Informacje na temat: Bitwa pod Moskwą ( 1941 ). Na 1-2 stron. DAJĘ NAJ!
asia547
Gdy 22 czerwca 1941 roku ruszyła niemiecka ofensywa przeciwko Związkowi Radzieckiemu, cały świat wstrzymał oddech. Tego zresztą oczekiwał Adolf Hitler, który zdawał sobie sprawę, iż jest to wydarzenie przełomowe w dziejach II wojny światowej. Kampania radziecka miała być największym z przedsięwzięć, które dotychczas były udziałem jego niepokonanej armii. Po zaborze ponad połowy Europy teraz rozpoczął krucjatę, kierując swoje wojska przeciwko dotychczasowemu sojusznikowi. Józef Stalin, dyktator sowiecki, mimo iż co i rusz otrzymywał niepokojące informacje od swoich agentów, nie dał posłuchu plotkom o przygotowaniach III Rzeszy do wojny. Głównie z tego powodu Armia Czerwona nie była gotowa do odparcia zaskakującego natarcia i nie była w stanie stawić oporu w czasie pierwszych tygodni walk. Wydawało się, iż prące przed siebie jednostki niemieckie są na najlepszej drodze do całkowitego pobicia przeciwnika. W planach Hitlera priorytetem było otwarcie drogi na Moskwę i zdobycie stolicy Związku Radzieckiego. Zadanie to przydzielono Grupie Armii "Środek", która posuwała się w centrum ugrupowania niemieckiego, mając po swojej lewej stronie Grupę Armii "Północ", a na prawej flance Grupę Armii "Południe". Według pierwotnych zamierzeń siły radzieckie miały zostać rozbite w trakcie pierwszych dwóch tygodni walk, a armia niemiecka winna realizować założenia wojny błyskawicznej, Blitzkriegu, która w dużym stopniu przyczyniła się do zwycięstwa w kampanii wrześniowej, a następnie w kampanii norweskiej i francuskiej. Rozległe tereny radzieckie wymagały ogromnej prędkości w przemieszczaniu się jednostek agresora, jeśli ten chciał szybko dotrzeć do Moskwy i zdobyć miasto jeszcze przed rosyjską zimą, która w przeszłości krzyżowała plany najwybitniejszych jednostek próbujących podbić carską metropolię. Hitlera i jego żołnierzy naglił zatem czas i bezkres rosyjskich ziem. Wehrmacht musiał się spieszyć, jeśli chciał osiągnąć sukces w warunkach sprzyjających ofensywie. Historia bowiem pokazała, iż nawet najlepsze wojska mogą nie poradzić sobie z niesprzyjającą aurą. W składzie Grupy Armii "Środek" feldmarsz. Fedora von Bocka działać miała 9. Armia gen. Straussa, nieco bardziej na południe poruszały się 3. Grupa Pancerna gen. Hermanna Hotha i 2. Grupa Pancerna gen. Heinza Guderiana i wreszcie lewe skrzydło stanowiła 4. Armia gen. Günthera von Kluge. Stosunkowo największą wartość bojową przedstawiały obie grupy pancerne, wiedzione do boju przez doświadczonych i utalentowanych dowódców, którzy szybko pokazali swoje umiejętności na froncie wschodnim. Wsparcie Grupie Armii "Środek" zapewniała 2. Flota Powietrzna gen. Alberta Kesselringa. Natychmiast po rozpoczęciu działań zbrojnych rozgorzały zacięte walki pomiędzy ugrupowaniem niemieckim a sowieckimi armiami, które broniły rejonu od Wilna po Brześć (głównie 3., 4., 10. i 11. Armia). Plan niemiecki zakładał wdarcie się pancernym klinem w siły Armii Czerwonej i okrążenie największego miasta tego rejonu, Mińska. Udany manewr 3. i 2. Grupy Pancernej zapewnił Niemcom powodzenie i już po pięciu dniach ofensywy doszło do połączenia obu jednostek w