Jeśli masz drukarkę to lepiej będzie to wydrukować ;D
Liczę że pomogłam xd
Północno - wschodnia część Niziny Mazowieckiej to Puszcza Kurpiowska. Od północy graniczy ona z Puszczą Piską, a na południe sięga po Bug. Zajmuje powierzchnię 2 tys. km2. Dzieli się na dwie części - północną zwaną Myszyniecką lub Zieloną i południową zwaną Puszczą Białą.
Region Puszczy Zielonej jest bardzo ciekawym regionem, bogatym w ludowe zwyczaje i obrzędy. Związane były one z różnymi świętami rocznymi.
Najbardziej barwnymi świętami były Święta Bożego Narodzenia. Z nimi związane były różnorodne wróżby i przepowiednie. Jedną z nich była wróżba związana z gościem odwiedzającym w wigilię dom. Jeżeli pierwszy wszedł mężczyzna spodziewano się przychówku męskiego, jeżeli kobieta to żeńskiego. Ponadto pierwszego gościa - mężczyznę sadzano na stołku, co miało zapewnić powodzenie w hodowli kur. Tydzień poprzedzający święta był bardzo pracowity. Obok porządków w obejściu wykonywano liczne ozdoby. Izbę dekorowano kwiatami, wstążkami, odświeżano ołtarzyki, wieszano nowe kierce (wykonane ze słomy, grochu i bibuły konstrukcje w formie żyrandola). Niektórzy ozdabiali wejściowe drzwi zielonymi, świerkowymi gałązkami. W wigilię ustawiano w izbie choinkę, którą gospodyni ubierała w opłatek i papierowe ozdoby. Stół wigilijny również odpowiednio przygotowywano. Pod obrusem umieszczano siano. Kolację rozpoczynano od dzielenia się opłatkiem. Gospodarz domu najpierw dzielił się kolejno z domownikami, a następnie dawał opłatek dobytkowi, zwłaszcza krowom i owcom. Powodem tego był fakt, iż zwierzęta te były przy narodzeniu Pana Jezusa. W pierwszy dzień Bożego Narodzenia, podczas mszy rzucano na modlących się ludzi grochem, co miało wróżyć dobry urodzaj. W kościele przygotowywano też szopkę z figurami. Zaraz po świętach chłopcy wykonywali gwiazdę kolędniczą i chodzili z nią po domach. Wraz z gwiazdą wędrowały inne postacie tj. niedźwiedź, wilk. Noszono też tzw. kozę - wyrzeźbiony łeb kozi z rogami i z umiejętnie wykonaną ruchomą, dolną szczęką. Starsza młodzież przebierała się trochę inaczej. Chodzili po kolędzie z tzw. "Herodami" (król Herod, marszałek, żołnierze Heroda, śmierć, anioł, diabeł i inni). Kolędnicy składali gospodarzom życzenia, a otrzymywali datki - placek, jajka, chleb lub pieniądze. W wigilię Nowego Roku dorosła, męska młodzież czyniła różne psoty. Wrzucano więc do izby popiół z wodą, malowano szyby popiołem lub farbą. Dziewczęta musiały bardzo szybko posprzątać, aby sąsiedzi idący do kościoła w Nowy Rok nie zobaczyli bałaganu. Szybkość sprzątania świadczyła o porządkowości i czystości gospodyni. Na święto Nowego Roku panował zwyczaj wykonywania wypieków z ciasta zwanych "nowymi latkami" i "byśkami". "Nowe latko" lepiono w formie koła , na którym umieszczano pastuszka, a wokół niego ptaszki. "Byśki" przedstawiały zwierzęta leśne lub domowe. Zwyczaj ten miał przynieść, w nadchodzącym roku, pomyślność w gospodarstwie. W Święto Trzech Króli panował zwyczaj święcenia w kościele mirry i kredy, którą na drzwiach domów pisano K+M+B i aktualny rok. Było to na pamiątkę przybycia do Betlejem trzech władców ze wschodu. Litery oznaczały ich imiona. Prócz kredy święcono też gałązki jałowca, które następnie spalano, a dymem okadzano cały dom i oborę. Miało to zabezpieczyć przed chorobami. Okres Nowego Roku otwierał czas zabaw karnawałowych. Bawiono się po chałupach, gdzie zapraszano muzykantów. W czasie tych wieczorów kojarzono też pary. Na św. Ignacego (w lutym) panował zwyczaj wrzucania do studni medalików z wizerunkiem świętego. Miało to dać zdrowie właścicielowi medalika. 2 lutego, w święto Matki Boskiej Gromnicznej święcono w kościołach świece z wosku. Zapalona świeca była przenoszona do domu. Miała ona magiczną moc, gdyż chroniła przed uderzeniami pioruna, chorobami i złymi duchami. Wtorek zapustowy kończył karnawał. Podczas zabawy zapustowej, o północy zjawiał się młody mężczyzna zwany Zapustem. Rozsypywał on po izbie popiół, posypywał nim ludzi, wyganiał miotłą kobiety z domu. Zwyczaj ten kończył zabawę.
