Ma ktoś opracowanie/ interpretacje wiersza Rafała Wojaczka "Koniec Świata", lub może ktoś go sam zinterpretuje w sposób taki bardziej rozbudowany. Treść wiersza: To mogło być we wtorek albo w piątek Niewykluczone też że w poniedziałek lub w środę A równie dobrze w czwartek sobotę czy w niedzielę W styczniu lecz także w lipcu zgódźmy się Że to przecież nie jest takie ważne W roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym Zdaje się - którymś rano lub o zmierzchu W samo południe albo o północy W pogodę słoneczną może w deszcz może w czas zamieci Na własnym pasku powiesił się Na czymś stosownym czy nie na rurze od bojlera Dwudziestoiluśtamletni skończony alkoholik Rafał Wojaczek syn Edwarda i Elżbiety z domu Sobeckiej
Linee
Wydaje mi się, że tu chodzi o to, że śmierć będzie dla Niego końcem świata, rozważa swoje samobójcze myśli. no ale nie jestem pewna..;p licze na naj..
no ale nie jestem pewna..;p
licze na naj..