Charles Perrault żył w okresie złotego wieku literatury francuskiej, kiedy to dwór Króla-Słońce rozlśniewał w Wersalu swoim najwspanialszym blaskiem. Będąc literatem i genialnym architektem, z pewnością nie przypuszczał nigdy, że całą przyszłą sławę będzie zawdzięczał zbiorowi jedenastu opowiastek dla dzieci: "Bajkom Babci Gąski", które zaprezentował na dworze jako dzieło swojego syna, sobie przypisując tylko krótkie wersy moralizatorskie zamykające baśnie. Jego dzieło zapoczątkowało we Francji rozwój gatunku literackiego, który miał cieszyć się ogromnym powodzeniem. Stał się on domeną szlachetnie urodzonych dam i kawalerów, że wspomnimy tylko madame d'Aulnoy, Mademoiselle de la Force i hrabiego de Caylus. Ich opowiadania stały się w tamtej epoce prawdziwymi bestsellerami. Materiał do swoich baśni zaczerpnął Perrault z tradycji ludowej, lecz jego styl, doskonały w formie i lakoniczny w treści, sprawił, że jego opowiadania są niepowtarzalnymi klejnotami o urodzie równej mitom i metamorfozom, które wyszły spod piór największych autorów greckich i łacińskich. W klimacie rozkwitu gospodarczego, w zbytkownym otoczeniu dworu Ludwika XIV, opowieści o wróżkach przemieniły się w wyrafinowane historie, w których można było rozpoznać najwspanialsze nazwiska Francji. W tamtych czasach dzieci z najlepszych rodzin były powierzane nianiom i opiekunkom pochodzącym z ludu, które wieczorami, przed snem, opowiadały im historie o Oślej Skórce (tak nazywane były wszystkie bajki od tytułu najbardziej znanej baśni francuskiej). Były to proste opowiadania o tym świecie wieśniaków, w którym król i królowa musieli się ciężko natrudzić, zanim uznana zostanie ich pozycja lub prysną czary magów czy kapryśnych i niestałych wróżek. Owe czarodziejskie postacie, związane z naturą i mogące wpływać na ludzkie życie, przetrwały w wierzeniach ludowych sprzed okresu chrześcijaństwa i często pojawiały się w opowieściach. To właśnie z tego materiału, przyswojonego w dzieciństwie w chwilach tuż przed zaśnięciem, czerpali natchnienie do swoich historii arystokraci z najświetniejszego dworu na świecie. Cudownych zjawisk było zresztą w Wersalu wiele: ogromny park otaczający pałac powstał z niczego w tak krótkim czasie, że przywodził na myśl dotknięcie czarodziejskiej różdżki; strumienie wody tryskające z fontann tworzyły niewiarygodne efekty, a wieczorami stroje skrzące się od drogocennych kamieni i lśniące tęczowym blaskiem jedwabie odbijały się w nieskończonej liczbie luster oświetlanych przez nieprzeliczoną ilość świec. Podczas przyjęć najważniejszy był efekt zaskoczenia i oto nagle otwierały się sufity lub zapadały podłogi aby zmienić w mgnieniu oka dekoracje do kostiumowych występów dworzan. Możemy sobie łatwo wyobrazić osłupienie młodych ludzi, którzy w tym zaczarowanym świecie stawiali swoje pierwsze kroki. Wszystko tam działo się pod hasłem uprzejmości, ale wystarczał jeden prawdziwy krok, aby okryć się śmiesznością, wzbudzić nienawiść czy żywiołową zazdrość. Poparcie i rady dam dworu i dworzanina o mocnej pozycji, konieczne były dla młodych ludzi debiutujących w trudnej sztuce bycia dworzaninem. Życzliwe przyjęcie ze strony wysoko postawionej osoby gwarantowało młodej szlachciance dobre zamążpójście, a prowincjuszowi o błękitnej krwi świetną karierę wojskową bądź wzrost dochodów. W parku wersalskim i w salonach królewskiej siedziby wszystkie spotkania odbywały się według szczegółowej etykiety, która sprawiała, iż cała francuska arystokracja krążyła wokół swego władcy. Jednak spod cieniutkiej maski doskonałej uprzejmości, języki rzucały stalowe błyski sztyletu, a kto nie mógł wykazać się błyskotliwym dowcipem, musiał pożegnać się ze wszystkimi nadziejami na sukces. Łatwo