Historia o szczęśliwej miłości (nie szczęśliwej )miłosci -opowiadanie z elementami przeżyć
Zapałka
Czekałam na ten dzień... trochę czasu. Praktycznie całe życie. W końcu nadszedł ten moment i zakochałam się. Ale. Nie tak jak zwykle. To nie jest zauroczenie. To coś ważniejszego. Gdy go widzę czuję motylki w brzuchu i nie mogę przestać się uśmiechać. To fantastyczne uczucie. Podobno on też tak ma. Mówi do mnie tak czuje, szepce do ucha. Jest taki miękki, wokół niego panuje błogość. Jakby był otoczony niewidzialną płachtą. Powoli otwiera oczy i starannie dobiera słowa. Jest delikatny. Chodzimy boso po mokrej trawie. Ale nie jest nam zimno- słońce ogrzewa nas w popołudniowy dzień. Kąpiemy się w morzu... Biegamy po plaży, opalamy się, leżymy na pomoście, wspinamy po górach- tyle wspomnień, a przed nami jeszcze więcej! Czuję jego zapach... Pachnie truskawkami, wodą, grillem, z którego przed chwilą wróciliśmy- wszystko co przeżył jest teraz jakby moje. Opiekuje się mną- z wzajemnością. Nosi na rękach, całuje. Bawimy się jak małe dzieci. Wszyscy patrzą na nas zdziwieni, kiedy w parku unosi mnie w powietrze. Ale co oni wiedzą? Nic nie przeżyli. Bo taka miłość zdarza się raz. Jest na zawsze. Gdy się boję plecy przechodzą mi dreszcze, nogi stają się jak z waty, nie mogę nimi ruszać. Gdy przy nim jestem, nigdy tak nie mam. Wiem, że jest moją ostoją, moim ochroniarzem. Czułym, delikatnym... Jestem dla niego całym światem. On. Taki dorosły, opiekuńczy. Jak mężczyzna. Umie mnie bronić. Wie co powiedzieć. Nie w głowie mu głupoty chłopców w jego wieku. Kocham go. Bo jest sobą? Bo jest przy mnie? Nie. Kocham go, bo jest. Kocham go za nic.
Mówi do mnie tak czuje, szepce do ucha. Jest taki miękki, wokół niego panuje błogość. Jakby był otoczony niewidzialną płachtą. Powoli otwiera oczy i starannie dobiera słowa. Jest delikatny.
Chodzimy boso po mokrej trawie. Ale nie jest nam zimno- słońce ogrzewa nas w popołudniowy dzień. Kąpiemy się w morzu... Biegamy po plaży, opalamy się, leżymy na pomoście, wspinamy po górach- tyle wspomnień, a przed nami jeszcze więcej!
Czuję jego zapach... Pachnie truskawkami, wodą, grillem, z którego przed chwilą wróciliśmy- wszystko co przeżył jest teraz jakby moje.
Opiekuje się mną- z wzajemnością. Nosi na rękach, całuje. Bawimy się jak małe dzieci. Wszyscy patrzą na nas zdziwieni, kiedy w parku unosi mnie w powietrze. Ale co oni wiedzą? Nic nie przeżyli. Bo taka miłość zdarza się raz. Jest na zawsze.
Gdy się boję plecy przechodzą mi dreszcze, nogi stają się jak z waty, nie mogę nimi ruszać. Gdy przy nim jestem, nigdy tak nie mam. Wiem, że jest moją ostoją, moim ochroniarzem. Czułym, delikatnym... Jestem dla niego całym światem. On. Taki dorosły, opiekuńczy. Jak mężczyzna. Umie mnie bronić. Wie co powiedzieć. Nie w głowie mu głupoty chłopców w jego wieku. Kocham go. Bo jest sobą? Bo jest przy mnie? Nie. Kocham go, bo jest. Kocham go za nic.
Mam nadzieję, że pomogłam! :)