Historio, historio,cożeś ty za pani,że przez ciebie giną,że przez cieb
Historio, historio,
cożeś ty za pani,
że przez ciebie giną,
że przez ciebie giną
chłopcy malowani.
Orszaki, dworaki,
szum pawich piór!
Historio, historio,
czarna dyskoteko,
nie pozwalasz wytchnąć
ludziom ani wiekom.
Orszaki, dworaki,
szum pawich piór!
Historio, historio,
cożeś ty za matnia,
pchamy się na scenę,
a to jeszcze szatnia.
Orszaki, dworaki,
szum pawich piór!
Historio, historio,
tania z ciebie dziewka,
miała być canzona,
a jest stara śpiewka.
Orszaki, dworaki,
szum pawich piór!
Historio, historio,
jaka w tobie siła,
żeś ty całe światy
z mapy poznosiła.
Orszaki, dworaki,
szum pawich piór!
Historio, historio,
tyle w tobie marzeń,
bywa, że cię piszą
kłamcy i gówniarze.
Orszaki, dworaki,
szum pawich piór!
Historio, historio,
ty żarłoczny micie,
co dla ciebie znaczy
jedno ludzkie życie?
WYTŁUMACZ O CO W TYM WIERSZU CHODZI POPROSZE TROCHE TAKIE ROZPISANE NAWET BARDZO
Ludzi mądrych, po szkołach, to aż warto posłuchać. Człowiek się dowie wielu nowych ciekawych rzeczy. Na ten przykład o takim Grunwaldzie, gdzie nie tłukli się zakuci w stal przedstawiciele rodów z całej Europy o dominacje na środkowym kawałkiem przynależącego do Euroazji ciut większego półwyspu, ale zderzyły się ze sobą dwie koncepcje jednoczenia Europy. Starły się ze sobą dwie wizje jednoczenia kontynentu. Jedną napisali sobie wcześniej Krzyżacy, a drugą dla historii stworzył na późniejszym Soborze w Konstancji niejaki Paweł Włodkowic, a która głosiła pochwałę jednoczenia w tolerancji i szacunku dla narodów i przekonań całej Europy przy blasku stosu heretyckiego Jana Husa. Nie należy w żaden sposób podpisywać jednak Polaków pod spaleniem Jana Husa, bo byliśmy jedynym narodem w ówczesnej zjednoczonej i tolerancyjnej Europie, który husytom udzielił schronienia. Wydaje mi się czasami, że doraźne dorabianie ideologii do wydarzeń przeszłych wchodzi już nie tylko w krew luminarzom sceny politycznej, ale w i rdzeń kręgowy wnika, a obawiam się takoż, że popada w paranoję. Aczkolwiek muszę przyznać, że jestem za nadawaniu nowych znaczeń niektórym wydarzeniom historycznym, bo nie ma to jak dobra podpórka gdy własna ideologia ciut kulawa i ledwo stoi. Wtedy dumnie i szumnie oprzeć się można na wydarzeniach z przeszłości, ród swój wywieść od uczestników wydarzenia, a słuchaczy w pole. I wszyscy są zadowoleni. Za wyjątkiem pola, które znów ktoś podeptał. Proponuję zatem nadać kilku bitwom z historii Polski nowe znaczenie. Partie, które zechcą je wykorzystać w swoich kampaniach uprzejmie proszę o zakup praw autorskich do interpretacji. Bitwa pod Cedynią – zjednoczony opór spółdzielczy polskich wytwórców przeciw ekspansywnej polityce niemieckiego związku węgla (drzewnego) i stali. I nasi i niemieccy kronikarze wyraźnie sugerują, że całą sprawa miała związek z mieszkiem. Zdobycie Kołobrzegu – polska polityka promowania wakacji nad rodzimym morzem wchodzi w decydującą fazę. I nie ma co krzywić ust na kiepskie warunki bytowe w nadmorskich kurortach. Domki drewniane, zdrowe oraz pola namiotowe wokół. Ryby wreszcie nie słone i nie cuchnące o czym pieśń powstaje, bo nic tak nie inspiruje jak stołu uciechy. Bitwa na Psim Polu – drobna potyczka polsko – niemiecka po kilkudziesięciu latach prac komisji sejmowej uznana za walne zwycięstwo polskiego oręża. Pod raportem podpisuje się niejaki Wincenty Kadłubek dając tym początek wielowiekowej tradycji tworzenia raportów politycznych nie do końca przystających do rzeczywistości. Raport Galla, napisany współcześnie o bitwie uznany zostaje za Anonim. Bitwa pod Grunwaldem – mistrz Komorowski w interpretacji swej pobił mnie na głowę więc się nie wychylam, ale apelowałbym o ponowne zbadanie udziału w bitwie pułków smoleńskich jako wysoce podejrzane. Wy już dobrze wiecie dlaczego. W ten sposób można dowolnie zinterpretować każde wydarzenie przeszłe. I gdyby robili to ludzie dla rozrywki, dla upowszechnienia komiksów, tudzież filmu 3d Tomasza Bagińskiego, dla edukacji pokoleń, to naprawdę nie miałbym nic przeciwko, co więcej byłbym za. Denerwuje mnie jednak fakt, że interpretacji mojej narodowej historii dokonują ad hoc ludzie, którzy już i tak definiują mi moją rzeczywistość i najbliższą przyszłość. Tutaj w powietrzu zawisa retoryczne, komiksowe pytanie Dilberta – „Dlaczego najbardziej szurnięci definiują nam rzeczywistość?” Odpowiedź tkwi jak zadra w tyłku w absencji wyborczej znacznej części polskiego społeczeństwa.