rejonie Mińska. Sukcesy odnosiło także lotnictwo, które niszczyło maszyny wroga jeszcze na ziemi. Już 29 czerwca upadł Mińsk, a w kotle stopniowo wyniszczano siły radzieckich 3. i 10. Armii. Front Wschodni marsz. Timoszenko poniósł ogromne straty, które po upadku Mińska szacowano na 300 tys. wziętych do niewoli żołnierzy sowieckich. Mimo iż porażka była spektakularna, Armia Czerwona zdołała wyprowadzić z okrążenia sporą ilość żołnierzy, co pozwoliło na odtworzenie przynajmniej części jednostek na drodze do Moskwy. A do tej było jeszcze blisko 700 kilometrów, choć zdumiewa fakt, iż w ciągu zaledwie tygodnia działań wojska pancerne Guderiana i Hotha przebyły ponad 300 kilometrów w marszu do radzieckiej stolicy. Nie był to koniec tryumfalnego pochodu Grupy Armii "Środek". W pierwszym tygodniu lipca siły Armii Czerwonej prowadziły aktywne działania defensywne, nierzadko przechodząc od kontrataków w rejonie rzeki Berezyna. Doszło nawet do efektownych starć pancernych, gdy na pozycje 3. Grupy Pancernej dowództwo radzieckie rzuciło blisko 700 czołgów. Dopiero około 10 lipca Niemcy ponownie przełamali linie przeciwnika, a dokonany wyłom pozwolił im na sforsowanie linii Dniepru w dniu 12 lipca. To umożliwiło im wyjście na rubież Mohylewa i Witebska. Oba miasta zostały zdobyte, jednakże przed niemieckim ugrupowaniem pozostawał Smoleńsk. Jednostki pancerne Grupy Armii "Środek" po raz kolejny wykonały ten sam manewr okrążający - od północy do miasta zbliżała się 3. Grupa Pancerna, od południa nadciągały czołgi Guderiana. W rejonie Smoleńska znajdowała się w tym czasie głównie 16. Armia, do której dołączyła następnie 20. Armia. Nieco bardziej na północ operowała dopiero co sformowana 19. Armia. W połowie lipca wojska Guderiana dokonały sprawnego okrążenia Smoleńska, jednak pancerne kleszcze nie zostały domknięte. 3. Grupa Pancerna napotkała problemy w marszu od Witebska i dopiero 26 lipca Hothowi udało się podciągnąć szpicę swoich wojsk i dobić do sił 2. Grupy Pancernej. W tym czasie z kotła zdołała uciec spora część żołnierzy 19. Armii. Bitwa o Smoleńsk trwała w zasadzie do 9 sierpnia, kiedy to jednostki 16. i 20. Armii skapitulowały, a blisko 300 tys. żołnierzy powędrowało do niemieckiej niewoli. Dodatkowo Niemcy uzyskali 3205 czołgów, 3120 dział i 1098 samolotów. W ciągu kolejnych dwóch tygodni 2. Grupa Pancerna kierowała się w rejon Homla, gdzie starano się zamknąć drogę ucieczki części sił Frontu Zachodniego. Jak zatem widzimy, na chwilę zaniechano głównego kierunku uderzenia, oddelegowując Guderiana na południe. Do początku września wytworzona została zatem sytuacja, w której front niemiecko-radziecki przebiegał od Leningradu na północy, poprzez Smoleńsk, nieco na wschód od Homla aż po Dniepropietrowsk i wybrzeża Morza Azowskiego. Sytuacja strategiczna do natarcia na Moskwę była korzystna, a od Smoleńska do stolicy Związku Radzieckiego dzieliło żołnierzy Wehrmachtu ponad 300 kilometrów, co nie było odległością dużą, zważywszy na ich sukcesy z pierwszych dni kampanii radzieckiej. Zarówno Stalin, jak i Hitler zdawali sobie sprawę z tego, iż czeka ich kluczowy bój, a zwycięzca walk o Moskwę może okazać się tryumfatorem ogółu działań na wschodzie. We wrześniu