Był to jeden z pierwszych dni w przedszkolu. Siedziałam koło pani nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Niepewnie rozglądałam się po pokoju pełnego dzieci. Stworzyło się już kilka grupek- kilku chłopców bawiło się samochodami, nowe koleżanki układały klocki, inne grały w gry lub kolorowały kolorowanki.
Nagle, w kącie sali zobaczyłam dziewczynkę w niebieskiej sukience i włosami zaplecionymi w dwa grube warkocze. Sama siedziała przy dużym domku Barbie i bawiła się lalkami. Była wesoła, uśmiech nie znikał z jej twarzy. Oczywiście co chwilę ktoś do ej podchodził, towarzyszył w zabawie, lecz po upływie kilku minut wracał do innych dzieci. Byłam w tamtym okresie bardzo nieśmiała, ale zebrałam całą moją odwagę i postanowiłam do niej podejść. Chciałam wreszcie zacząć się z kimś kolegować. -Cześć, nazywam się Ala. A ty? -Ja jestem Klaudia. -Może mogłabym pobawić się z tobą? -Jasne! Będzie świetnie. Którą Barbie chcesz być -Hm, ta jest śliczne-miała długie czarne włosy, duże zielone oczy i czerwone usta. Bardzo dobrze się dogadywałyśmy, we wszystkim byłyśmy zgodne. Zabawa wciągnęła nas do tego stopnia, że nie zorientowałyśmy się, kiedy przyszli po nas rodzice. -Alu, chodź już się ubierać-odezwała się moja mama. -Klaudia, ty też. Pospiesz się, jedziemy jeszcze do babci-tata dziewczynki był nieco zniecierpliwiony. Smutne, że musimy się rozstać, pożegnałyśmy się. Następnego dnia, gdy tylko zobaczyłam moją nową koleżankę, podbiegłam do niej szczęśliwa. -Hej! Chodź, pokolorujemy coś. -O, cześć Ala! Dobrze, tylko gdzie są kredki? -Nie wiem, zaraz poszukamy. W ten sposób kolejne godziny upłynęły nas na wspólnej zabawie.
Od tych przedszkolnych czasów minęło już wiele lat, jednak my nadal się przyjaźnimy, bo przyjaźń to wspaniała rzecz.
Miałam 6 lat. Tego pięknego, słonecznego, majowego dnia przeprowadzaliśmy się do nowego bloku. W mieszkaniu było wielkie zamieszanie, więc rodzice wysłali mnie na podwórko. Wzięłam moje ulubione zabawki i poszłam do piaskownicy. Siedziała tam tylko jedna dziewczynka. Była bardzo drobna, miała bladą, piegowata twarz i dwa rude warkoczyki. Podeszłam do niej. - Cześć. Jestem Julka – zagadałam. Dziewczynka podniosła głowę i znad gęstej, rudej grzywki patrzyły na mnie zielone, śmiejące się oczy. - Cześć! – uśmiechnęła się. – Ja mam na imię Marysia. Pobawisz się ze mną? - Jasne. Strasznie nie lubię bawić się sama. - To tak jak ja. Bawiłyśmy się dotąd, aż zawołała mnie mama. - Muszę iść, mama mnie woła – powiedziałam. - Poczekaj, ja też pójdę – Marysia wzięła swoje zabawki i poszłyśmy razem. Okazało się, że mieszkamy w sąsiednich mieszkaniach. - Może pobawimy się później u mnie? – zaproponowała Marysia. - Przyjdę, jak tylko mama pozwoli mi wyjść – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Ona odwzajemniła uśmiech. Opowiedziałam mamie o Marysi i zaraz po obiedzie bawiłam się razem z moją nową przyjaciółką.
Był to jeden z pierwszych dni w przedszkolu. Siedziałam koło pani nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Niepewnie rozglądałam się po pokoju pełnego dzieci. Stworzyło się już kilka grupek- kilku chłopców bawiło się samochodami, nowe koleżanki układały klocki, inne grały w gry lub kolorowały kolorowanki.
Nagle, w kącie sali zobaczyłam dziewczynkę w niebieskiej sukience i włosami zaplecionymi w dwa grube warkocze. Sama siedziała przy dużym domku Barbie i bawiła się lalkami. Była wesoła, uśmiech nie znikał z jej twarzy. Oczywiście co chwilę ktoś do ej podchodził, towarzyszył w zabawie, lecz po upływie kilku minut wracał do innych dzieci. Byłam w tamtym okresie bardzo nieśmiała, ale zebrałam całą moją odwagę i postanowiłam do niej podejść. Chciałam wreszcie zacząć się z kimś kolegować.
-Cześć, nazywam się Ala. A ty?
-Ja jestem Klaudia.
-Może mogłabym pobawić się z tobą?
-Jasne! Będzie świetnie. Którą Barbie chcesz być
-Hm, ta jest śliczne-miała długie czarne włosy, duże zielone oczy i czerwone usta.
Bardzo dobrze się dogadywałyśmy, we wszystkim byłyśmy zgodne. Zabawa wciągnęła nas do tego stopnia, że nie zorientowałyśmy się, kiedy przyszli po nas rodzice.
-Alu, chodź już się ubierać-odezwała się moja mama.
-Klaudia, ty też. Pospiesz się, jedziemy jeszcze do babci-tata dziewczynki był nieco zniecierpliwiony. Smutne, że musimy się rozstać, pożegnałyśmy się.
Następnego dnia, gdy tylko zobaczyłam moją nową koleżankę, podbiegłam do niej szczęśliwa.
-Hej! Chodź, pokolorujemy coś.
-O, cześć Ala! Dobrze, tylko gdzie są kredki?
-Nie wiem, zaraz poszukamy.
W ten sposób kolejne godziny upłynęły nas na wspólnej zabawie.
Od tych przedszkolnych czasów minęło już wiele lat, jednak my nadal się przyjaźnimy, bo przyjaźń to wspaniała rzecz.
Miałam 6 lat. Tego pięknego, słonecznego, majowego dnia przeprowadzaliśmy się do nowego bloku. W mieszkaniu było wielkie zamieszanie, więc rodzice wysłali mnie na podwórko. Wzięłam moje ulubione zabawki i poszłam do piaskownicy. Siedziała tam tylko jedna dziewczynka. Była bardzo drobna, miała bladą, piegowata twarz i dwa rude warkoczyki. Podeszłam do niej.
- Cześć. Jestem Julka – zagadałam.
Dziewczynka podniosła głowę i znad gęstej, rudej grzywki patrzyły na mnie zielone, śmiejące się oczy.
- Cześć! – uśmiechnęła się. – Ja mam na imię Marysia. Pobawisz się ze mną?
- Jasne. Strasznie nie lubię bawić się sama.
- To tak jak ja.
Bawiłyśmy się dotąd, aż zawołała mnie mama.
- Muszę iść, mama mnie woła – powiedziałam.
- Poczekaj, ja też pójdę – Marysia wzięła swoje zabawki i poszłyśmy razem. Okazało się, że mieszkamy w sąsiednich mieszkaniach.
- Może pobawimy się później u mnie? – zaproponowała Marysia.
- Przyjdę, jak tylko mama pozwoli mi wyjść – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Ona odwzajemniła uśmiech.
Opowiedziałam mamie o Marysi i zaraz po obiedzie bawiłam się razem z moją nową przyjaciółką.