Danusia, czyli jedna z głównych bohaterów powieści pt. „Krzyżacy”, była delikatną, młodą osóbką o jasnych włosach i drobnej budowie. Jej cera była dziecinna, jak cała jej postać – zarówno pod względem wyglądu, jak i osobowości. I nic w tym dziwnego. Poznajemy ją przecież, gdy ma dopiero 12 lat. Jeżeli chodzi o charakter, była bardzo troskliwa i opiekuńcza. Te cechy odzwierciedlają się przede wszystkim w jej podejściu do Zbyszka. Gdy Zbyszkowi groziła śmierć przez odcięcie głowy, zarzuciła mu na nią podczas egzekucji białe sukno, które oznaczało, że chce za niego wyjść – a więc wyrok, według starej tradycji, musiał być zniesiony. Oprócz tego była także wyjątkowo wrażliwa. Przemawia za tym to, że gdy Zbyszko został zaatakowany przez tura, a jego życie wręcz wisiało na włosku, nie odstępowała go praktycznie ani na krok. Była jednak mało niezależna – w zetknięciu z Krzyżakami w żaden sposób nie umiała się obronić, a więc gdy została przez nich porwana, zamiast próbować uciec, postawić się im, siedziała w oknie śpiewając lub grając na luteńce. Mimo, że pozornie wydawałoby się, że Danusia wielce kochała Zbyszka, moim zdaniem tak nie było. To prawda, że troszczyła się o niego i martwiła, ale czy kochała...? Cieszyła się jedynie, że „miała swojego rycerza” – był tylko jej, oddany i kochający. Ale tu zachodzi wątpliwość. Czy rzeczywiście go kochała? W mojej interpretacji był dla niej zabawką, którą miało niewiele panien w jej wieku. Gdy zgadzała się, aby został jej rycerzem, słowa „chcę, chcę, chcę!” były wypowiedziane bez większego zastanowienia, bliższego poznania rycerza, chaotycznie i nieodpowiedzialnie. Uważam, że gdyby nawet zupełnie inny rycerze składaj jej śluby, także by się zgodziła – bo samo to, że jakiś mężczyzna chce, aby została jego panną, było dla Danusi czymś nowym. Z czasem przywiązała się do Zbyszka, czuła obowiązek opieki i troski nad nim – stąd te rzewne łzy, stąd czuwanie, gdy był chory, stąd smutek i tęsknota, gdy nie było go blisko niej. Jednak jest to tylko moje zdanie, którego będę się trzymać i podejrzewam, że wiele osób może się ze mną nie zgodzić. Postać Danusi ogólnie mi się nie spodobała. Jak na mój gust była zbyt zależna od innych, oraz nie posiadająca własnego zdania. Najlepiej mówi o tym to, że gdy się zawstydziła lub czegoś bała, najczęściej chowała się za suknię księżny Anny Danuty, kiedy oczywiście była w pobliżu. Jednak mimo wszystko bardzo pasowała do całego wątku i przebiegu zdarzeń w książce. Sądzę, że bez niej, bez jej cech osobowości, wyglądu i wieku, wszystkie zdarzenia tam opisane byłyby jeszcze bardziej nudne, rozwlekłe i suche. Można rzec, że była jakby takim „urozmaiceniem”, nadającym książce wyrazu.
http://pl.shvoong.com/books/historical-novel/1780640-charakterystyka-danusi-ze-spychowa/
Danusia, czyli jedna z głównych
bohaterów powieści pt. „Krzyżacy”, była delikatną, młodą osóbką o jasnych
włosach i drobnej budowie. Jej cera była dziecinna, jak cała jej postać –
zarówno pod względem wyglądu, jak i osobowości. I nic w tym dziwnego. Poznajemy
ją przecież, gdy ma dopiero 12 lat.
Jeżeli chodzi o charakter, była
bardzo troskliwa i opiekuńcza. Te cechy odzwierciedlają się przede wszystkim w
jej podejściu do Zbyszka. Gdy Zbyszkowi groziła śmierć przez odcięcie głowy,
zarzuciła mu na nią podczas egzekucji białe sukno, które oznaczało, że chce za
niego wyjść – a więc wyrok, według starej tradycji, musiał być zniesiony.
Oprócz tego była także wyjątkowo wrażliwa. Przemawia za tym to, że gdy Zbyszko
został zaatakowany przez tura, a jego życie wręcz wisiało na włosku, nie
odstępowała go praktycznie ani na krok. Była jednak mało niezależna – w
zetknięciu z Krzyżakami w żaden sposób nie umiała się obronić, a więc gdy
została przez nich porwana, zamiast próbować uciec, postawić się im, siedziała
w oknie śpiewając lub grając na luteńce.
Mimo, że pozornie wydawałoby się, że
Danusia wielce kochała Zbyszka, moim zdaniem tak nie było. To prawda, że
troszczyła się o niego i martwiła, ale czy kochała...? Cieszyła się jedynie, że
„miała swojego rycerza” – był tylko jej, oddany i kochający. Ale tu zachodzi
wątpliwość. Czy rzeczywiście go kochała? W mojej interpretacji był dla niej
zabawką, którą miało niewiele panien w jej wieku. Gdy zgadzała się, aby został
jej rycerzem, słowa „chcę, chcę, chcę!” były wypowiedziane bez większego
zastanowienia, bliższego poznania rycerza, chaotycznie i nieodpowiedzialnie.
Uważam, że gdyby nawet zupełnie inny rycerze składaj jej śluby, także by się
zgodziła – bo samo to, że jakiś mężczyzna chce, aby została jego panną, było
dla Danusi czymś nowym. Z czasem przywiązała się do Zbyszka, czuła obowiązek
opieki i troski nad nim – stąd te rzewne łzy, stąd czuwanie, gdy był chory,
stąd smutek i tęsknota, gdy nie było go blisko niej. Jednak jest to tylko moje
zdanie, którego będę się trzymać i podejrzewam, że wiele osób może się ze mną
nie zgodzić.
Postać Danusi ogólnie mi się nie
spodobała. Jak na mój gust była zbyt zależna od innych, oraz nie posiadająca
własnego zdania. Najlepiej mówi o tym to, że gdy się zawstydziła lub czegoś
bała, najczęściej chowała się za suknię księżny Anny Danuty, kiedy oczywiście
była w pobliżu. Jednak mimo wszystko bardzo pasowała do całego wątku i
przebiegu zdarzeń w książce. Sądzę, że bez niej, bez jej cech osobowości,
wyglądu i wieku, wszystkie zdarzenia tam opisane byłyby jeszcze bardziej nudne,
rozwlekłe i suche. Można rzec, że była jakby takim „urozmaiceniem”, nadającym
książce wyrazu.
Proszę bardzooo:)
Liczę na naj..:)