oliwię. Jej przyjaciółka była cała czerwona. Odwróciła się na pięcie i zaczęła biec. Agata dogoniła ją, złapała za ramię i zapytała:
- Co jest grane?
Oliwia wybuchnęła płaczem. Agata przytuliła przyjaciółkę i powtórzyła swoje pytanie. Przez łzy Oliwia zaczęła mówić:
- Iza... ona zawsze była taka bogata, miała wszystko. Ja... mieszkam w małej kawalerce z rodzicami i dwójką młodszego rodzeństwa. Starcza nam tylko na jedzenie. Ubrania kupuję używane albo na targu.. dorabiam tam też po lekcjach, dlatego tak źle idzie mi w szkole, nie mam kiedy się uczyć. Opowiadam każdemu, że to przez imprezy i zakupy, wstyd mi. Nie mam kieszonkowego, nie mam żadnej kasy, pomagam rodzicom jak mogę... Wstyd mi, wstyd, ale co mam robić? Iza wciąż narzeka na "biedaków" naokoło... A mi tak źle tego słuchać! - po tych słowach Oliwia zaczęła szlochać jeszcze bardziej.
- Na pewno nie jest tak, jak myślisz... - bez przekonania powiedziała Agata. Wiedziała, jaki stosunek dla biedniejszych ma, niestety, Izka. Uważała ich za kogoś gorszego i trudno było sobie Agacie wyobrazić, że zaakceptuje kłamstwo Oliwki. Zaproponowała przyjaciółce jednak, żeby powiedziały Izce prawdę.
Następnego dnia w szkole podeszły do Izy. Porównywała ona właśnie ceny najnowszych perfum Chanel w internetowych drogeriach.
- Cholera jasna! Powariowali chyba, nie zapłacę im 600 złotych! Gratisy. 5 stów to max. - krzyknęła na widok przyjaciółek.
- Iza, jest taka sprawa, bo ja... - zaczęła Oliwka.
- Co, nie możesz iść jutro na shopping? Ol, obiecałaś! Miałyśmy kupić sobie te super spodnie w Lee. Są w przecenie! 300 złotych, przecież to prawie darmo! - wybuchnęła Iza. Dla Agaty było to już zbyt wiele.
- POSŁUCHAJ NAS! - krzyknęła. Iza zamilkła. Dziewczyny opowiedziały jej całą historię. Po wszystkim nie powiedziała do nich ani słowa. Po prostu wstała i wyszła.
- A nie mówiłam... - zaczęła zrezygnowana Oliwia.
- Poczekaj chwilę - powiedziała Agata. Pobiegła za Izką. I zapytała jej, co ona wyprawia. Iza krzyknęła tylko, żeby dały jej święty spokój, bo ona biedaków nie potrzebuje.
Od tej chwili Agata postanowiła, że za wszelką cenę pomoże Oliwce. Jej ciocia, która miała drogerię, szukała akurat kogoś do pracy w weekendy i co drugi dzień w tygodniu. Proponowała nie tylko wysoki zarobek, ale też darmowe kosmetyki. Z radością przyjęła do pracy Oliwię. W pozostałe dni Agata z Oliwią wspólnie zajmowały się jej młodszym rodzeństwem, aby mama Oliwii mogła podjąć pracę.
I tak Oliwia przekonała się, która z jej dawnych przyjaciółek znaczyła więcej. Wiedziała już, że to nie dawna "przyjaźń" z Izą była czymś pięknym, na czym mogła polegać. Zdawała sobie sprawę, jak dobrym człowiekiem jest Agata i w głębi duszy była jej wdzięczna do końca życia.