więc było odnaleźć podobieństwa między ludowymi opowieściami a baśniowym klimatem panującym na dworze i przekształcić naiwne i proste historie w wyrafinowane opowiadania, w których skromne i uczciwe dzieweczki pod opiekuńczym skrzydłem wróżki i pomimo knowań złej czarownicy, usidlały królewiczów i władców. Baśnie wzbogacone są jednak o szczegóły obce tradycji; stroje Oślej Skórki nie pojawiają się dzięki czarom, lecz szyte są przez najzręczniejszych krawców na rozkaz króla, z taką samą biegłością, z jaką w królewskich pracowniach setki rzemieślników pracowały wyłącznie na potrzeby dworu Francji. O ile w Paluszku pojawia się jeszcze Wilkołak, to w Białej Kotce, pióra Madame d'Aulnoy, królewicz, na wzór ówczesnych arystokratów, w pałacu pięknej koteczki zajmuje się kolekcjonowaniem medalionów i dzieł sztuki, w cudowny sposób napływających z całego świata. Kiedy Król-Słońce się zestarzał, on i Markiza de Maintenon, jego druga żona, położyli kres wszystkim tym mrzonkom. Oddana dobroczynności i wychowaniu biednych dziewcząt ze szlachetnych rodzin nie dopuściła do ich uszu czarodziejskich baśni, którymi rozkoszowało się poprzednie pokolenie. Jej moralizatorska działalność przytłumiła blask dworu skupionego wokół starego króla, który żył dłużej od swoich dzieci i od swojej wspanialej przeszłości. Baśń powróciła tam, skąd przyszła, aby wieczorami przysiadać przy dziecinnych łóżeczkach, strojna jednak w błyskotki i cuda pozostałe jej po pobycie na dworze.
Czerwony Kapturek, Śpiąca królewna, Kopciuszek, Kot w butach, Knyps z czubkiem, Ośla skórka, Sinobrody, Tomcio Paluch, Wróżki
Charles Perrault żył w okresie złotego wieku literatury francuskiej, kiedy to dwór Króla-Słońce rozlśniewał w Wersalu swoim najwspanialszym blaskiem. Będąc literatem i genialnym architektem, z pewnością nie przypuszczał nigdy, że całą przyszłą sławę będzie zawdzięczał zbiorowi jedenastu opowiastek dla dzieci: "Bajkom Babci Gąski", które zaprezentował na dworze jako dzieło swojego syna, sobie przypisując tylko krótkie wersy moralizatorskie zamykające baśnie.
Jego dzieło zapoczątkowało we Francji rozwój gatunku literackiego, który miał cieszyć się ogromnym powodzeniem. Stał się on domeną szlachetnie urodzonych dam i kawalerów, że wspomnimy tylko madame d'Aulnoy, Mademoiselle de la Force i hrabiego de Caylus. Ich opowiadania stały się w tamtej epoce prawdziwymi bestsellerami. Materiał do swoich baśni zaczerpnął Perrault z tradycji ludowej, lecz jego styl, doskonały w formie i lakoniczny w treści, sprawił, że jego opowiadania są niepowtarzalnymi klejnotami o urodzie równej mitom i metamorfozom, które wyszły spod piór największych autorów greckich i łacińskich.
W klimacie rozkwitu gospodarczego, w zbytkownym otoczeniu dworu Ludwika XIV, opowieści o wróżkach przemieniły się w wyrafinowane historie, w których można było rozpoznać najwspanialsze nazwiska Francji.
W tamtych czasach dzieci z najlepszych rodzin były powierzane nianiom i opiekunkom pochodzącym z ludu, które wieczorami, przed snem, opowiadały im historie o Oślej Skórce (tak nazywane były wszystkie bajki od tytułu najbardziej znanej baśni francuskiej). Były to proste opowiadania o tym świecie wieśniaków, w którym król i królowa musieli się ciężko natrudzić, zanim uznana zostanie ich pozycja lub prysną czary magów czy kapryśnych i niestałych wróżek. Owe czarodziejskie postacie, związane z naturą i mogące wpływać na ludzkie życie, przetrwały w wierzeniach ludowych sprzed okresu chrześcijaństwa i często pojawiały się w opowieściach. To właśnie z tego materiału, przyswojonego w dzieciństwie w chwilach tuż przed zaśnięciem, czerpali natchnienie do swoich historii arystokraci z najświetniejszego dworu na świecie.