w rejonie Smoleńska siły Armii Czerwonej próbowały zmienić niekorzystny status quo, wdając się w uciążliwe walki, które przeciągnęły się do końca miesiąca. Bezskutecznie, bowiem niemieckie linie były niezagrożone, a nieprzyjaciel szykował się do końcowej fazy operacji Grupy Armii "Środek". Niemal od początku konfliktu niemiecko-radzieckiego z Moskwie zdawano sobie sprawę, iż sytuacja nie rozwija się po myśli Sowietów. Dyktator radziecki, Józef Stalin, 3 lipca ogłosił Wielką Wojnę Ojczyźnianą i stał się głównym przywódcą narodu radzieckiego w tych trudnych chwilach. Jego drastyczne rozkazy, zakazujące wycofywania oraz niezłomna wola walki i charyzmatyczny charakter, stanowiły o sile Armii Czerwonej, choć i Stalin miewał chwilę zwątpienia, gdy wydawało mu się, iż wszystko jest już stracone. 24 czerwca po raz pierwszy odezwała się moskiewska artyleria przeciwlotnicza. Strzelano na ślepo, a władze stwierdziły, iż były to ćwiczenia przygotowujące do ewentualnego ataku. Blisko 80 tys. dział rozmieszczono w najbliższym otoczeniu stolicy. Dodatkowo otoczono je kordonem reflektorów. Ludność pomagała w fortyfikowaniu miasta i ochoczo wstępowała w szeregi Armii Czerwonej. Apel władz przyniósł spodziewane skutki. Zresztą, moskwianie słuchali także innych wytycznych, respektując postanowienia o zaciemnieniu miasta na okres wojny czy schodzeniu do schronów w wypadku ataku lotniczego. Samoloty niemieckie od początku lipca coraz częściej zapędzały się nad Moskwę. Właściwie dopiero 22 lipca stolica Związku Radzieckiego została po raz pierwszy solidnie zbombardowana, co było efektem nowej dyrektywy nr 3 wydanej przez Hitlera. W myśl dokumentu Moskwa miała zostać zrównana z ziemią, a siły Luftwaffe konsekwentnie realizowały założenia swojego wodza. Dowództwo obrony miasta natychmiast zameldowało, iż cztery fale niemieckich samolotów w liczbie ok. 200 wywołały spore zamieszanie, a w wyniku nalotu zginęło prawie 130 ludzi. Następnie niemieckie Luftflotte konsekwentnie dokonywały nalotów na miasto, a im bardziej front przybliżał się do stolicy Związku Radzieckiego, tym większe było natężenie działań niemieckiego lotnictwa. Notowano coraz większe zniszczenia, ale i strona niemiecka ponosiła spore straty. 14 listopada Sowieci ogłosili, iż z 180-samolotowej wyprawy udało się im zniszczyć 48 maszyn wroga. Stopniowo, wraz z oddalaniem się ogniska bitwy od stolicy, bombardowania były coraz rzadsze, a dowództwo niemieckie angażowało do nich mniejszą ilość maszyn. Rodric Braithwaite ("Moskwa 1941") stwierdza, iż ostatni zmasowany atak zanotowano w Moskwie 16 czerwca 1942 roku, a od tego czasu nad stolicą pojawiały się albo mniejsze grupy bombowców, albo pojedyncze maszyny. Dane rosyjskie szacują, iż w okresie od 21 lipca 1941 roku do 20 kwietnia 1942 roku nad miastem pojawiło się 141 większych wypraw bombowych. Efektem bombardowań było zabicie ponad 2 tys. mieszkańców i zniszczenie 5584 budynków mieszkalnych. Moskwianie nie przejęli się jednak ofensywą powietrzną Luftwaffe i niejednokrotnie lekceważyli niebezpieczeństwo. Często nie udawano się nawet do schronów, choć w tym wypadku możliwe jest, iż mieszkańcy określili to jako równie groźne, co pozostanie w swoich domach.