Wiosna przynosiła cykl kolejnych obrzędów i zwyczajów. Wiązały się one przede wszystkim z pracami gospodarskimi, wykonywanymi o tej porze roku. Obrzędy wiosenne miały zapewnić urodzaj i przynieść pomyślność w gospodarstwie. Jednym z takich obrzędów było święceni palm. W środę, poprzedzającą ostatnią niedzielę przed Wielkanocą święcono gałązki topoli, wierzby malin, porzeczki, a następnie wkładano je do wody, aby rozkwitły. Z nich, jak również z bibuły, sztucznych kwiatów i wstążek wykonywano palmy. Często były one bardzo wysokie, gdyż takie właśnie miały zapewnić właścicielowi długie życie, a dzieciom wysoki wzrost. Palmom przypisywano także moc odpędzania duchów, ochronę przed piorunem. W Niedzielę Palmową osoba, która wstała mogła palmą budzić innych. W Wielkim Tygodniu, wykonywano w domostwach generalne porządki. Szykowano nowy wystrój izb - wycinanki, kierce, pająki, bukiety z bibuły. W Wielką Sobotę rozpalano przed kościołami ogniska, w których spalano stare, zniszczone obrazy, rzeźby, palmy. Żar z ogniska przenoszono do domów i wkładano do kuchni. Kolejnym, wiosennym zwyczajem było wykonywanie pisanek. Robiono je w dwojaki sposób. Pierwszym z nich było tzw. pisanie woskiem, drugim - pisanki skrobane. Do barwienia jajek wykorzystywano naturalne barwniki - wywary z łupin z cebuli, kory dębowej, ziaren i pędów żyta, owsa topoli, mchu. Skorupki z pisanek palono w piecu, albo tłuczono i rozsypywano w obejściu. Miały one magiczną moc - chroniły dom przed szkodnikami (myszami, szczurami), a rozsypane w polu "dawały" lepsze plony. W Wielką Sobotę przygotowywano "święconkę" - jajka, mięso, chleb, wędliny, sól, ser, ciasto i inne. Spożywano ją w pierwszy dzień Wielkanocy i składano sobie życzenia. Z wiosną związany był również zwyczaj zwany Śmingusem - Dyngusem. Polegał on na oblewaniu wodą. Mężczyźni oblewali kobiety, a chłopcy dziewczęta. O dziewczynie, którą najmocniej "zlano" mówiono, że ma powodzenie. Zwyczajem głęboko utrwalonym w życiu wsi kurpiowskiej było organizowanie nabożeństw i modlitw majowych. Odprawiano je przy krzyżu stojącym we wsi. Obok krzyża, na przykrytym obrusem stole wykonywano ołtarzyk i modlono się. Kolejnym dniem świątecznym posiadającym głęboką tradycję było Boże Ciało. W tym dniu organizowano procesje, w których uczestniczyli wierni. Kobiety często ubrane były w regionalne stroje. Ludzie, z kapłanem niosącym monstrancję od ołtarza do ołtarza (było ich cztery), modlili się. W wigilię św. Jana mieszkańcy wsi zbierali się nad wodą, palili ogniska, organizowali popisy sprawnościowe. Dziewczęta plotły z polnych kwiatów wianki i puszczały na wodę. Związane było to z wróżbami. Chłopiec, któremu udało się wyłowić wianek upatrzonej dziewczyny mógł "startować" do niej w zaloty. Innym zwyczajem związanym z dniem 24 czerwca było wykonywanie wianków z polnych kwiatów i zakładanie ich krowom na rogi. Czynność ta miała zapobiegać odbieraniu przez czarownice mleka krowom ("żeby mleko nie poszło krowom w rogi"). Obrzędy związane ze św. Janem zamykały okres wiosenny.
