Na taką podróż na pewno musiałbym się solidnie przygotować. Trwało by to długo, bo musiałbym przygotować naprawdę dużo rzeczy, które w kosmosie są nie zbędne do życia. Następnie rozmawiał bym ze specjalistami w lotach kosmicznych, popytał bym ich jakieś rady, o tym jak ogólnie powinienem się zachować w kosmosie i co muszę wiedzieć na ten temat. Gdyby nadszedł 'ten dzień' pożegnałbym się z najbliższymi, bo przecież taka podróż to kupa czasu, a na dodatek nie jest pewne czy wrócę. Nie brałbym nikogo ze sobą, gdyż nie wybaczyłbym sobie gdyby tak osoba np. zginęła, a ja bym przeżył. To by było na prawdę okropne. Szybkość światła, ta szybkość jest naprawdę nie do opisania, więc na pewno czuł bym duży stres. Jakbym już doleciał na daną planetę czy też gwiazdę to chyba pierwszą rzeczą byłoby zrobienie zdjęć upamiętniające to widowisko, bo przecież takie loty to nie codzienność. Potem zrobiłbym co muszę, zbadał, zobaczył, porobił zdjęcia i przyszedł by czas na odlot. Spędziłbym na tej planecie zapewne jakieś 2 miesiące i założę się, że ten czas dobrze bym spędził i trudno było by mi opuścić tak cudowne miejsce. Podróż z z powrotem zapewne znacznie różniła by się od podróży do celu. Czułbym już o dużo mniejszy strach oraz stres. Szybkość światła już by mi nie było obca i już bym zapewne wiedział jak zachować się w danej sytuacji. Po wylądowaniu zapewne udzieliłbym jakiś wywiadów, a potem przywitał się z rodziną. Taki lot na pewno odmienił by moje całe życie.
Na taką podróż na pewno musiałbym się solidnie przygotować. Trwało by to długo, bo musiałbym przygotować naprawdę dużo rzeczy, które w kosmosie są nie zbędne do życia. Następnie rozmawiał bym ze specjalistami w lotach kosmicznych, popytał bym ich jakieś rady, o tym jak ogólnie powinienem się zachować w kosmosie i co muszę wiedzieć na ten temat. Gdyby nadszedł 'ten dzień' pożegnałbym się z najbliższymi, bo przecież taka podróż to kupa czasu, a na dodatek nie jest pewne czy wrócę. Nie brałbym nikogo ze sobą, gdyż nie wybaczyłbym sobie gdyby tak osoba np. zginęła, a ja bym przeżył. To by było na prawdę okropne. Szybkość światła, ta szybkość jest naprawdę nie do opisania, więc na pewno czuł bym duży stres. Jakbym już doleciał na daną planetę czy też gwiazdę to chyba pierwszą rzeczą byłoby zrobienie zdjęć upamiętniające to widowisko, bo przecież takie loty to nie codzienność. Potem zrobiłbym co muszę, zbadał, zobaczył, porobił zdjęcia i przyszedł by czas na odlot. Spędziłbym na tej planecie zapewne jakieś 2 miesiące i założę się, że ten czas dobrze bym spędził i trudno było by mi opuścić tak cudowne miejsce. Podróż z z powrotem zapewne znacznie różniła by się od podróży do celu. Czułbym już o dużo mniejszy strach oraz stres. Szybkość światła już by mi nie było obca i już bym zapewne wiedział jak zachować się w danej sytuacji. Po wylądowaniu zapewne udzieliłbym jakiś wywiadów, a potem przywitał się z rodziną. Taki lot na pewno odmienił by moje całe życie.