W składzie Grupy Armii "Środek" feldmarsz. Fedora von Bocka działać miała 9. Armia gen. Straussa, nieco bardziej na południe poruszały się 3. Grupa Pancerna gen. Hermanna Hotha i 2. Grupa Pancerna gen. Heinza Guderiana i wreszcie lewe skrzydło stanowiła 4. Armia gen. Günthera von Kluge. Stosunkowo największą wartość bojową przedstawiały obie grupy pancerne, wiedzione do boju przez doświadczonych i utalentowanych dowódców, którzy szybko pokazali swoje umiejętności na froncie wschodnim. Wsparcie Grupie Armii "Środek" zapewniała 2. Flota Powietrzna gen. Alberta Kesselringa. Natychmiast po rozpoczęciu działań zbrojnych rozgorzały zacięte walki pomiędzy ugrupowaniem niemieckim a sowieckimi armiami, które broniły rejonu od Wilna po Brześć (głównie 3., 4., 10. i 11. Armia). Plan niemiecki zakładał wdarcie się pancernym klinem w siły Armii Czerwonej i okrążenie największego miasta tego rejonu, Mińska. Udany manewr 3. i 2. Grupy Pancernej zapewnił Niemcom powodzenie i już po pięciu dniach ofensywy doszło do połączenia obu jednostek w rejonie Mińska. Sukcesy odnosiło także lotnictwo, które niszczyło maszyny wroga jeszcze na ziemi. Już 29 czerwca upadł Mińsk, a w kotle stopniowo wyniszczano siły radzieckich 3. i 10. Armii. Front Wschodni marsz. Timoszenko poniósł ogromne straty, które po upadku Mińska szacowano na 300 tys. wziętych do niewoli żołnierzy sowieckich. Mimo iż porażka była spektakularna, Armia Czerwona zdołała wyprowadzić z okrążenia sporą ilość żołnierzy, co pozwoliło na odtworzenie przynajmniej części jednostek na drodze do Moskwy. A do tej było jeszcze blisko 700 kilometrów, choć zdumiewa fakt, iż w ciągu zaledwie tygodnia działań wojska pancerne Guderiana i Hotha przebyły ponad 300 kilometrów w marszu do radzieckiej stolicy. Nie był to koniec tryumfalnego pochodu Grupy Armii "Środek". W pierwszym tygodniu lipca siły Armii Czerwonej prowadziły aktywne działania defensywne, nierzadko przechodząc od kontrataków w rejonie rzeki Berezyna. Doszło nawet do efektownych starć pancernych, gdy na pozycje 3. Grupy Pancernej dowództwo radzieckie rzuciło blisko 700 czołgów. Dopiero około 10 lipca Niemcy ponownie przełamali linie przeciwnika, a dokonany wyłom pozwolił im na sforsowanie linii Dniepru w dniu 12 lipca. To umożliwiło im wyjście na rubież Mohylewa i Witebska. Oba miasta zostały zdobyte, jednakże przed niemieckim ugrupowaniem pozostawał Smoleńsk. Jednostki pancerne Grupy Armii "Środek" po raz kolejny wykonały ten sam manewr okrążający - od północy do miasta zbliżała się 3. Grupa Pancerna, od południa nadciągały czołgi Guderiana. W rejonie Smoleńska znajdowała się w tym czasie głównie 16. Armia, do której dołączyła następnie 20. Armia. Nieco bardziej na północ operowała dopiero co sformowana 19. Armia. W połowie lipca wojska Guderiana dokonały sprawnego okrążenia Smoleńska, jednak pancerne kleszcze nie zostały domknięte. 3. Grupa Pancerna napotkała problemy w marszu od Witebska i dopiero 26 lipca Hothowi udało się podciągnąć szpicę swoich wojsk i dobić do sił 2. Grupy Pancernej. W tym czasie z kotła zdołała uciec spora część żołnierzy 19. Armii. Bitwa o Smoleńsk trwała w zasadzie do 9 sierpnia, kiedy to jednostki 16. i 20. Armii skapitulowały, a blisko 300 tys. żołnierzy powędrowało do niemieckiej niewoli. Dodatkowo Niemcy uzyskali 3205 czołgów, 3120 dział i 1098 samolotów. W ciągu kolejnych dwóch tygodni 2. Grupa Pancerna kierowała się w rejon Homla, gdzie starano się zamknąć drogę ucieczki części sił Frontu Zachodniego. Jak zatem widzimy, na chwilę zaniechano głównego kierunku uderzenia, oddelegowując Guderiana na południe. Do początku września wytworzona została zatem sytuacja, w której front niemiecko-radziecki przebiegał od Leningradu na północy, poprzez Smoleńsk, nieco na wschód od Homla aż po Dniepropietrowsk i wybrzeża Morza Azowskiego. Sytuacja strategiczna do natarcia na Moskwę była korzystna, a od Smoleńska do stolicy Związku Radzieckiego dzieliło żołnierzy Wehrmachtu ponad 300 kilometrów, co nie było odległością dużą, zważywszy na ich sukcesy z pierwszych dni kampanii radzieckiej. Zarówno Stalin, jak i Hitler zdawali sobie sprawę z tego, iż czeka ich kluczowy bój, a zwycięzca walk o Moskwę może okazać się tryumfatorem ogółu działań na wschodzie. We wrześniu w rejonie Smoleńska siły Armii Czerwonej próbowały zmienić niekorzystny status quo, wdając się w uciążliwe walki, które przeciągnęły się do końca miesiąca. Bezskutecznie, bowiem niemieckie linie były niezagrożone, a nieprzyjaciel szykował się do końcowej fazy operacji Grupy Armii "Środek".