Okres letni nie był bogaty w obrzędy ludowe. Pierwszą okazją do rozrywki i zabawy, która weszła jako trwały zwyczaj w życie wsi było zakończenie prac żniwnych. Polegał on na wykonaniu tzw. przepiórki, zwanej inaczej plonem. Była to ostatnia garść zboża, którą pozostawiano nieskoszoną na polu. Przybierano je kwiatami lub zielonymi gałązkami, a w środek wkładano kromkę chleba lub sól. Niekiedy wykonywano dwie przepiórki. Pierwsza pozostawała na polu, a drugą w formie wieńca dożynkowego przynoszono do domu. Liczba kłosów w wieńcu musiała być równa liczbie morgów jakie posiadał gospodarz. Po zakończeniu żniw gospodarz urządzał dla żniwiarzy zabawę i płacił im za pracę - dawał pieniądze lub ziarno. Kolejnym dniem do świętowania był dzień 6 sierpnia - święto Przemienienia Pańskiego. W tym dniu, w kościołach, odbywały się odpusty. W czasie nabożeństw okoliczna ludność składała na ołtarzach ofiary. Polegało to na wykupywaniu od służby kościelnej woskowych świec, do których przyklejane były woskowe figurki zwierząt domowych. Gospodarz trzymając świecę obchodził ołtarz i modlił się. Zwyczaj ten miał zapewnić pomyślność w gospodarstwie. 15 sierpnia, w święto Matki Boskie Zielnej, wykonywano małe bukieciki składające się z kłosów zbóż, strąków grochu, lnu warzyw itp. Święcono je podczas uroczystości kościelnych, a następnie wykruszano z nich ziarno i mieszano z ziarnem siewnym. Miało to zapewnić lepszy, bogatszy plon. Dzień później, w dzień św. Rocha, święcono bydło. Obrzęd rozpoczynał się wczesnym rankiem wygnaniem bydła na pastwisko za wsią. O godz. 600 rano wychodziła z kościoła procesja. Na pastwisku rozpalano ognisko z jałowca, a obok niego ustawiano beczkę ze święconą wodą. Po przyjściu procesji na pastwisko, ksiądz odmawiał modlitwy, a gospodarze przeganiali bydło przez ognisko i unoszący się dym. Ksiądz kropił bydło wodą święconą. Zwyczaj ten miał zabezpieczyć zwierzęta przed chorobami i urokami. Święto to kończyło okres lata.
