Był ciepły, piątkowy wieczór. Zatroskany Zbyszek siedział samotnie w karczmie. Gdyby przyjrzeć mu się bliżej można zauważyć, że jest bardzo przystojnym mężczyzna. Mimo dojrzałego wieku jego twarz nadal wyglądała dziecinnie, co doskonale się komponowała z blond włosami opadającymi mu na ramiona. Wyglądał na bardzo zatroskanego. Coś go gryzło, ale nie dało się tego odczytać po jego zachowaniu. Wpatrywał się ślepo w okno i jakby coś rozważał, analizował. Nagle drzwi karczmy się otwierają i do środka wchodzi Piotr ??? przyjaciel Zbyszka. Od razu rozpoznaje zatroskanego znajomego i od razu rusza w jego kierunku. - Witam cię mój drogi przyjacielu ! ??? radośnie krzyczy. - Ah witaj Piotrze ! ??? wstaje i wita się z nim ??? Długo cię nie widziałem ! Jak po wyprawie ? - Cudownie ! Chyba po prostu potrzebowałem się zaszyć w odludnym miejscu i pobyć w samotności, by poukładać w spokoju swoje życie. Patrząc jednak na ciebie mam wrażenie, że coś ważnego mnie ominęło??? - Oh to długa historia??? - z trudem wykrztusił Zbyszko. Każde słowo przynosiło mu niesamowity ból wspomnień. - Chyba spróbuję zrozumieć, mamy dużo czasu, mów śmiało. Wiesz, że mi możesz ufać. - No dobrze, ale to dla mnie naprawdę trudne więc proszę Cię o wyrozumiałość. Wszystko zaczęło się jakiś czas temu. Byłem wtedy w karczmie ???Pod Lutym Turem???. Nawet nie podejrzewałem, co miało się wtedy wydarzyć. W pewnym momencie drzwi się otworzyły i do środka weszła księżna Anna Danuta, która zatrzymała się tutaj wdrodze do Krakowa. Właśnie wtedy ją zauważyłem, była jak anioł???. - Księżna ? No nie mów, że zauroczyła cię księżna ! - Nie ! No co ty. Może łaskawie dałbyś mi skończyć ?! - Ah no tak, przepraszam. Możesz kontynuować. 2010-02-24 20:01:04 - Chodziło mi o jej dwórkę. Na początku nie mogłem jej się przyjrzeć z bliska, ale miała coś w sobie ,że od razu przyciągała wzrok. Księżna zażyczyła sobie by dziewczyna zagrała na lutni. Weszła ona na stół i grała najpiękniejszą melodię jaka kiedykolwiek słyszałem. W pewnym momencie straciła równowagę i dosłownie w ostatniej chwili udało mi się ją złapać. Wtedy mogłem przyjrzeć jej się dokładnie. Miała wianuszek na głowie, Jej oczy błyszczały niczym dwa maleńkie promyczki. Długie włosy opadały jej na ramiona. Coś niesamowitego. Była taka nieśmiała i delikatna , co sprawiało, że była jeszcze wspanialsza. Już wtedy wiedziałem, że nigdy jej nie zapomnę, wiedziałem, że ją kocham, kocham na zabój. By tylko pozostać przy niej ofiarowałem jej swoją służbę. Ślubowałem jej, ze zdobędę dla niej pawie pióropusze z krzyżackich głów. Tylko tak mogłem sprawić, że będę często przy niej, wiedziałem, że teraz mam swój cel. Następnego dnia wszyscy udaliśmy się do Krakowa. Jednak w pewnej chwili zauważyłem Krzyżaka z pióropuszem jaki obiecałem mojej małej miłości. Od razu ruszyłem na niego. To właśnie był błąd. Okazał się on posłem, a to oznaczało, że na napaść na kogoś takiego grozi mi kara śmierci. Wszelkie próby ratunku zawiodły. W końcu nadszedł dzień egzekucji. Danusia ??? bo tak nazywała się moja ukochana - podbiegła do mnie, zawiesił mi się na szyi i przykryła białą nałęczką. Wedle zwyczaju dziewka, która tak uczyniła, uchroniła wybranka od niechybnej pewnej kary. Wybawiony udałem się więc znowu do Bogdańca. Jednakże