Niemal od początku konfliktu niemiecko-radzieckiego z Moskwie zdawano sobie sprawę, iż sytuacja nie rozwija się po myśli Sowietów. Dyktator radziecki, Józef Stalin, 3 lipca ogłosił Wielką Wojnę Ojczyźnianą i stał się głównym przywódcą narodu radzieckiego w tych trudnych chwilach. Jego drastyczne rozkazy, zakazujące wycofywania oraz niezłomna wola walki i charyzmatyczny charakter, stanowiły o sile Armii Czerwonej, choć i Stalin miewał chwilę zwątpienia, gdy wydawało mu się, iż wszystko jest już stracone. 24 czerwca po raz pierwszy odezwała się moskiewska artyleria przeciwlotnicza. Strzelano na ślepo, a władze stwierdziły, iż były to ćwiczenia przygotowujące do ewentualnego ataku. Blisko 80 tys. dział rozmieszczono w najbliższym otoczeniu stolicy. Dodatkowo otoczono je kordonem reflektorów. Ludność pomagała w fortyfikowaniu miasta i ochoczo wstępowała w szeregi Armii Czerwonej. Apel władz przyniósł spodziewane skutki. Zresztą, moskwianie słuchali także innych wytycznych, respektując postanowienia o zaciemnieniu miasta na okres wojny czy schodzeniu do schronów w wypadku ataku lotniczego. Samoloty niemieckie od początku lipca coraz częściej zapędzały się nad Moskwę. Właściwie dopiero 22 lipca stolica Związku Radzieckiego została po raz pierwszy solidnie zbombardowana, co było efektem nowej dyrektywy nr 3 wydanej przez Hitlera. W myśl dokumentu Moskwa miała zostać zrównana z ziemią, a siły Luftwaffe konsekwentnie realizowały założenia swojego wodza. Dowództwo obrony miasta natychmiast zameldowało, iż cztery fale niemieckich samolotów w liczbie ok. 200 wywołały spore zamieszanie, a w wyniku nalotu zginęło prawie 130 ludzi. Następnie niemieckie Luftflotte konsekwentnie dokonywały nalotów na miasto, a im bardziej front przybliżał się do stolicy Związku Radzieckiego, tym większe było natężenie działań niemieckiego lotnictwa. Notowano coraz większe zniszczenia, ale i strona niemiecka ponosiła spore straty. 14 listopada Sowieci ogłosili, iż z 180-samolotowej wyprawy udało się im zniszczyć 48 maszyn wroga. Stopniowo, wraz z oddalaniem się ogniska bitwy od stolicy, bombardowania były coraz rzadsze, a dowództwo niemieckie angażowało do nich mniejszą ilość maszyn. Rodric Braithwaite ("Moskwa 1941") stwierdza, iż ostatni zmasowany atak zanotowano w Moskwie 16 czerwca 1942 roku, a od tego czasu nad stolicą pojawiały się albo mniejsze grupy bombowców, albo pojedyncze maszyny. Dane rosyjskie szacują, iż w okresie od 21 lipca 1941 roku do 20 kwietnia 1942 roku nad miastem pojawiło się 141 większych wypraw bombowych. Efektem bombardowań było zabicie ponad 2 tys. mieszkańców i zniszczenie 5584 budynków mieszkalnych. Moskwianie nie przejęli się jednak ofensywą powietrzną Luftwaffe i niejednokrotnie lekceważyli niebezpieczeństwo. Często nie udawano się nawet do schronów, choć w tym wypadku możliwe jest, iż mieszkańcy określili to jako równie groźne, co pozostanie w swoich domach.