Obrzędy jesienne rozpoczynało święto Matki Boskiej Siewnej (8 wrzesień). Do zwyczajów związanych z tym świętem należało przynoszenie do kościoła przez gospodarzy ziarna w dłoniach, które było święcone podczas nabożeństwa. Prócz tego organizowano procesję wiernych, która obchodziła możliwie duży obszar pól w parafii. Niesione w procesji wizerunki świętych miały chronić pola, zasiewy i gospodarstwa przed zarazą i chorobami. Warunkiem jednak było to, iż poszczególni święci musieli "obejrzeć" miejsca, które "brali" w opiekę. W dzień św. Marcina (11 listopad) wykonywane były marcinki - specjale gałęzie zawierające mniejsze gałązki, których ilość była równa liczbie bydła w zagrodzie. Marcinkowa gałąź, zatknięta w oborze, miała zapewnić zdrowie i pomyślność zwierzętom. Kolejny zwyczaj związany był z dniem św. Andrzeja. W wigilię tego dnia dziewczęta, chcąc poznać swoją przyszłość, wróżyły sobie. Wróżono z wosku, przy użyciu obrączek, różańca, ziarna itp. Najpopularniejszym zwyczajem na Kurpiach było podkładanie przez dziewczęta pod poduszkę spodni męskich, co miało sprowadzić we śnie obraz przyszłego męża. Chłopcy, w wigilię św. Katarzyny wkładali pod poduszkę spódnicę, aby zobaczyć twarz przyszłej żony. 6 grudnia, w dzień św. Mikołaja gospodarze zachowywali ścisły post. Czyniono to na intencję obrony bydła i innego dobytku przed wilkami. W dzień św. Łucji przepowiadano z pogody przyszłoroczne zbiory. Tym świętem kończył się okres jesiennych wróżb. Rozpoczynano przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia.
Zaprezentowane powyżej święta i obrzędy były bardzo długo kultywowane na kurpiowskiej wsi. Niektóre z nich żyją do dziś.
Współczesne kultywowanie, choćby tylko niektórych zwyczajów, ma ogromne znaczenie dla zachowania tożsamości kulturowej, regionalnej, historycznej i społecznej. Warto byłoby, aby już od najmłodszych lat, każdy z nas poznał tradycje i zwyczaje własnego regionu choćby fragmentarycznie, w formie zabawy czy kontaktów towarzyskich.
Jeśli masz drukarkę to lepiej będzie to wydrukować ;D
Liczę że pomogłam xd
Północno - wschodnia część Niziny Mazowieckiej to Puszcza Kurpiowska. Od północy graniczy ona z Puszczą Piską, a na południe sięga po Bug. Zajmuje powierzchnię 2 tys. km2. Dzieli się na dwie części - północną zwaną Myszyniecką lub Zieloną i południową zwaną Puszczą Białą.
Region Puszczy Zielonej jest bardzo ciekawym regionem, bogatym w ludowe zwyczaje i obrzędy. Związane były one z różnymi świętami rocznymi.
Najbardziej barwnymi świętami były Święta Bożego Narodzenia. Z nimi związane były różnorodne wróżby i przepowiednie. Jedną z nich była wróżba związana z gościem odwiedzającym w wigilię dom. Jeżeli pierwszy wszedł mężczyzna spodziewano się przychówku męskiego, jeżeli kobieta to żeńskiego. Ponadto pierwszego gościa - mężczyznę sadzano na stołku, co miało zapewnić powodzenie w hodowli kur. Tydzień poprzedzający święta był bardzo pracowity. Obok porządków w obejściu wykonywano liczne ozdoby. Izbę dekorowano kwiatami, wstążkami, odświeżano