już po krótkim czasie odczułem brak Danusi. Wyruszyłem więc, by ją odnaleźć. Wkrótce znalazłem ja przy boku księżny na polowaniu, Jaki to było cudowne uczucie znowu zobaczyć tego mojego aniołka. Nagle zauważyłem zbliżającego się tura w kierunku dam. Ruszyłem więc na niego, jednakże okazał się on zbyt silny. Myślałem, ze to mój ostatni dzień życia. Uratował mnie Hlawa, który pokonał zwierze, a ja się nieco poobijałem. Wkrótce jednak przyszedł list od Juranda ??? ojca Danusi ??? by ona udała się do niego. Oboje zmartwiliśmy się ta rozłąką, gdyż obije poza sobą świata nie widzieliśmy. Postanowiliśmy więc wziąć potajemny ślub i tak też zrobiliśmy. Tak więc od tamtej pory łączył nas węzeł małżeński, tak trwały jak nasze uczucie. Jednakże najgorsze miało dopiero wyjść na jaw. Okazał się, że nadawca listu wcale nie był Jurand. To był zwyczajny podstęp ! Wyobraź sobie jak ja się czułem w tym momencie. W jednej chwili świat zawalił mi się przed oczami. Czułem pustkę. Wiedziałem, że za wszelką cenę muszę ją odnaleźć. Nie było to łatwe i trwało kilka lat. Piotrze, wiesz co ? Pierwszy raz kiedy spotkałem Danusię było tego wieczoru, gdy ty wyjechałeś, czyli dobre kilka lat temu. Tak tak, nie szukałem jej kila dni, kilka tygodni, kilka miesięcy, a kilka lat, kilka długich lat, w których moje serce krwawiło z bólu. To było coś strasznego??? 2010-02-24 20:01:25 - Ale udało ci się ją odnaleźć ? ??? zapytał zaciekawiony przyjaciel . -Tak, udało się. Jednakże była taka osłabiona, taka wykończona. Przecież była taka krucha, co ci podli dranie jej zrobili ?! Jednak żyła. W jednej chwili moje życie znowu nabrało sensu. Moja mała Danusia żyła ! Nigdy nie czułem się bardziej szczęśliwszy niż tego właśnie dnia. Gdy dojeżdżaliśmy do Spychowa to jej stan tak się poprawił, że normalnie można było się z nią komunikować. Wtedy myślałem, że wszystko już będzie dobrze, że nić nie zniszczy tej chwili. Nie wiedziałem jak bardzo się mylę. Nawet nie wiem jak to się stało. Byliśmy tak blisko celu. A ona???ona???ona zmarła. Nie mogłem sobie udarować ! Nie wierzyłem ! To był cios w sam środek serca. Znowu mój świat runął. Zapadłem się w niekończącą się przepaść. Moja miłość, moja jedyna Danusia pożegnała się z tym światem. Nie mogłem sobie z tym poradzić. Moja rozpacz była wielka, jednakże Jurand także mocno to przeżył. Najpierw Krzyżacy zabili mu żonę, teraz odebrali córkę. Dla ojca świat również stracił sens. Zastanawiam się co zrobiłem źle, ze nie dałem rady dowieść jej do Spychowa żywej???Nienawidzę siebie za to ! - Ale przecież to nie Twoja wina. Tak po prostu musiało być. Tam w niebie na pewno jest jej o wiele lepiej niż tutaj, tam ma wszystko. Pomyśl o tym w ten sposób. - Może masz rację. Dziękuję ci przyjacielu, że mogłem to wszystko wyrzucić z siebie. Potrzebowałem tego. Mimo że minęło sporo czasu nadal doskonale pamiętam dzień, w którym ją poznałem, jej zapach, jej magiczny uśmiech, ten błysk w oczu??? Przyglądając się historii Zbyszka i Danusi można doskonale zauważyć jakim miłość jest trwałym i ważnym uczuciem. Sprawia, że nasze życie staje się piękniejsze i pełne szczęścia. Nie ma czegoś równie wspaniałego. Życzę każdemu, by również doznał takiej wspaniałej miłości jak Zbyszko z Bogdańca.
Życie nabiera wartości dzięki miłości.