Cudownych zjawisk było zresztą w Wersalu wiele: ogromny park otaczający pałac powstał z niczego w tak krótkim czasie, że przywodził na myśl dotknięcie czarodziejskiej różdżki; strumienie wody tryskające z fontann tworzyły niewiarygodne efekty, a wieczorami stroje skrzące się od drogocennych kamieni i lśniące tęczowym blaskiem jedwabie odbijały się w nieskończonej liczbie luster oświetlanych przez nieprzeliczoną ilość świec. Podczas przyjęć najważniejszy był efekt zaskoczenia i oto nagle otwierały się sufity lub zapadały podłogi aby zmienić w mgnieniu oka dekoracje do kostiumowych występów dworzan.
Możemy sobie łatwo wyobrazić osłupienie młodych ludzi, którzy w tym zaczarowanym świecie stawiali swoje pierwsze kroki. Wszystko tam działo się pod hasłem uprzejmości, ale wystarczał jeden prawdziwy krok, aby okryć się śmiesznością, wzbudzić nienawiść czy żywiołową zazdrość. Poparcie i rady dam dworu i dworzanina o mocnej pozycji, konieczne były dla młodych ludzi debiutujących w trudnej sztuce bycia dworzaninem. Życzliwe przyjęcie ze strony wysoko postawionej osoby gwarantowało młodej szlachciance dobre zamążpójście, a prowincjuszowi o błękitnej krwi świetną karierę wojskową bądź wzrost dochodów.
W parku wersalskim i w salonach królewskiej siedziby wszystkie spotkania odbywały się według szczegółowej etykiety, która sprawiała, iż cała francuska arystokracja krążyła wokół swego władcy. Jednak spod cieniutkiej maski doskonałej uprzejmości, języki rzucały stalowe błyski sztyletu, a kto nie mógł wykazać się błyskotliwym dowcipem, musiał pożegnać się ze wszystkimi nadziejami na sukces.
Łatwo więc było odnaleźć podobieństwa między ludowymi opowieściami a baśniowym klimatem panującym na dworze i przekształcić naiwne i proste historie w wyrafinowane opowiadania, w których skromne i uczciwe dzieweczki pod opiekuńczym skrzydłem wróżki i pomimo knowań złej czarownicy, usidlały królewiczów i władców.
Baśnie wzbogacone są jednak o szczegóły obce tradycji; stroje Oślej Skórki nie pojawiają się dzięki czarom, lecz szyte są przez najzręczniejszych krawców na rozkaz króla, z taką samą biegłością, z jaką w królewskich pracowniach setki rzemieślników pracowały wyłącznie na potrzeby dworu Francji.
O ile w Paluszku pojawia się jeszcze Wilkołak, to w Białej Kotce, pióra Madame d'Aulnoy, królewicz, na wzór ówczesnych arystokratów, w pałacu pięknej koteczki zajmuje się kolekcjonowaniem medalionów i dzieł sztuki, w cudowny sposób napływających z całego świata.
Kiedy Król-Słońce się zestarzał, on i Markiza de Maintenon, jego druga żona, położyli kres wszystkim tym mrzonkom. Oddana dobroczynności i wychowaniu biednych dziewcząt ze szlachetnych rodzin nie dopuściła do ich uszu czarodziejskich baśni, którymi rozkoszowało się poprzednie pokolenie. Jej moralizatorska działalność przytłumiła blask dworu skupionego wokół starego króla, który żył dłużej od swoich dzieci i od swojej wspanialej przeszłości.
Baśń powróciła tam, skąd przyszła, aby wieczorami przysiadać przy dziecinnych łóżeczkach, strojna jednak w błyskotki i cuda pozostałe jej po pobycie na dworze.