ołtarzyki, wieszano nowe kierce (wykonane ze słomy, grochu i bibuły konstrukcje w formie żyrandola). Niektórzy ozdabiali wejściowe drzwi zielonymi, świerkowymi gałązkami. W wigilię ustawiano w izbie choinkę, którą gospodyni ubierała w opłatek i papierowe ozdoby. Stół wigilijny również odpowiednio przygotowywano. Pod obrusem umieszczano siano. Kolację rozpoczynano od dzielenia się opłatkiem. Gospodarz domu najpierw dzielił się kolejno z domownikami, a następnie dawał opłatek dobytkowi, zwłaszcza krowom i owcom. Powodem tego był fakt, iż zwierzęta te były przy narodzeniu Pana Jezusa. W pierwszy dzień Bożego Narodzenia, podczas mszy rzucano na modlących się ludzi grochem, co miało wróżyć dobry urodzaj. W kościele przygotowywano też szopkę z figurami. Zaraz po świętach chłopcy wykonywali gwiazdę kolędniczą i chodzili z nią po domach. Wraz z gwiazdą wędrowały inne postacie tj. niedźwiedź, wilk. Noszono też tzw. kozę - wyrzeźbiony łeb kozi z rogami i z umiejętnie wykonaną ruchomą, dolną szczęką. Starsza młodzież przebierała się trochę inaczej. Chodzili po kolędzie z tzw. "Herodami" (król Herod, marszałek, żołnierze Heroda, śmierć, anioł, diabeł i inni). Kolędnicy składali gospodarzom życzenia, a otrzymywali datki - placek, jajka, chleb lub pieniądze. W wigilię Nowego Roku dorosła, męska młodzież czyniła różne psoty. Wrzucano więc do izby popiół z wodą, malowano szyby popiołem lub farbą. Dziewczęta musiały bardzo szybko posprzątać, aby sąsiedzi idący do kościoła w Nowy Rok nie zobaczyli bałaganu. Szybkość sprzątania świadczyła o porządkowości i czystości gospodyni. Na święto Nowego Roku panował zwyczaj wykonywania wypieków z ciasta zwanych "nowymi latkami" i "byśkami". "Nowe latko" lepiono w formie koła , na którym umieszczano pastuszka, a wokół niego ptaszki. "Byśki" przedstawiały zwierzęta leśne lub domowe. Zwyczaj ten miał przynieść, w nadchodzącym roku, pomyślność w gospodarstwie. W Święto Trzech Króli panował zwyczaj święcenia w kościele mirry i kredy, którą na drzwiach domów pisano K+M+B i aktualny rok. Było to na pamiątkę przybycia do Betlejem trzech władców ze wschodu. Litery oznaczały ich imiona. Prócz kredy święcono też gałązki jałowca, które następnie spalano, a dymem okadzano cały dom i oborę. Miało to zabezpieczyć przed chorobami. Okres Nowego Roku otwierał czas zabaw karnawałowych. Bawiono się po chałupach, gdzie zapraszano muzykantów. W czasie tych wieczorów kojarzono też pary. Na św. Ignacego (w lutym) panował zwyczaj wrzucania do studni medalików z wizerunkiem świętego. Miało to dać zdrowie właścicielowi medalika. 2 lutego, w święto Matki Boskiej Gromnicznej święcono w kościołach świece z wosku. Zapalona świeca była przenoszona do domu. Miała ona magiczną moc, gdyż chroniła przed uderzeniami pioruna, chorobami i złymi duchami. Wtorek zapustowy kończył karnawał. Podczas zabawy zapustowej, o północy zjawiał się młody mężczyzna zwany Zapustem. Rozsypywał on po izbie popiół, posypywał nim ludzi, wyganiał miotłą kobiety z domu. Zwyczaj ten kończył zabawę.