Był ciepły, piątkowy wieczór. Zatroskany Zbyszek siedział samotnie w karczmie. Gdyby przyjrzeć mu się bliżej można zauważyć, że jest bardzo przystojnym mężczyzna. Mimo dojrzałego wieku jego twarz nadal wyglądała dziecinnie, co doskonale się komponowała z blond włosami opadającymi mu na ramiona. Wyglądał na bardzo zatroskanego. Coś go gryzło, ale nie dało się tego odczytać po jego zachowaniu. Wpatrywał się ślepo w okno i jakby coś rozważał, analizował.
Nagle drzwi karczmy się otwierają i do środka wchodzi Piotr ??? przyjaciel Zbyszka. Od razu rozpoznaje zatroskanego znajomego i od razu rusza w jego kierunku.
- Witam cię mój drogi przyjacielu ! ??? radośnie krzyczy.
- Ah witaj Piotrze ! ??? wstaje i wita się z nim ??? Długo cię nie widziałem ! Jak po wyprawie ?
- Cudownie ! Chyba po prostu potrzebowałem się zaszyć w odludnym miejscu i pobyć w samotności, by poukładać w spokoju swoje życie. Patrząc jednak na ciebie mam wrażenie, że coś ważnego mnie ominęło???
- Oh to długa historia??? - z trudem wykrztusił Zbyszko. Każde słowo przynosiło mu niesamowity ból wspomnień.
- Chyba spróbuję zrozumieć, mamy dużo czasu, mów śmiało. Wiesz, że mi możesz ufać.
- No dobrze, ale to dla mnie naprawdę trudne więc proszę Cię o wyrozumiałość. Wszystko zaczęło się jakiś czas temu. Byłem wtedy w karczmie ???Pod Lutym Turem???. Nawet nie podejrzewałem, co miało się wtedy wydarzyć. W pewnym momencie drzwi się otworzyły i do środka weszła księżna Anna Danuta, która zatrzymała się tutaj wdrodze do Krakowa. Właśnie wtedy ją zauważyłem, była jak anioł???.
- Księżna ? No nie mów, że zauroczyła cię księżna !
- Nie ! No co ty. Może łaskawie dałbyś mi skończyć ?!
- Ah no tak, przepraszam. Możesz kontynuować.
2010-02-24 20:01:04
- Chodziło mi o jej dwórkę. Na początku nie mogłem jej się przyjrzeć z bliska, ale miała coś w sobie ,że od razu przyciągała wzrok. Księżna zażyczyła sobie by dziewczyna zagrała na lutni. Weszła ona na stół i grała najpiękniejszą melodię jaka kiedykolwiek słyszałem. W pewnym momencie straciła równowagę i dosłownie w ostatniej chwili udało mi się ją złapać. Wtedy mogłem przyjrzeć jej się dokładnie. Miała wianuszek na głowie, Jej oczy błyszczały niczym dwa maleńkie promyczki. Długie włosy opadały jej na ramiona. Coś niesamowitego. Była taka nieśmiała i delikatna , co sprawiało, że była jeszcze wspanialsza. Już wtedy wiedziałem, że nigdy jej nie zapomnę, wiedziałem, że ją kocham, kocham na zabój. By tylko pozostać przy niej ofiarowałem jej swoją służbę. Ślubowałem jej, ze zdobędę dla niej pawie pióropusze z krzyżackich głów. Tylko tak mogłem sprawić, że będę często przy niej, wiedziałem, że teraz mam swój cel.
Następnego dnia wszyscy udaliśmy się do Krakowa. Jednak w pewnej chwili zauważyłem Krzyżaka z pióropuszem jaki obiecałem mojej małej miłości. Od razu ruszyłem na niego. To właśnie był błąd. Okazał się on posłem, a to oznaczało, że na napaść na kogoś takiego grozi mi kara śmierci. Wszelkie próby ratunku zawiodły. W końcu nadszedł dzień egzekucji. Danusia ??? bo tak nazywała się moja ukochana - podbiegła do mnie, zawiesił mi się na szyi i przykryła białą nałęczką. Wedle zwyczaju dziewka, która tak uczyniła, uchroniła wybranka od niechybnej pewnej kary.
