Cześć. Jestem ławka. Opowiem wam moją historię. Jak każdy z was, ja też powstałam z częśći. Skonstrułowali mnie pewni ludize, w śmiesznych fartuchach. Najpierw podstawe, oparcie, a później nogi. Następnie przenieśli mnie do ładnego pomieszczenia. Było kolorowe, ale...puste. Byłam tam tylko ja, jakiś pan i pewne wiadro z czymś zielonym. Nie wiem co to było, lecz gdy się przejżałam w lustrze miałam dokładnie taki sam kolor, jak tamta zieleń! Zastanawiałam się przez dłuższy czas, co to było, lecz nadal oppdpowiedzi nie uzyskamał.Pamiętam też, że znalazłam sie w jakimś ruszającym się pomieszczeniu. Tam też były ławki. Poznałam tam Żółciaka, Brązka i Białeczko. Nie chciałam się z nimi rozstawać. Gdy nas wypakowali z tego pomieszczenia, ustawili nas na trawie w podobnych odległościach. Jednak, były one zbyt duże, żebyśmy mogli spokojnie rozmawiać, bez obaw, że ktoś nas usłyszy.Ci panowie przykleili nam karteczki na nosek. Były strasznie niewygodne. Próbowałam je zdjąć, lecz nie dosięgałam. Na szczęscie, gdy padał deszczyk, to sama odleciała.Strasznie się ucieszyłam.Dobrze też pamiętam moment, gdy jakiś chlopak usiadł na mnie. Był brunetem, a w ręku trzymał czerwone róże. Co chwilę wyciągał z kieszeni jakieś elektroniczne pudełko, które wydawało odgłosy. Po mimo tych dźwęków, pollubiłam chłopaka. Gdy przyszła jakaś dziewczyna, chłopak wstał. Myślałam, że mnie zostawi bez pożegnania..Na szczęście po chwili razem usiedli na mnie. Byłam taka zadowolona, gdy słyszałam wszystko co sobie mówili. Nie umknie mi w pamięci, gdy chłopak szepnął, tej blondynce coś do ucha, a ona w tym momencie, od razu ruciła mu się na szyję. To było takie słodkie. I tak sobie byłam przez długi czas w tym samym miejscu, nie zwiedzając świata, nie poznając innych ławek, lecz byłam świadkiem proawdziwej miłości, która kwitła w mojej obecności. Po dwóch latach, po spotkaniach z tą parą, przyszła pewna kobieta, blondynka, smukła i wysoka. Usiadła na mnie i pewnie na kogoś czekała. Nie pomyliłam sie. Po chwili przyszedł mężczyzna ubrany w bluze bez kaptura i dżinsy. Dopiero gdy się odezwał, go poznałam. To była ta sama osoba, co wtedy-dwa lata temu...Rozmawiali, śmiali się i przytulali, gdy mężczyzna, w pewnej chwili uklękł, wyciągnął z kieszeni jakieś pudełko, otworzył je i powiedział: Beatko, kocham Cię, na tej ławce spędziliśmy wspaniałe chwile. Poznawaliśmy się, przytulaliśmy.(W tym momencie zarumieniłam się)Ta ławka zaczęła naszą miłość i chcę, żeby była świadkiem przejścia do kolejnego etapu.(tu też się zarumieniłam) Beatko, wyjdziesz za mnie .?" Bez wachania, dziewczyna zaczęła płakać. Ciekawe dlaczego? Ale wiem, jedno, że powiedziała " TAK".
Cześć. Jestem ławka. Opowiem wam moją historię. Jak każdy z was, ja też powstałam z częśći. Skonstrułowali mnie pewni ludize, w śmiesznych fartuchach. Najpierw podstawe, oparcie, a później nogi. Następnie przenieśli mnie do ładnego pomieszczenia. Było kolorowe, ale...puste. Byłam tam tylko ja, jakiś pan i pewne wiadro z czymś zielonym. Nie wiem co to było, lecz gdy się przejżałam w lustrze miałam dokładnie taki sam kolor, jak tamta zieleń! Zastanawiałam się przez dłuższy czas, co to było, lecz nadal oppdpowiedzi nie uzyskamał.Pamiętam też, że znalazłam sie w jakimś ruszającym się pomieszczeniu. Tam też były ławki. Poznałam tam Żółciaka, Brązka i Białeczko. Nie chciałam się z nimi rozstawać. Gdy nas wypakowali z tego pomieszczenia, ustawili nas na trawie w podobnych odległościach. Jednak, były one zbyt duże, żebyśmy mogli spokojnie rozmawiać, bez obaw, że ktoś nas usłyszy.Ci panowie przykleili nam karteczki na nosek. Były strasznie niewygodne. Próbowałam je zdjąć, lecz nie dosięgałam. Na szczęscie, gdy padał deszczyk, to sama odleciała.Strasznie się ucieszyłam.Dobrze też pamiętam moment, gdy jakiś chlopak usiadł na mnie. Był brunetem, a w ręku trzymał czerwone róże. Co chwilę wyciągał z kieszeni jakieś elektroniczne pudełko, które wydawało odgłosy. Po mimo tych dźwęków, pollubiłam chłopaka. Gdy przyszła jakaś dziewczyna, chłopak wstał. Myślałam, że mnie zostawi bez pożegnania..Na szczęście po chwili razem usiedli na mnie. Byłam taka zadowolona, gdy słyszałam wszystko co sobie mówili. Nie umknie mi w pamięci, gdy chłopak szepnął, tej blondynce coś do ucha, a ona w tym momencie, od razu ruciła mu się na szyję. To było takie słodkie. I tak sobie byłam przez długi czas w tym samym miejscu, nie zwiedzając świata, nie poznając innych ławek, lecz byłam świadkiem proawdziwej miłości, która kwitła w mojej obecności. Po dwóch latach, po spotkaniach z tą parą, przyszła pewna kobieta, blondynka, smukła i wysoka. Usiadła na mnie i pewnie na kogoś czekała. Nie pomyliłam sie. Po chwili przyszedł mężczyzna ubrany w bluze bez kaptura i dżinsy. Dopiero gdy się odezwał, go poznałam. To była ta sama osoba, co wtedy-dwa lata temu...Rozmawiali, śmiali się i przytulali, gdy mężczyzna, w pewnej chwili uklękł, wyciągnął z kieszeni jakieś pudełko, otworzył je i powiedział: Beatko, kocham Cię, na tej ławce spędziliśmy wspaniałe chwile. Poznawaliśmy się, przytulaliśmy.(W tym momencie zarumieniłam się)Ta ławka zaczęła naszą miłość i chcę, żeby była świadkiem przejścia do kolejnego etapu.(tu też się zarumieniłam) Beatko, wyjdziesz za mnie .?" Bez wachania, dziewczyna zaczęła płakać. Ciekawe dlaczego? Ale wiem, jedno, że powiedziała " TAK".