Wiosna przynosiła cykl kolejnych obrzędów i zwyczajów. Wiązały się one przede wszystkim z pracami gospodarskimi, wykonywanymi o tej porze roku. Obrzędy wiosenne miały zapewnić urodzaj i przynieść pomyślność w gospodarstwie. Jednym z takich obrzędów było święceni palm. W środę, poprzedzającą ostatnią niedzielę przed Wielkanocą święcono gałązki topoli, wierzby malin, porzeczki, a następnie wkładano je do wody, aby rozkwitły. Z nich, jak również z bibuły, sztucznych kwiatów i wstążek wykonywano palmy. Często były one bardzo wysokie, gdyż takie właśnie miały zapewnić właścicielowi długie życie, a dzieciom wysoki wzrost. Palmom przypisywano także moc odpędzania duchów, ochronę przed piorunem. W Niedzielę Palmową osoba, która wstała mogła palmą budzić innych. W Wielkim Tygodniu, wykonywano w domostwach generalne porządki. Szykowano nowy wystrój izb - wycinanki, kierce, pająki, bukiety z bibuły. W Wielką Sobotę rozpalano przed kościołami ogniska, w których spalano stare, zniszczone obrazy, rzeźby, palmy. Żar z ogniska przenoszono do domów i wkładano do kuchni. Kolejnym, wiosennym zwyczajem było wykonywanie pisanek. Robiono je w dwojaki sposób. Pierwszym z nich było tzw. pisanie woskiem, drugim - pisanki skrobane. Do barwienia jajek wykorzystywano naturalne barwniki - wywary z łupin z cebuli, kory dębowej, ziaren i pędów żyta, owsa topoli, mchu. Skorupki z pisanek palono w piecu, albo tłuczono i rozsypywano w obejściu. Miały one magiczną moc - chroniły dom przed szkodnikami (myszami, szczurami), a rozsypane w polu "dawały" lepsze plony. W Wielką Sobotę przygotowywano "święconkę" - jajka, mięso, chleb, wędliny, sól, ser, ciasto i inne. Spożywano ją w pierwszy dzień Wielkanocy i składano sobie życzenia. Z wiosną związany był również zwyczaj zwany Śmingusem - Dyngusem. Polegał on na oblewaniu wodą. Mężczyźni oblewali kobiety, a chłopcy dziewczęta. O dziewczynie, którą najmocniej "zlano" mówiono, że ma powodzenie. Zwyczajem głęboko utrwalonym w życiu wsi kurpiowskiej było organizowanie nabożeństw i modlitw majowych. Odprawiano je przy krzyżu stojącym we wsi. Obok krzyża, na przykrytym obrusem stole wykonywano ołtarzyk i modlono się. Kolejnym dniem świątecznym posiadającym głęboką tradycję było Boże Ciało. W tym dniu organizowano procesje, w których uczestniczyli wierni. Kobiety często ubrane były w regionalne stroje. Ludzie, z kapłanem niosącym monstrancję od ołtarza do ołtarza (było ich cztery), modlili się. W wigilię św. Jana mieszkańcy wsi zbierali się nad wodą, palili ogniska, organizowali popisy sprawnościowe. Dziewczęta plotły z polnych kwiatów wianki i puszczały na wodę. Związane było to z wróżbami. Chłopiec, któremu udało się wyłowić wianek upatrzonej dziewczyny mógł "startować" do niej w zaloty. Innym zwyczajem związanym z dniem 24 czerwca było wykonywanie wianków z polnych kwiatów i zakładanie ich krowom na rogi. Czynność ta miała zapobiegać odbieraniu przez czarownice mleka krowom ("żeby mleko nie poszło krowom w rogi"). Obrzędy związane ze św. Janem zamykały okres wiosenny.