Wybawiony udałem się więc znowu do Bogdańca. Jednakże już po krótkim czasie odczułem brak Danusi. Wyruszyłem więc, by ją odnaleźć. Wkrótce znalazłem ja przy boku księżny na polowaniu, Jaki to było cudowne uczucie znowu zobaczyć tego mojego aniołka. Nagle zauważyłem zbliżającego się tura w kierunku dam. Ruszyłem więc na niego, jednakże okazał się on zbyt silny. Myślałem, ze to mój ostatni dzień życia. Uratował mnie Hlawa, który pokonał zwierze, a ja się nieco poobijałem. Wkrótce jednak przyszedł list od Juranda ??? ojca Danusi ??? by ona udała się do niego. Oboje zmartwiliśmy się ta rozłąką, gdyż obije poza sobą świata nie widzieliśmy. Postanowiliśmy więc wziąć potajemny ślub i tak też zrobiliśmy. Tak więc od tamtej pory łączył nas węzeł małżeński, tak trwały jak nasze uczucie. Jednakże najgorsze miało dopiero wyjść na jaw. Okazał się, że nadawca listu wcale nie był Jurand. To był zwyczajny podstęp ! Wyobraź sobie jak ja się czułem w tym momencie. W jednej chwili świat zawalił mi się przed oczami. Czułem pustkę. Wiedziałem, że za wszelką cenę muszę ją odnaleźć. Nie było to łatwe i trwało kilka lat. Piotrze, wiesz co ? Pierwszy raz kiedy spotkałem Danusię było tego wieczoru, gdy ty wyjechałeś, czyli dobre kilka lat temu. Tak tak, nie szukałem jej kila dni, kilka tygodni, kilka miesięcy, a kilka lat, kilka długich lat, w których moje serce krwawiło z bólu. To było coś strasznego???
2010-02-24 20:01:25
- Ale udało ci się ją odnaleźć ? ??? zapytał zaciekawiony przyjaciel .
-Tak, udało się. Jednakże była taka osłabiona, taka wykończona. Przecież była taka krucha, co ci podli dranie jej zrobili ?! Jednak żyła. W jednej chwili moje życie znowu nabrało sensu. Moja mała Danusia żyła ! Nigdy nie czułem się bardziej szczęśliwszy niż tego właśnie dnia. Gdy dojeżdżaliśmy do Spychowa to jej stan tak się poprawił, że normalnie można było się z nią komunikować. Wtedy myślałem, że wszystko już będzie dobrze, że nić nie zniszczy tej chwili. Nie wiedziałem jak bardzo się mylę. Nawet nie wiem jak to się stało. Byliśmy tak blisko celu. A ona???ona???ona zmarła. Nie mogłem sobie udarować ! Nie wierzyłem ! To był cios w sam środek serca. Znowu mój świat runął. Zapadłem się w niekończącą się przepaść. Moja miłość, moja jedyna Danusia pożegnała się z tym światem. Nie mogłem sobie z tym poradzić. Moja rozpacz była wielka, jednakże Jurand także mocno to przeżył. Najpierw Krzyżacy zabili mu żonę, teraz odebrali córkę. Dla ojca świat również stracił sens. Zastanawiam się co zrobiłem źle, ze nie dałem rady dowieść jej do Spychowa żywej???Nienawidzę siebie za to !
- Ale przecież to nie Twoja wina. Tak po prostu musiało być. Tam w niebie na pewno jest jej o wiele lepiej niż tutaj, tam ma wszystko. Pomyśl o tym w ten sposób.
- Może masz rację. Dziękuję ci przyjacielu, że mogłem to wszystko wyrzucić z siebie. Potrzebowałem tego. Mimo że minęło sporo czasu nadal doskonale pamiętam dzień, w którym ją poznałem, jej zapach, jej magiczny uśmiech, ten błysk w oczu???
Przyglądając się historii Zbyszka i Danusi można doskonale zauważyć jakim miłość jest trwałym i ważnym uczuciem. Sprawia, że nasze życie staje się piękniejsze i pełne szczęścia. Nie ma czegoś równie wspaniałego. Życzę każdemu, by również doznał takiej wspaniałej miłości jak Zbyszko z Bogdańca.