Okres letni nie był bogaty w obrzędy ludowe. Pierwszą okazją do rozrywki i zabawy, która weszła jako trwały zwyczaj w życie wsi było zakończenie prac żniwnych. Polegał on na wykonaniu tzw. przepiórki, zwanej inaczej plonem. Była to ostatnia garść zboża, którą pozostawiano nieskoszoną na polu. Przybierano je kwiatami lub zielonymi gałązkami, a w środek wkładano kromkę chleba lub sól. Niekiedy wykonywano dwie przepiórki. Pierwsza pozostawała na polu, a drugą w formie wieńca dożynkowego przynoszono do domu. Liczba kłosów w wieńcu musiała być równa liczbie morgów jakie posiadał gospodarz. Po zakończeniu żniw gospodarz urządzał dla żniwiarzy zabawę i płacił im za pracę - dawał pieniądze lub ziarno. Kolejnym dniem do świętowania był dzień 6 sierpnia - święto Przemienienia Pańskiego. W tym dniu, w kościołach, odbywały się odpusty. W czasie nabożeństw okoliczna ludność składała na ołtarzach ofiary. Polegało to na wykupywaniu od służby kościelnej woskowych świec, do których przyklejane były woskowe figurki zwierząt domowych. Gospodarz trzymając świecę obchodził ołtarz i modlił się. Zwyczaj ten miał zapewnić pomyślność w gospodarstwie. 15 sierpnia, w święto Matki Boskie Zielnej, wykonywano małe bukieciki składające się z kłosów zbóż, strąków grochu, lnu warzyw itp. Święcono je podczas uroczystości kościelnych, a następnie wykruszano z nich ziarno i mieszano z ziarnem siewnym. Miało to zapewnić lepszy, bogatszy plon. Dzień później, w dzień św. Rocha, święcono bydło. Obrzęd rozpoczynał się wczesnym rankiem wygnaniem bydła na pastwisko za wsią. O godz. 600 rano wychodziła z kościoła procesja. Na pastwisku rozpalano ognisko z jałowca, a obok niego ustawiano beczkę ze święconą wodą. Po przyjściu procesji na pastwisko, ksiądz odmawiał modlitwy, a gospodarze przeganiali bydło przez ognisko i unoszący się dym. Ksiądz kropił bydło wodą święconą. Zwyczaj ten miał zabezpieczyć zwierzęta przed chorobami i urokami. Święto to kończyło okres lata.
Obrzędy jesienne rozpoczynało święto Matki Boskiej Siewnej (8 wrzesień). Do zwyczajów związanych z tym świętem należało przynoszenie do kościoła przez gospodarzy ziarna w dłoniach, które było święcone podczas nabożeństwa. Prócz tego organizowano procesję wiernych, która obchodziła możliwie duży obszar pól w parafii. Niesione w procesji wizerunki świętych miały chronić pola, zasiewy i gospodarstwa przed zarazą i chorobami. Warunkiem jednak było to, iż poszczególni święci musieli "obejrzeć" miejsca, które "brali" w opiekę. W dzień św. Marcina (11 listopad) wykonywane były marcinki - specjale gałęzie zawierające mniejsze gałązki, których ilość była równa liczbie bydła w zagrodzie. Marcinkowa gałąź, zatknięta w oborze, miała zapewnić zdrowie i pomyślność zwierzętom. Kolejny zwyczaj związany był z dniem św. Andrzeja. W wigilię tego dnia dziewczęta, chcąc poznać swoją przyszłość, wróżyły sobie. Wróżono z wosku, przy użyciu obrączek, różańca, ziarna itp. Najpopularniejszym zwyczajem na Kurpiach było podkładanie przez dziewczęta pod poduszkę spodni męskich, co miało sprowadzić we śnie obraz przyszłego męża. Chłopcy, w wigilię św. Katarzyny wkładali pod poduszkę spódnicę, aby zobaczyć twarz przyszłej żony. 6 grudnia, w dzień św. Mikołaja gospodarze zachowywali ścisły post. Czyniono to na intencję obrony bydła i innego dobytku przed wilkami. W dzień św. Łucji przepowiadano z pogody przyszłoroczne zbiory. Tym świętem kończył się okres jesiennych wróżb. Rozpoczynano przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia.
Zaprezentowane powyżej święta i obrzędy były bardzo długo kultywowane na kurpiowskiej wsi. Niektóre z nich żyją do dziś.
Współczesne kultywowanie, choćby tylko niektórych zwyczajów, ma ogromne znaczenie dla zachowania tożsamości kulturowej, regionalnej, historycznej i społecznej. Warto byłoby, aby już od najmłodszych lat, każdy z nas poznał tradycje i zwyczaje własnego regionu choćby fragmentarycznie, w formie zabawy czy kontaktów towarzyskich.